2. Déjà-vu.

4.4K 279 67
                                    

(i/n/p) - imię najlepszej przyjaciółki

Miałaś dzisiaj w szkole okropny dzień. Osiem długich, męczących, robiących wrażenie jakby nigdy nie kończących się lekcji, a w tym chemia i fizyka, twoje najbardziej znienawidzone przedmioty. W końcu na ostatniej lekcji nadeszła biologia. Nauczycielka rozdawała sprawdziany, a ty tak jak się spodziewałaś otrzymałaś dwóję. A co ciekawe, podczas ponownego przetasowania kartek kiedy przeczytałaś jeszcze raz pytania, znałaś odpowiedź prawie na wszystkie. Na dzisiejszej lekcji tylko omawialiście wcześniej wspomniany sprawdzian, co cię nie bardzo przejęło. Z nudów i zmęczenia zaczęłaś rozglądać się po klasie. Przyglądałaś się plakatom, na których widniało studium ludzkiego szkieletu. Po około trzech minutach nudnego wywodu nauczycielki pastwiącej się nad zadaniem siódmym, które rzekomo cała klasa zawaliła, zauważyłaś, że twój sąsiad z ławki jest nieobecny. Taa, jak zazwyczaj... Nie zwracałaś na niego uwagi przez cały dzisiejszy dzień, pozwoliła ci na to dopiero lekcja biologii. Z twoich rozmyśleń na temat wszystkiego i niczego, bezczynnego patrzenia w sufit, który dzisiejszego dnia wydawał się tak bardzo ciekawy wyrwała cię nauczycielka:
- (t/i), podaj odpowiedź na zadanie dziewiąte.
Leniwie przetasowałaś kartki szukając zadania dziewiątego. Akurat na to zadanie udało ci się odpowiedzieć poprawnie.
- Odpowiedź B. - powiedziałaś.
- (t/i), obudź się. To lekcja biologii a nie dobranocka. - parsknęła kobieta.
- Tak... Oczywiście proszę pani, przepraszam.
Cała klasa popadła w cichy śmiech patrząc na ciebie i posyłając ci rozbawione spojrzenia. Poczułaś, że twoje policzki się czerwienią. Nauczycielka jako że była osobą niezwykle złośliwą nie uciszyła klasy. Nawet nie zwróciła uwagi, tylko zaczęła bazgrolić na tablicy udając, że nie słyszy śmiechów za plecami. W sumie to cię nie dziwiło , że nie reaguje. Jeśli śmiech nie jest wycelowany w nią nawet palcem nie kiwnie.
Na szczęście lekcja minęła w miarę szybko. Dzwonek rozległ się po klasie, wszyscy uczniowie zaczęli pakować swoje książki i pędem wybiegli z klasy. Nie spieszyłaś się z pakowaniem, gdyż wiedziałaś, że w przeciągu nastałej przerwy nie masz szans, aby dopchać się do szafki, a tym bardziej do wyjścia.
Kiedy wszyscy z klasy wybiegli do wyjścia, tylko ty oraz nauczycielka pozostałyście w klasie, niespodziewanie usłyszałaś za plecami czyjś głos:
- (t/i), a ty jeszcze nie na kółku? - odwróciłaś się nerwowo w stronę osoby za tobą. To była twoja najlepsza przyjaciółka, (i/n/p).
- Uff, to ty...
(i/n/p) zaczęła się cicho śmiać. Widocznie bawiła ją twoja wystraszona reakcja.
- Oh, (t/i)! Ty dosłownie wszystkiego się boisz!
- Ej! Wystraszyłaś mnie! - odpowiedziałaś. Kiedy już spakowałaś wszystkie swoje książki razem z (i/n/p) wyszliście powolnym krokiem z klasy i powoli zmierzałyście do wyjścia.
- Nie masz przypadkiem swojego kółka dziennikarskiego, kochana? - spytała (i/n/p).
- Co?! O nie! Całkowicie o nim zapomniałam! Pa! - krzyknęłaś i sprintem przemknęłaś przez korytarze aż do miejsca zbiórki twojego kółka. Zdyszana pociągnęłaś za klamkę i wpadłaś do gabinetu.
- Dzień dobry! - krzyknęłaś. Cała grupka wycelowała w ciebie ciekawskie spojrzenia, kiedy siadałaś na swoim miejscu. - Bardzo przepraszam za spóźnienie.
- (t/i), to już... Któreś z kolei twoje spóźnienie na kółko. Zacznij to traktować poważnie, proszę.
- Bardzo przepraszam, proszę pani. Obiecuję, że to już się nigdy nie powtórzy! - naprawdę zależało ci na tych zajęciach. Uwielbiałaś to robić, dziennikarstwo było twoim małym światem. A nauczycielka zajmując się kołem była naprawdę dobroduszną i wyrozumiałą osobą, zależało ci na jej zaufaniu.
- Siadaj, (t/i). Obyś miała coś ciekawego w zanadrzu.
Wyciągnęłaś notes z plecaka. Przewróciłaś kartki i... Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom! Nie miałaś nic przygotowane, kompletnie nic! Teraz mogłaś się zdać tylko i wyłącznie na dobroduszność twojej nauczycielki, o ile w ogóle okaże ci litość...
- Emm, no bo ja... Eh, ja...
- No nie! Nie mów, że nic nie przygotowałaś!
Nie odpowiedziałaś. Zwiesiłaś głowę w dół, dając znak, że obawy nauczycielki są potwierdzone.
- Proszę, bardzo panią proszę! Niech pani da mi czas do jutra! Obiecuję, że przyniosę coś, co... Co zwali panią z nóg! Tylko proszę, niech pani mi da czas do jutra, proszę!
- Ehhm... Posłuchaj (t/i). Ponieważ widzę, że ci bardzo na tym zależy, a jesteś sumienna i jestem prawie pewna, że mnie nie oszukasz... Daję ci czas do jutra. Ale to twoja ostatnia szansa.
- Matko, dziękuję! Dziękuję! Obiecuję, nie zawiodę pani!
- Pamiętaj, trzymam cię za słowo. A teraz już idź. Chcę widzieć na jutro PORZĄDNY artykuł do gazetki.
- Oczywiście! Nie zawiodę pani!
Wybiegłaś z klasy. Musiałaś jak najszybciej zabrać się do roboty, tylko... Co ty miałaś tam napisać? Jedynym problemem był pomysł. Obiecałaś coś szałowego, coś WOW! I tym razem NAPRAWDĘ nie mogłaś zawieźć.
   Korytarz dzielący klasę 223 oraz twoją szafkę był dzisiejszego dnia naprawdę długi. Z resztą nie ma się co dziwić, że ten krótki dystans zaledwie 20 metrów zajął ci tyle czasu. Wszędzie były porozklejane rozmaite kolorowe plakaty, ulotki. Nie mogłaś nie zatrzymać się i nie przeczytać drobnego tekstu na każdej z nich. Teraz szukałaś inspiracji do przydzielonego zadanie dosłownie wszędzie. Każde zródło może być przydatne, każda notatka może pomóc. Brakuje tylko... Pomysłu.
   Tego popołudnia wyjątkowo wróciłaś do domu idąc przez park. Mimo, że zajmie ci to 15 minut więcej niż normalnie, to tam zazwyczaj wpadasz na dobre pomysły. Idąc przez wybraną drogę, rozglądałaś się dookoła. Nawet dzięki najmniejszemu szczegółowi masz dużą wenę.
Z rozmyślnień wyrwała cię osoba, na którą wpadłaś, a przy okazji puste notatki wyleciały ci z ręki. No cholera, przed tobą stał nikt inny niż sławny fotomodel, blondas, z którym musisz dzielić ławkę- Adrien Agreste.
  -Widzę, że moja najlepsza  przyjaciółka [t/i] postanowiła mnie odwiedzić. - powiedział, uśmiechając się wrednie.
   -Bardzo śmieszne Agreste. - odsyknęłaś, po czym zaczęłaś zbierać twoje rzeczy.
Chłopak popatrzył się na kartki, które ci wypadły, po czym wziął jedną do ręki.
     -Co tam masz ciekawego? - zapytał. Od kiedy interesuje się moim życiem?
     -Nic. To na kółko dziennikarskie. - powiedziałaś, patrząc się w jego oczy piorunującym spojrzeniem.
     -Przecież nic tu nie ma.
     -Ale jesteś spostrzegawczy. - wyrwałaś mu kartkę z ręki - Do jutra muszę zrobić artykuł albo mnie wyrzucą, jakbyś chciał wiedzieć.
    -Jakbyś chciała to możesz ze mną przeprowadzić wywiad. - uśmiechnął się, ukazując perłowe zęby.
Już miałaś coś powiedzieć, lecz w tej chwili do blondyna podeszła wysoka brunetka z okularami.
    -Adrienie, koniec przerwy. Wracaj już na plan.
    -Już idę Nathalie.
    -Niech zgadnę, nie było cię na lekcjach tylko dlatego, ze miałeś tą swoją sesję zdjęciową?
    -Oh [t/i], jak ty mnie dobrze znasz...
     -Dobra, daj mi już spokój. - powiedziałaś, po czym udałaś się w stronę domu, zostawiając za sobą blondyna.
Pomimo, że był od ciebie dosyć daleko, wciąż czułaś jego wzrok na sobie. Najgorsza rzecz na świecie.
Gdy wyszłaś z parku, jak zwykle byłaś wpatrzona w nieistniejące notatki. Przez Adriena nie mogłaś się skupić nawet w miejscu, w którym zawsze masz dobre pomysły.
Idąc starym chodnikiem, nie wiedziałaś co się dzieje, ale byłaś pewna, że znowu w mieście panuje chaos. Twoje wrażenie było trafne. Kolejne ataki antybochaterów. Czy ty patrzyłaś, co tym razem zaatakowało Paryż? Nie. Miałaś to w głębokim poważaniu. Dopiero obudziłaś się, gdy jasna iskra miała w ciebie uderzyć, ale tak się nie stało. Ktoś cię znowu odepchnął od miejsca rażenia.
I znowu, czujesz rozgrzany lateks, miękkie, jasne włosy i dzikozielone spojrzenie na sobie. To znowu on, kolejny raz.

Miraculum: Chat Noir x reader (pl) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz