// n i n e //

438 73 17
                                    

Notka pod rozdziałem :-)

There's so much skin to see / A simple Epicurean Philosophy*

Nadszedł pierwszy czwartek października, liście zaczęły zmieniać barwę, a powietrze stało się zimne. Ashton przyszedł do Michaela trochę po 18, wiedząc, że każdy będzie w domu.

Mike usłyszał dzwonek, zaskoczony jego dźwiękiem. Przede wszystkim, nie zdawał sobie sprawy, że mieli dzwonek. Po drugie, nikogo się nie spodziewali.

- Spodziewasz się kogoś? - zapytał Michael Timothy'ego, kiedy wstał od stołu w jadalni.

Tim spojrzał znad telefonu, tak samo zdezorientowany.

- Nie sądzę.

Mike wyszedł z jadalni i wyjrzał przez okno, by zobaczyć Ashtona patrzącego na swoje stopy. Mruknął szybkie „o kurwa" przed otworzeniem drzwi.

- Hej. - Wsunął ręce do kieszeni kurtki przeciwdeszczowej, jego oczy zaświeciły się dla Michaela.

- Mieliśmy coś dzisiaj robić? - Mike się nie poruszył, nie zaprosił Ashtona do środka.

Ashton potrząsnął głową, próbując wrócić do swojej gry. Miał wyglądać bezbronnie, musiał sprawić, by Michael się nad nim zlitował. Michael żałował każdego.

- Ja – uh - urwał. - To trochę krępujące.

Mike oparł się o drzwi, próbując zostać stanowczym. Kilka sekund minęło, zanim się odezwał.

- Mój obiad stygnie, Ashton.

- Potrzebuję pieniędzy - powiedział cicho, patrząc w dół w kierunku swoich wyblakłych, rozerwanych Vansów. – Jutro powinienem zapłacić czynsz, ale coś mi nie wyszło.

Mike westchnął. Czuł, jak jego serce łzawi na samą myśl o tym, że miałby nie pomóc Ashtonowi.

- Daj mi chwilę - powiedział, ponownie zamykając drzwi. Otworzył je chwilę później. – Wejdź.

Ashton stał w przedpokoju, starając się nie wnieść błota, kiedy patrzył, jak Michael znika.

Michael pamiętał, jak przerażające było płacenie czynszu. Pamiętał bycie na studiach z rodziną i koniecznością pracy w nocy, by wszystko się udało. Ashton pracował tu i tam, ale to nie wystarczało.

Mike otworzył swój portfel, upewniając się, że miał kilka setek, żeby pomóc brunetowi. Wrócił do przedpokoju, nie mówiąc ani słowa synowi.

Podał złożone banknoty Ashtonowi.

- To pieniądze na czynsz, okay?

Ashton zwilżył usta, czując pieniądze w dłoniach. Myślał, że miał Michaela owiniętego wokół palca, ale może to Michael miał jego. A może to jednak pieniądze.

Ashton nie był materialistą, pieniądze były dla niego motywacją. Może nawet nie motywacją. Po prostu lubił pieniądze i lubił je posiadać.

- Tak - odpowiedział, zachowując kamienną twarz. Ashton nie potrzebował pomocy w zapłacie, po prostu chciał sprawdzić Michaela, zobaczyć, na ile może sobie pozwolić.

Timothy wyjrzał zza korytarza po odczekaniu kilku minut. Podejrzewał, że to głos Ashtona, ale nie mógł go zlokalizować.

Michael odwrócił wzrok, kiedy Ashton wpatrywał się w coś za nim.

- Za chwilę wrócę - powiedział synowi. Odwrócił się z powrotem do Asha, starając się dać mu do zrozumienia, że chce, by wyszedł.

Tim podszedł bliżej, stanął obok swojego ojca, uśmiechając się do Ashtona.

- Ashton powinien do nas dołączyć, dopiero zaczęliśmy jeść.

- Nie, nie, w porządku. - Ashton znowu przybrał duże, brązowe, wyrażające żal oczy, migające w stronę swojego byłego kochanka.

Michael westchnął.

- W porządku. Powinieneś zostać, ciesz się posiłkiem z nami, tak myślę. – Czuł, jak jego własne ramiona załamują się przez porażkę, kiedy prowadził go do stołu, wyciągając talerz.

Ashton usiadł obok Michaela, a na przeciwko Timothy'ego. Podziwiał syna, który miał jego geny, uśmiechając się, gdy nie patrzył.

Mike i Tim rozmawiali, Ash obserwował.

Nie stracił pełnej opieki, dopóki Timothy nie miał siedmiu lat. Przez kilka lat nie było go ani tutaj, ani tam, był gdzieś pomiędzy.

Wiele wysiłku kosztowało Michaela, by wysłać wniosek o odebranie mu praw. Zawsze, zawsze, zawsze kochał Ashtona. Michaela nie było przy nim, kiedy Ash dostał informację, że nie miał praw do syna, ale czasami o tym myślał.

Co Ashton robił, kiedy czytał te papiery? Co czuł? Był zły?

Jako prawnik, Michael wiedział, że wiele osób go nienawidziło. Jednak nienawidził tego, że ludzie go nienawidzą. Chciał być dobrym człowiekiem w każdej sytuacji, ale dobrzy ludzie nie odnoszą sukcesów.

Ashton spędził noc w łóżku Michaela.

xxx

(Epikureizm to system filozofii oparty na naukach starożytnego greckiego filozofa Epikura, sprzed ~ 307 p.n.e. Epikur był materialistą, podążającym śladami Demokryta. Jego materializm doprowadził go do ogólnego ataku na zabobony i boską interwencję.)

Przemyślenia na temat Ashtona?

Przemyślenia ogólnie?


Zdaję sobie sprawę z tego, że raczej niewiele osób lubi Mashtona, chętniej czytacie Muki i Malumy, ale uważam, że ta historia jest naprawdę ciekawa i warta uwagi.

Cieszę się i doceniam to, że w ogóle to czytacie i wam się (mam nadzieję) podoba.

Chciałabym was prosić, żebyście napisały na Twitterze choć jednego tweeta z linkiem do tego ff. Trochę mi głupio prosząc was o rozgłos, ale chyba warto spróbować...? A nóż komuś się spodoba?

Z góry dziękuję, do następnego!

the sound, settle down [mashton af] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz