// o n e //

1.4K 116 5
                                    

Well I know when you're around cause I know the sound / I know the sound, of your heart

Ashton po prostu wiedział, kiedy Michael wszedł do rozgorączkowanej, tętniącej życiem restauracji. Coś w jego sercu się poderwało, albo zaczęło pompować krew szybciej, albo to wszystko było w jego głowie.

Widział Michaela po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna.

Mike rozjaśnił włosy, każdy naturalny, miedziany kolor zniknął już dawno. Wciąż jednak ma ten sam zarozumiały uśmiech. Był to uśmiech, który zawrócił w głowie Ashtona na długo przed tym wieczorem.

- Hej - powiedział wchodząc do boksu. Mike stanął twarzą w twarz z Ashtonem, dużo pewniejszym siebie, niż kiedy rozmawiali ostatnim razem.

- Wow, hej - odpowiedział drugi mężczyzna, zaskoczony przez swojego byłego kochanka. - Wyglądasz fantastycznie, stary.

Michaelowi wróciły wspomnienia, przez trzydziestolatka używającego słowa „stary."

- Um, tak. Ty też.

Ashton patrzył na Michaela, od lekko rozpiętej koszuli do trochę poplamionych spodni. Najwyraźniej miał długi dzień w kancelarii, jego stary mózg pracował zbyt ciężko.

- Dobrze sobie radzisz, jak sądzę.

- Właściwie to świetnie – afiszował się - Kilka lat temu wykupiłem czwartą część firmy i mam nadzieję, że wykupię wszystko w ciągu najbliższego dziesięciolecia. - Michael podniósł menu i zmrużył oczy na małą czcionkę. Przyćmione światło świec między nimi nie pomagało.

Ash zaśmiał się po cichu do siebie. Michael nigdy się nie zmienił. Nigdy, przenigdy nie pamięta o swoich okularach.

- Zarabiasz duże pieniądze, co?

Mike skinął głową, przerzucając strony menu.

- Tak sądzę. Trochę mnie kosztowała spłata tych wszystkich kredytów studenckich. - Michael starał się nie patrzeć, nie chciał patrzeć na te złote oczy, bo wiedział, że wpadłby w ramiona Ashtona.

- Co zamawiasz na obiad? Umieram z głodu.

- Nie wiem, prawdopodobnie coś tuczącego. - Ashton sięgnął po swoją lodowatą wodę, obracając czarną słomę. - Timothy ma się dobrze?

Michael westchnął, różne myśli przeleciały przez jego głowę.

- To dlatego mnie tu sprowadziłeś? Żeby mówić o moim synu? – Westchnął z dezaprobatą, odkładając menu i krzyżując ręce. - Nie możemy o tym rozmawiać bez obecności adwokata.

- Chcę go zobaczyć, Michael.

Michael potrząsnął głową.

- Od siedmiu lat mam pełną opiekę nad nim. Straciłeś ten przywilej. - Uniósł brew, włączając swoją profesjonalną osobowość. Nienawidził robić tego Ashtonowi, nienawidził tego, że nie mógł już prowadzić przyjemnych rozmów ze swoim ex-kochankiem.

Ashton wydął swoją dolną wargę, chcąc doprowadzić Michaela do szaleństwa.

- Mikey – powiedział, przedłużając pieszczotliwe przezwisko.

Michael znów pokręcił głową.

- Wstanę i wyjdę natychmiast, Ashton. – Dotknął kieszeni, gotów by wyciągnąć zwitek gotówki i odejść od stołu.

Wiedział, że Ashtonowi nie powodziło się dobrze i zamierzał dać mu trochę gotówki, by utrzymać go bez względu na wszystko. Michael nigdy nie wypełnił tej pustki, słabego miejsca, w którym Ashton siedział zbyt długo.

the sound, settle down [mashton af] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz