5 pierwszych randek z Sherlockiem Holmesem (2)

1.7K 145 66
                                    

Randka 2

Przez następne kilka dni znów było spokojnie. Przez co Sherlock wariował. Dosłownie. Aż w końcu tego popołudnia nareszcie znalazła się sprawa.

Siedziałem na kanapie w salonie, z laptopem za kolanach i aktualizowałem mojego bloga. Sherlock chodził w te i z powrotem po pokoju. Narzekał na nudę, jak zawsze.

- John nudzi mi się.

- To znajdź sobie coś do roboty.

- Ale nie mam żadnej sprawy! Czemu nikt nie chce nikogo zabić?!

- Może zrób jakiś eksperyment?

- Jawn....

Cóż trzeba przyznać, że trochę go ignorowałem, skupiając się na pisaniu. W końcu Sherlock podszedł powoli do kanapy i usiadł obok mnie. Spojrzał przez moje ramię na ekran komputera i zaczął się przybliżać. Pomyślałem, że chce przeczytać co piszę, żeby znowu wytknąć mi błędy. Pomyliłem się...

Przysunął się chyba najbliżej jak potrafił i poczułem, jak jego ciepły oddech owiewa skórę pod moim uchem. Uśmiechnąłem się, ale wciąż nie zwróciłem na niego swojej uwagi. Wtedy Sherlock zaczął powoli całować moją szyję. Uśmiechnąłem się szerzej, a on chyba to wyczuł, bo przeszedł z pocałunkami na mój policzek.

Podążał swoimi pieszczotami wzdłuż mojej kości policzkowej w stronę ust. W końcu złapał rękoma moją twarz i obrócił w swoją stronę, by zatopić swoje wargi w moich. On całuje tak cholernie dobrze... Po chwili oderwał się ode mnie, delikatnie ssąc moją dolną wargę. Zabrał laptopa z moich kolan, odłożył go na stół obok i sam zajął dawne miejsce komputera.

Usiadł na mnie okrakiem i znów zaczął całować, ponownie łapiąc moją twarz w dłonie. Swoje ręce wplątałem w jego włosy i zacząłem je przeczesywać palcami. Zostałem nagrodzony cichym westchnieciem  ze strony detektywa. Kiedy w końcu  musieliśmy przerwać, by nabrać powietrza, Sherlock oparł swoje czoło o moje i powiedział:

- Chyba już wiem, co zrobić, żeby się nie nudzić...

W tym momencie zdałem sobie sprawę, jak wielkie poruszenie panuje już w moich spodniach. Przeniosłem ręce z loków detektywa pod jego koszulę i tym razem to ja przyciągnąłem go do pocałunków, błądząc dłońmi po jego plecach. Sherlock wydał z siebie ciche "Mmm..." w moje usta i także włożył ręce pod mój sweter.

Poczułem jak coś twardego wbija mi się w dół brzucha i około sekundy zajęło mi uświadomienie sobie, że to nic innego jak męskość Sherlocka. Potraktowałem to jako zaproszenie do dalszej zabawy. Wciąż całując mojego detektywa, zacząłem rozpinać guziki jego fioletowej koszuli. Czy on wie jak bardzo uwielbiam tą konkretną koszulę?!

Jednak w tej chwili stanowiła tylko kolejną warstwę oddzielającą mnie od jego bladej skóry, więc szybko się jej pozbyłem. Chwilę później do jego koszuli na podłodze dołączył mój sweter. Muszę przyznać, że widok Sherlocka z rumieńcami na policzkach i różowymi od pocałunków ustami to zawsze cudowny widok.

Wtedy Sherlock przerwał na chwilę i zaczął się przyglądać bliznie na moim ramieniu. Czasem tak robił, nie wiem dlaczego. Przejechał po niej delikatnie palcami, a potem złożył na niej pocałunek. To był moment, w którym już nie wytrzymałem tego czekania. Przewróciłem go na kanapę. Leżał na plecach, kiedy ja dobierałem się do jego spodni. Rozpiąłem zamek i guzik. Już miałem zsunąć spodnie Sherlocka razem z bokserkami, kiedy on przyciągnął mnie jeszcze raz do kolejnych pocałunków. Wciąż całowany, wsunąłem rękę pod materiał jego bokserek i...

Spotkanie po latachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz