1. Bohater

6.6K 341 70
                                    

(t/i) - twoje imię
(u/s) - tytuł ulubionego serialu

Kolejny przeciętny dzień w Paryżu. Tak jak co dzień przez pięć dni w tygodniu trzeba wstać o siódmej nad ranem, aby o godzinie wpół do ósmej zmierzać brukowanym chodnikiem do gimnazjum. Wszystko wydaje się takie zwykłe, codzienne. Jednak takie codzienne rzeczy, osoby które widujemy przez pięć dni w tygodniu mogą skrywać tajemnice. Zwykły chodnik, którego wgłębienia i skrzywienia są śladami po walkach stoczonych między superbohaterami a super-złoczyńcami. Tak tak, to może się wydawać na początku dziwne, ale Paryż skrywa wiele tajemnic.
Jak mówiłam, superbohaterzy. Biedronka - dziewczyna o granatowych włosach i niebieskich oczach. Postura przeciętnej gimnazjalistki, nikt nie wie kto tak na prawdę chowa się pod kropkowaną maską. No i jest jeszcze czarny kot - umięśniony, wysportowany zielonooki blondyn. Nieziemsko przystojny.

- (t/i), chodź na śniadanie! - krzyknęła mama z dołu.
Wyciągnęłaś telefon, aby sprawdzić godzinę. 7:37. Wtem przypomniałaś sobie, że w dzisiejszy czwartek miałaś napisać bardzo ważny sprawdzian z biologii. Ubrałaś się w pierwsze lepsze ciuchy z szafy, spakowałaś książki do torby i jak najszybciej zbiegłaś na dół. Uczyłaś się do tego testu cały tydzień, nie mogłaś go zawalić.
Na dole mama podała ci na stół talerz z jajecznicą. Szybko złapałaś do ręki podręcznik od wspomnianego przedmiotu i przekartkowałaś po raz zylionowy wzdłuż i wszerz.
- Skarbie, ta nauka cię kiedyś wykończy. - powiedziała troskliwie mama parząc herbatę.
Jako jeden z orłów w klasie, nie mogłaś nie zdać tak ważnego sprawdzianu.
- Oj, mamuś. Nie przesadzaj. A poza tym ten test jest dla mnie bardzo ważny. - mówiłaś jednocześnie czytając notatki zapisane w książce.
- Obiecaj mi, że gdzieś jutro wyjdziesz. - powiedziała mama.
- Odpada. Mam kółko dziennikarskie.
- No a jutro?
- Eee... - dałaś znak mamie, że nie masz ochoty nigdzie wychodzić. Co prawda, nie byłaś maniakiem, aby siedzieć przy książkach dzień i noc. Ale problem był w tym, że prawie nigdy nie wychodziłaś z domu. Wolałaś spędzić wieczór przed telewizorem, oglądając (u/s).
Pędem zjadłaś jajecznicę, złapałaś śniadaniówkę i wybiegłaś z domu.
- Pa mamo! Kocham cię! - krzyknęłaś w biegu nie czekając na odpowiedź.
Ten tydzień był pełen pracy. Test z biologi, materiały na koło dziennikarskie, na które byłaś kompletnie nieprzygotowana.
Zamyślona tematem, który mogłabyś szybko zrealizować szłaś ulicą do szkoły. Przechodziłaś przez pasy, kiedy nagle zauważyłaś lecący prosto na ciebie czarny polakierowany samochód. Od uderzenia dzieliły cie tylko milisekundy, kiedy nagle coś, a raczej ktoś odepchnął cię z pola rażenia. Całkowicie zdezorientowana tym, co właśnie się zdarzyło spostrzegłaś, że leży na tobie okrakiem czarny kot. Tak, właśnie on! Czarny kot! Potrzebowałaś dwóch sekund żeby się otrząsnąć. Zarumieniłaś się. Spojrzałaś w jego cudowne, pełne wdzięku oczy. Ich blask przebijał nawet najjaśniejsze gwiazdy. Złapałaś go delikatnie za nadgarstki. Miałaś głęboko gdzieś ludzi stojących naokoło ciebie i czarnego kota. Nie mogłaś oderwać wzroku od tych zielonych głębokich oczu...
Czarny kot wstał z ziemi, podając ci rękę. Podałaś mu delikatnie dłoń.
- Eeeghh... - zająkałaś się, nie mogąc nic wydusić.
- Nic ci nie jest, eee... - spytał troskliwie.
- (t/i). Dzięki za ratunek, i w ogóle...
Podał ci torbę.
- Muszę już lecieć. Miło było cię spotkać (t/i). - pobiegł.
Wolnym krokiem poszłaś w stronę szkoły. Nie mogłaś przestać myśleć o jego oczach. Z głową w chmurach zerknęłaś na zegarek. 7:51. Dotarło do ciebie, że masz dziesięć minut. Tylko dziesięć minut żeby dotrzeć do szkoły!
Pędziłaś chodnikiem ile sił w nogach. Nie mogłaś się spóźnić na lekcję, nie dzisiaj!

8:03. Wybiegłaś zdyszana do klasy. Nauczycielka krzywo na ciebie popatrzyła.
- Panna (t/i). Czy potrzebuje panienka specjalnego zaproszenia na lekcję?! Siadaj do ławki! - inne dzieciaki z klasy zaczęły chichotać pod nosem. W klasie jak zwykle pozostała ostatnia wolna ławka. I tradycyjnie nie było od rana Adriena Agreste'a. On myśli że jako model wszystko mu wolno! Nawet bezkarnie spóźniać się na lekcje! I co dziewczyny w nim widzą? Chyba tylko buźkę...
I o wilku mowa! Wparował do klasy jak torpeda, zdyszany zajął miejsce obok ciebie. Nigdy nie gadaliście, nawet nie wiedziałaś, czy on wie jak masz na imię.
- No proszę, i kto się znowu spoźnił na lekcję... - wyszeptałaś złośliwie pod nosem.
- Ciebie też miło widzieć, (t/i). - trochę się zdziwiłaś faktem, że sam Adrien zna twoje imię.
Nie odpowiedziałaś. Nie miałaś odwagi rzucić mu prosto w twarz, jaki to on jest płytki. W zasadzie to nawet go nie znałaś.
- Ostanie pięć minut na powtórkę. - oświadczyła klasie nauczycielka.
Zaczęłaś grzebać po torbie szukając podręcznika. Byłaś pewna że zabrałaś go z domu, w końcu przeglądałaś go w drodze do szkoły. Nie było go. O nie! O NIE! Kiedy czarny kot skoczył na ciebie podręcznik musiał ci wypaść. Kompletnie o nim zapomniałaś.
Przestraszona wyciągnęłaś głowę spod ławki.
- Jeśli chcesz możesz pożyczyć mój. - powiedział Adrien.
- Ale skąd wiesz że nie mam podręcznika? - spytałaś z zaniepokojeniem w głosie.
- Widzę ten strach w twoich oczach. - powiedział czarująco.
- Ty lepiej patrz w książkę a nie w moje oczy. - rzuciłaś złośliwie.
Nie ruszyło go to, a wręcz przesunął książkę na środek ławki.
- Koniec czasu. - powiedziała nauczycielka. - Od teraz panuje całkowita cisza, zakaz wszelkich rozmów!
Kartki zostały rozdane, kiedy przeczytałaś pytanie na teście, kompletnie cię zatkało. Niby pamiętałaś pół książki, a jednak wszystko wyleciało ci z głowy. Kompletna pustka. Na dodatek nie potrafiłaś się skupić ani na minutę - cały czas myślałaś o tych nieziemskich zielonych oczach.
- Psst, pierwsze „b". - wyszeptał do ciebie chłopak.
- Naprawdę nie potrzebuję twojej pomocy, blondasie. - powiedziałaś.
- Wiesz, ludzie nie zawsze są tacy, jacy się wydają. Nawet mnie nie znasz, a już mnie oceniasz. - powiedział nieco poważniej.
Zrobiło ci się trochę przykro. Jednak nie na tyle, żeby przeprosić Adriena. Skoro już wiedziałaś, że nie napiszesz testu, a przynajmniej nie dzisiaj, wyciągnęłaś notatnik. Zapisałaś w nim:

Koło dziennikarskie:
1.
2.
3.

Nadal nie mogłaś się na niczym innym skupić. Zaczęłaś bazgrolić po notesie, piać co drugą linijkę czarny kot. Rysować sylwetkę bohatera. Chłopak uważnie się przyglądał twoim zapiskom. W momencie, w którym to zauważyłaś, zawstydzona schowałaś notes do torby.

Nastąpił koniec czasu. Czas oddać testy. Byłaś zawiedziona tym, że nie udało ci się nic napisać.
Cały dzień minął normalnie, dopiero w domu się zaczęło... Liczyłaś na przestrogę ze strony mamy dlaczego tak się opuściłaś?! Myślałam że stać cię na coś więcej dziecko! A tym czasem reakcja rodzicielki po wejściu do domu była zupełnie inna. Otworzyłaś powoli drzwi, a mama z troską i strachem w głosie powiedziała:
- Dziecko, tak bardzo się martwiłam!
- Ale o co chodzi mamo? - spytałaś zdziwiona.
- Pokazali dziś w wiadomościach, jak prawie zgniotło cie auto! Och, dlaczego ty musisz ciągle siedzieć z głową w chmurach? Tak się cieszę, że nic ci się nie stało! Masz ogromne szczęście, że czarny kot tam był. - mówiła prawie przez łzy.
- Tak, mam szczęście...

Miraculum: Chat Noir x reader (pl) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz