Austin tak jak obiecał nie powiedział nic Samuelowi. Na koncercie bawiłam się świetnie, nawet pogadałam z Samem. Było już dość późno więc postanowiłam już się zbierać. Mam jutro ważną rozmowę o pracę. Pożegnałam się z Austinem i resztą chłopaków i ruszyłam w stronę domu. Wyszłam z parku i usłyszałam jak ktoś mnie woła.
- Vic... Vic zaczekaj na mnie- Obróciłam się i zobaczyłam zdyszanego Samuela.
- O hej Sam, a ty nie idziesz do domu?- W głowię powtarzałam sobie mantrę Błagam nie idź za mną!
- Nie, jest jeszcze za wcześnie. Po prostu pomyślałem że chciałabyś się ze mną jutro spotkać, na przykład na kawę? Co ty na to?
W tej chwili biłam się z myślami. Co mam zrobić? Patrzył się na mnie swoimi brązowymi oczami a ja nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, ale zrobiłam coś dziwnego.
- Tak z chęcią, o której?- Uśmiechnął się najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałam.
- Może być o 16? W tym parku?
- Okej może być, ale teraz cię przeproszę bo za 5 minut mam ostatni autobus do domu a nie chcę iść po ciemku do domu.
- Mogę cię podwieś.
- Nie, nie trzeba- Już miałam iść ale zobaczyłam właśnie mój autobus który odjechał z przystanku. Przeklnełam pod nosem.
- No chyba jesteś teraz zdana na mnie Vic.- Uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę w stronę samochodu. Jak na prawdziwego gentlemana otworzył mi drzwi od strony pasażera, zamknął drzwi, obszedł auto dookoła i wsiadł za kierownicę.
- A gdzie mieszkasz co nie wiem gdzie cię zawieść?
- Eeee... ja mieszkam na ulicy Waszyngtona 56*
Jechaliśmy w ciszy przez 10 minut, pomimo tego że od mojego domu jest jakoś 15 minut. Były ogromne korki, pełno ludzi jechało do domu po festiwalu. Dojechaliśmy do mojego domu. Sam znowu otworzył mi drzwi i pomógł wyjść z auta.
- Dziękuje za podrzucenie do domu. Dobranoc Sam.
- Nie ma sprawy polecam się na przyszłość. Dobranoc Vic.- Uścisnął mnie i odjechał.
Weszłam do domu, ściągnęłam buty i poszłam do łazienki. Kiedy umyłam się poszłam od razu spać bo jutro rano mam rozmowę o pracę. Po pół godzinie zasnęłam.
***
Następny dzień.
Wstałam o 8:00. Podeszłam do szafy i zastanawiałam się co mam założyć. Po chwili zauważyłam to co szukałam.
Nie umiałam zrezygnować z moich ciemnych ubrań. A znalazłam coś eleganckiego ale w moim stylu. Byłam już gotowa po pół godzinie. Podeszłam na przystanek i puściłam muzykę na telefonie gdy czekałam na autobus.
Before I touched down, thought I had it all
Now it's midnight sessions, playin' basketball
My friends and my family, I'ma have to call
And tell 'em I'm never goin' home, yeah I'm never goin' home
No way**
Po dziesięciu minutach przyjechał mój autobus, postanowiłam wejść na kika.
Frozen: Hej Sam.
Sky_67: Hej Mel, co tam u ciebie długo się nie odzywałaś. Stało się coś?
Frozen: Nie, nic się stało. Miałam trochę na głowię, szukałam pracy właśnie siedzę w autobusie i jadę na rozmowę kwalifikacyjną.
Sky_67: A ja już się rozpakowałem, poznałem fajną dziewczynę ale nie wiem czy się ze mną umówi. Jest raczej skryta, pewnie kogoś ma.
Frozen: Na pewno nikogo nie ma.
Sky_67: Skąd wiesz?
Frozen: No.. wiesz dziewczyny raczej od razu mówią że kogoś mają.
O mój boże, nie mogę dopuścić do tego by dowiedział się że ja to Vic. Kurdę będę musiała to odkręcić. Uff na szczęście już wysiadam.
Frozen: Sam muszę kończyć, napiszę jeszcze dzisiaj. Pa.
Sky_67:Okej, powodzenia.
Okej, wysiadłam i zaczęłam się kierować do drzwi budynku. Był to nie wielki prostokątny budynek z czerwonej cegły, oraz z brązowym spadzistym dachem. Staram się o pracę jako sprzedawczyni jest to sklep z płytami, fajna rzecz. Weszłam do budynku i zastałam tam nie wysoką brunetkę z niebieskimi oczami, ubrana była w firmową koszulkę z nazwą sklepu. Kobieta podeszła do mnie, uśmiechneła się i podała mi rękę.
- Witaj ty jesteś Melani?- kobieta potrząsnęła moją dłonią wciąż się uśmiechając
- Tak ja przyszłam na rozmowę o pracę
- Ach tak, ja jestem Lydia. Właściciel. Wiesz twoje CV, dyplomy i wszytko jest bardzo ładne ale czy na pewno będziesz dała radę codziennie przychodzić tu od 19?
- Tak, zajęcia w szkole kończę codziennie o 16. Bardzo zależy mi na tej pracy.
- Wiesz wydajesz się bardzo miłą i kompetentą osobą. Przyjmuje cię. Zaczynasz od poniedziałku.- Uśmiechneła się do mnie co odwzajemniłam. Byłam w tej chwili taka szczęśliwa. Wróciłam do domu i przygotowywałam się na spotkanie z Samem.
*Nazwa wymyślona
**Zanim sięgnąłem dna, myślałem że mam wszystko
Teraz są północne sesje, gramy w koszykówkę
Moi przyjaciele i moja rodzina, muszę zadzwonić
I powiedzieć im że nigdy nie wrócę do domu, tak ja nigdy nie wrócę do domu
Nie ma mowyTeraz są północne sesje, gramy w koszykówkę
Moi przyjaciele i moja rodzina, muszę zadzwonić
I powiedzieć im że nigdy nie wrócę do domu, tak ja nigdy nie wrócę do domu
Nie ma mowy
YOU ARE READING
Po drugiej stronie chmur
Teen FictionProlog Hej nazywam się Melani Foster, mam 17 lat, mieszkam w Nowym Meksyku ,a dokładnie w Roswell. Szukam przyjaciół, kogo kolwiek. Napisz...