Nagle zaczęła się do ciebie zbliżać. Przestraszyłaś się tej postaci, bo szczerze mówiąc wyglądała strasznie, a otoczenie dodawało jej mroczności. Z przerażenia cofnęłaś się pod ścianę, jednak owa osoba dość szybko znalała się przy tobie.
-Witaj księżniczko. - powiedziała, po czym odgarnęła grzywkę w tył.
Pod blond włosami ukrywały się zielone oczy, w których odbijał się błysk euforii. Dopiero teraz zorientowałaś się, że to Czarny Kot.
-No cześć dachowcu. - odpowiedziałaś.
-Co tutaj siedzisz taka samiutka? -zapytał dosiadając się obok ciebie.
-Czekam aż przejdzie i będę mogła pójść do domu. A ciebie co tu przywiało? Przecież koty nie lubią wody.
-No niby prawda, ale mi akurat nie przeszkadza. Muszę też patrolować miasto, ale na złość zaczęło padać.
Nagle na jego twarzy ukazał się dziwny, trochę pedofisko-szalony uśmiech.
-Co ty taki zadowolony? - zapytałaś, widząc jego minę.
-Wiesz, poco mamy czekać aż przestanie padać? Teraz możemy iść do twojego domu.
-My?
-Tak, my. I chyba wiesz w jaki sposób chcę pójść.
W tym momencie zbladłaś. Wiedziałaś, że kotek chce przelecieć przez cały Paryż na patyku, żeby później spaść na twój balkon.
-Jeśli chcesz mnie odprowadzić to nie mam nic do tego...
-To świetnie! Choć. - przerwał ci, wstając i wyciągając patyk.
Jednak powstrzymałaś go, łapiąc za ogon. Pociągnęłaś go tak mocno, że blondyn usiadł z pędem obok ciebie, wydając z siebie głośne Au! które brzmiało jakby kot się wydarł.
-Za co to?! - zapytał oburzony.
-Za to, że nie dałeś mi skończyć zdania. - mówiąc to, zabrałaś mu pałkę - Możesz mnie odprowadzić, ale bez latania na kiju. Pójdziemy pieszo. - pomachałaś jego bronią.
Znowu wkradł się głupi uśmiech na jego twarz. Napewno kolejny raz wymyślił coś idiotycznego.
-No dobrze, będzie po twojemu.
-Serio? - zapytałaś nie wierząc mu.
-Tak.
-Dobra, no to choćmy.
Wstaliście ze schodów, lecz dalej byliście pod dachem. Pogoda wogóle się nie zmieniła, pomimo, że była dopiero trzecia. Ciągle padał mocny deszcz, chmury cały czas miały ten sam czarny kolor i w dalszym ciagu były ciężkie. Jedyne co się zmieniło, to pioruny przestały strzelać we wszystkie strony.
Przez chwilę zastanawiałaś się jak dojdziecie do twojego domu nie zmoknięci.
-Może tak łaskawie oddasz mi broń? - z rozmyślnień wyrwał cię głos kota.
Odwróciłaś się w jego stronę.
-Nie. Chcę mieć pewność, że nie polecimy tysiąc metrów nad ziemią. - uśmiechnęłaś się wrednie.
Wróciłaś do oglądania nieba. Nagle obok ciebie znalazł się Kot.
-Jak wrócimy nie zmoknięci? - zapytałaś.
-A tak. - powiedział z uśmiechem.
Nagle zauważyłaś, że w ręce trzyma rozłożony, czarny parasol. W twojej głowie zaczęło roić się od pytań.Skąd ten parasol?
On specjalnie go wziął?
Poco przyszedł tu do mnie?Jednak odpowiedź znalazłaś dość szybko w jego głupim uśmieszku.
Zaplanował to. Napewno.
Niechętnie podeszłaś do chłopaka, a on od razu objął cię ramieniem. Szliszcie razem pod parasolem, żadna kropla nie spadła na wasze głowy, tylko przez całą drogę nie odzywaliście się do siebie. Jedyne słowa wypowiedziałaś, gdy przejeżdżający autobus wjechał w kałużę i ochlapał was. Wtedy wypowiedziałaś piękne, soczyste Ja pierdole! Na co kot zareagował śmiechem. Przeszliście obok Luwru i znaleźliście się pod twoim balkonem.
-Może teraz oddasz mi kija, żebyśmy mogli jakoś znaleźć się na balkonie. - zapytał Kot.
-No dobra. - oddałaś mu broń i jednocześnie łapiąc się jego karku. Blondyn natychmiast rozciągnął patyk na wysokość twojego balkonu. Niestety żeby jakoś uruchomić broń kicia musiała złożyć parasol, bo w jednej ręce miał kocikij, a drugą trzymał ciebie. Znaleźliście się dość szybko na podłożu, jednak zmokliście do suchej nitki. Otworzyłaś wejściową szybę. Już chciałaś powiedzieć, żeby kot sobie poszedł, ale uznałaś to za wredne z twojej strony. W końcu on odprowadził cię pod sam dom.
W końcu odezwałaś się do niego.
-Słuchaj Kocie, może chciałbyś wejść na chwilę dopóki nie przestanie padać?
-Nie chcę ci robić problemów księżniczko.
-Nie, coś ty. Proszę, wejdź. Wysuszysz się trochę, mogę zrobić gorącą czekoladę. - dalej nalegałaś, ale sama nie wiedziałaś dlaczego.
-No dobrze. Czekoladą nie pogardzę. Ale wyjdę od razu gdy się uspokoi na dworze.
-To fajnie. I jeszcze jedna sprawa.
-Co takiego mogę dla ciebie zrobić?
-Nie mów do mnie księżniczko.^^^^^^^^^^^^^^
Zostawiłaś kota na chwilę samego w pokoju i poszłaś do łazienki po reczniki dla was a później do kuchni żeby zrobić czekoladę. Gdy napój był gotowy, zaniosłaś go do twojego pokoju.
-Już jestem, mam czeko....
Nie skończyłaś zdania, bo wchodząc do pokoju zobaczyłaś coś czego nie chciałaś. Blondyn wyłożył się w najlepsze na twoim łóżku śpiąc, w dodatku mruczał. Teraz naprawdę wkurzyłaś się na niego. Odstawiłaś wszystkie rzeczy na biurko, po czym sięgnęłaś po zraszacz do kwiatków.
Kotek nie miał pojęcia o czekającym go losie. Gdy tylko zaczęłaś pryskać go wodą zeskoczył z twojego łóżka sycząc.
-Hej! Za co to?! - zapytał rozkojarzony.
-Za moczenie mojego łóżka lateksem. - odłożyłaś niebezpieczną broń, po czym zapytałaś - Chcesz pianki do czekolady?
-Nie, wolę bez.
-Jak chcesz, więcej dla mnie.
Odpowiedziałaś, podając kubek z ciepłym napojem. Przez pierwsze pięć minut siedzieliście cicho, nie odzywając się do siebie i popijając czekoladę. Dopiero później chłopak wyskoczył z pytaniem jak gdyby nigdy nic.
-Coś za cicho. Może obejrzymy film?
-No okej.
Sięgnęłaś po pilota do twojego dużego, plazmowego telewizora. Włączyłaś go, ustawiłaś na stronę CDA filmy, po czym wyłączyłaś światło w pokoju i zasłoniaś rolety.
-Księżniczko, mogłabyś pójść zrobić popcorn? Ja w tym czasie wybiorę film. - zwrócił się do ciebie Czarny Kot.
-No dobra. Ale żadnego Grey'a.
Blondyn podniósł ręce w geście obronnym, a na jego twarzy kolejny raz ukazał się wredny uśmiech.
-Mówię serio.
-Słowo kocurka, że nie włączę erotyków.
Niby uwierzyłaś mu, ale dalej miałaś to chore przeczucie. Poszłaś do kuchni, zrobiłaś popcorn, który od razu nasypałaś do miski i wróciłaś na górę. Kot siedział na łóżku przed telewizorem przykryty ręcznikiem i kocem. W tym momencie zdałaś sobie sprawę że nue przebrałaś się z mokrycg cichów. Zostawiłaś popcorn i szybko pobiegłaś przebrać się do łazienki. Gdy miałaś na sobie suche ubrania, poszłaś do pokoju i usiadłaś koło chłopaka z miską popcornu w ręku. Spojrzałaś na telewizor. Obraz był ustawiony na pełny ekran więc nie wiedziałaś jaki film blondyn zdecydował włączyć.
-Co oglądamy?
-Zaraz zobaczysz. - odpowiedział, włączając film.
Już w pierwszej sekundzie na ekranie pojawiła się potargana, porcelanowa laleczka. Wiedziałaś co to za film.
-Serio, Obecność? Ty tak na poważnie?
-A dlaczego nie? - uśmiechnął się wrednie do ciebie.
-No dobra, włączaj.
CZYTASZ
Miraculum: Chat Noir x reader (pl)
FanfictionCzy przeciętną dziewczynę pochodzącą z ulicy Paryża może coś połączyć ze znanym w całym mieście superbohaterem? Ile czasu można ukrywać prawdę pod czarną maską?