29 stycznia

2.4K 269 64
                                    

Dzień zaczął się dla Sherlocka normalnie - Gavin (Graham?) przyszedł rano z nową zbrodnią, którą detektyw rozwiązał w kilka minut (jednak poszukiwania dodatkowych dowodów oraz przestępcy zajęły kilka nudnych godzin).

- Ah, pościg o poranku. Żyć, nie umierać, co Sherlock? - uśmiechnął się Lestrade, kiedy w końcu zakuli mordercę w kajdanki.

- Powiedz to jego ofierze. - odparł Sherlock bez uczucia. - I nie sil się na żarty, jesteśmy niedaleko miejsca zbrodni.

- Twoje poczucie humoru pozostawia wiele do życzenia, Sherlock. - zaśmiał się lekko. - Skoro rozwiązałeś już tą sprawę, to co zamierzasz teraz?

- Poszukam następnej. Dziś jest wyjątkowo nudno...

- Skoro Ci tak nudno, to może pomożesz mi przy jeszcze jednej zbrodni?

- To zależy.

- Bardziej wiejskie okolice Londynu. Pewna stadnina zgłosiła śmierć jednego z instruktorów jazdy. Wieczorem udał się na obchód wokół stajni, a rano znaleziono go w stercie siana. Zgon nastąpił w wyniku uderzeń - to Cię może zaciekawi - bata.

- Nie szczególnie interesujące... Od wieczora do rana, kiedy znaleziono ciało, nikt nie był w stajni? Albo w okolicach? Nikt wcześniej nie widział tego mężczyzny?

- Skąd wiesz, że to mężczyzna?

- Przeraża mnie to, że tak dużo czasu spędzasz z Andersonem - najwyraźniej jego idiotyzm jest zaraźliwy... - Lestrade posłał mu zimne spojrzenie i skrzyżował ręce na piersi. - No dobra, to logiczne, więc nie wiem czemu Ci to tłumaczę - gdyby to była kobieta powiedziałbyś "instruktorka jazdy". Ogranicz towarzystwo Andersona. A teraz, czy mógłbyś odpowiedzieć na moje pytania?

- No tak, jasne... Więc - nie. Przez 12 godzin nikt go nie widział.

- Sprawdźcie stajennego, to on. Jeśli były jakieś kamery - je też sprawdźcie. Tego chyba nie muszę Ci tłumaczyć...? I poprzedzając Twoje następne pytanie, Gavin...

- Greg!

- Na zdrowie. A więc poprzedzając Twoje następne pytanie - czytałem ostatnio artykuł o skandalu w tej okolicy - właścicielka stadniny była żoną tegoż instruktora jazdy. Wdała się jednak w romans ze stajennym. Ten okazał się na tyle zawzięty w zdobyciu kochanki, że postanowił pozbyć się konkurencji w postaci męża. Tak jak mówiłem - to on jest mordercą. Mało prawdopodobne, by zabił go tylko ciosami bata, więc stawiałbym bardziej na jakieś popchnięcie ze skutkiem upadku na podłogę i wstrząśnienie mózgu - czyli bardziej wypadek. A bat był już raczej przejawem agresji pośmiertnej. Nudne i oklepane. Ciekawi mnie tylko po jakim czasie na ciele wystąpiły siniaki... Muszę to sprawdzić - zadzwonię do Molly.

- Skąd wiesz, że były siniaki? Yh nieważne. Cóż, dziękuję za rozwiązanie sprawy. Skoro już znalazłeś zajęcie na popołudnie to chyba możemy się pożegnać. - Lestrade wyciągnął do niego rękę na pożegnanie, jednak Sherlock przeszedł obok niego obojętnie i wsiadł do taksówki.

W Bart's Molly dała mu ciało, na którym mógł sprawdzić "interesujący fakt siniaków, które pojawiły się po śmierci ofiary". Potem trzeba było czekać - jednak, żeby nie marnować czasu detektyw postanowił pójść do laboratorium. Chciał dokładniej zbadać truciznę, której użył zabójca z poprzedniej sprawy. W badaniach przeszkodził mu Mike Stamford, który wszedł do pomieszczenia w towarzystwie niskiego blondyna. Sherlock rzucił mu przelotne spojrzenie i wrócił do badań.

Wojskowy, lekarz. Wygląda na zdrowego, więc wrócił z powodu uzaru - zapewne postrzału. Afganistan lub Irak - zapytać. Podpiera się laską, ale nie w nogę został postrzelony. A więc to pochodzi z głowy. Ciekawe... Ta postawa, te blond włosy, ten nos i... te usta... czy to możliwe?! Czy to naprawdę może być John - mój John?!
Los się do mnie uśmiechnął! Tyle lat czekania! Ale nie mogę tego po sobie poznać - zachowuj się naturalnie Sherlocku Holmesie.

To, że Mike nie wziął telefonu mogło być tylko przypadkiem, ale to, że John zaoferował Sherlockowi skorzystanie ze swojego to już musiało być przeznaczenie. Tak to sobie tłumaczył... Podszedł do blondyna i wziął od niego telefon, celowo dotykając przy tym delikatnie palców jego dłoni. Niewinny gest, a spowodował, że doktor drgnął delikatnie.

Czas się trochę popisać. - pomyślał Sherlock.

- Afganistan czy Irak? - zapytał w końcu.

- Słucham?? - odpowiedział zaskoczony John.

Sherlock powtórzył pytanie. Po otrzymaniu odpowiedzi - "Afganistan. Skąd wiedziałeś?" - brunet uśmiechnął się pod nosem. Szybko wydedukował cel wizyty - John szuka współlokatora, a fakt, że Mike przyprowadził Go do detektywa, niezwykle bruneta ucieszył. Po krótkiej wymianie zdań, postanowił znowu pozostawić po sobie tajemniczość i zainteresowanie - jak przy ich pierwszym spotkaniu. Na odchodne rzucił jeszcze kilka wydedukowanych faktów o swoim Johnie. Następnie,gdy był już przy drzwiach, powiedział:

- Nazywam się Sherlock Holmes, a adres to 221B Baker Street. - puścił do Johna uwodzicielsko oczko, po czym dodał - Miłego dnia!

Odegranie roli tajemniczego i seksownego detektywa było niezwykle proste. - pomyślał uradowany, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

Tej nocy w ogóle nie spał; nie mógł się doczekać, kiedy John się wprowadzi, kiedy zamieszkają razem - ale najbardziej czekał na moment, w którym pocałuje Johna, a ten uświadomi sobie, kim jest dla niego Sherlock.

Spotkanie po latachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz