// t h i r t y - t w o //

383 70 26
                                    

For crying out loud!

Michael późno wracał do domu z pracy prawie codziennie przez ostatnie dwa tygodnie. Czasami spóźniał się dziesięć minut, czasami trzy godziny. Ashtona ogarniał jakiś paranoiczny strach, że pewnego dnia Michael nie wróci do domu w ogóle.

Ashton nie miał wiele do robienia, ponieważ rzucił pracę. Znalazł jakieś hobby, ale nic nie zajmowało mu dużo czasu. Ciągłe siedzenie w domu dawało mu jednak szansę na spędzanie czasu z Timem.

Treningi piłki nożnej zbliżały się wielkimi krokami, a Ashton był wystarczająco dobrym bramkarzem.

Dzisiaj Michael spóźnił się pięćdziesiąt jeden minut. Ashton był rozdrażniony, a Tim zirytowany. Obaj siedzieli przy stole, ze złością jedząc skrzydełka kurczaka w kształcie dinozaurów i makaron pszenny.

- Jestem w domu! - zawołał Mike, zrzucając buty. Minął kuchnię w drodze do swojego gabinetu, by zostać powitanym przez wkurzone wyrazy twarzy. Rzucił aktówkę na biurko i włączył komputer, podając adres e-mail.

Posiadanie więcej niż połowę firmy było męczące. Wszystko zależało od niego, a on wychodził już z siebie.

- Obiad jest w piekarniku, zimny – powiedział Ashton, odgryzając głowę z tyranozaurowi.

- Przepraszam, wiesz jaka jest praca. - Michael chwycił talerz, nałożył sobie zimny posiłek i położył go obok Tima. Rozpiął guziki białej koszuli zanim usiadł, uznał, że zdjęcie spodni khaki przy stole byłoby trochę nieodpowiednie, chociaż to wszystko, co chciał zrobić.

Ashton przewrócił oczami, Tim zrobił to samo.

- W porządku, Ashton, przynajmniej wrócił do domu zanim zasnęliśmy.

Michael cicho zagwizdał.

- Cholera, jesteś wkurzony. Jak było w szkole?

- Zostałem uhonorowany za moją pracę w wolontariacie i powinieneś tam być. Nie było cię. - Tim wbił widelec w makaron, okręcając go dookoła i wpychając go do ust, zanim mógł nawtykać ojcu więcej.

- Ja byłem – powiedział znacząco Ashton. - Tim wyglądał świetnie.

Michael wydął dolną wargę.

- Oh, przykro mi. Całkowicie zapomniałem.

- Myślałem, że to Ashton miał być tym ignorantem - powiedział Tim zanim spojrzał na bruneta. - Bez urazy.

Ashton wzruszył ramionami, wiedząc, że to prawda.

- Pracuję za siedmiu, nie zaczynaj ze mną, Timothy. - Postawa Michała szybko się zmieniła. Nie był w nastroju na nastoletni bunt Tima. Był zmęczony i głodny. Potrzebował dobrego maratonu na Netflix i drzemki, wtedy będzie gotowy.

- Wszystko, co robisz to praca – narzekał Ashton, nie patrząc na swojego partnera.

- Wow, w porządku. Po prostu mi dokopcie, naprawdę, to moja ulubiona część dnia.

Tim wziął to za zaproszenie.

- Możesz po prostu udawać, że nas kochasz? Przez jakieś trzy sekundy?

Michael odłożył nóż i widelec, patrząc na dwóch członków jego rodziny.

- Wiecie, że kocham was bardziej niż cokolwiek innego, nie zaczynajcie ze mną. - Mike zwrócił się w stronę Ashtona. – Nie było cię tutaj przez dziewięć pieprzonych lat, ty, ze wszystkich ludzi, nie zaczynaj robić mi wyrzutów.

Ashton podniósł ręce w obronie.

- Prawie nic nie powiedziałem! - Ash był pierwszym, który podniósł głos i Tim wiedział, że teraz pójdzie z górki.

Jednak Tim był zły i naśladował gniew ojca.

- Ashton przynajmniej stara się o mnie dbać! Wiedział, że go nienawidziłem, a nadal cholernie kochał mnie na śmierć. A co z tobą, tato? – Ton jakim Tim powiedział „tato" był gorzki, prawie jakby był klątwą Pana.

- Skąd wam się to do cholery bierze?

- Znam Ashtona od jakiegoś roku i mogę mu ufać bardziej, niż kiedykolwiek będę w stanie zaufać tobie.

- Jest kłamliwym, manipulującym psychopatą! - krzyczał Michael.

- Wow, pierdol się - powiedział Ashton, zdegustowany jego miłością. – Mamy ci dokopać, tak? Przepracowujesz swój tyłek dla stabilnej rodziny, pracowałeś aż mentalnie się wykrwawiłeś, by zdobyć wszystkie swoje stopnie naukowe. Próbowałeś zrobić ze mnie mały, ostatni kawałek układanki, dzielący was od doskonałej rodziny! To nie ja! Ale się staram, Michael, kurwa staram się.

- Ja też się staram, Ashton! - wrzasnął Michael. Jego głos odbił się echem w pustym domu, kiedy krzyczał na dwóch chłopaków siedzących obok niego.

Ashton uniósł brwi i uformował usta w wąską linię.

- W porządku, Mike, cokolwiek pomoże ci zasnąć.

- Oh, pierdol się!

Tim wrócił do spokojnej postawy.

- Po prostu staramy się powiedzieć ci, że za dużo pracujesz, o wiele za dużo.

- Nie wiesz o czym mówisz.

- Mówię, że nigdy nie wziąłeś głębokiego oddechu i nie spojrzałeś na nas. Radzimy sobie, tato, radzimy sobie bardzo dobrze.

- Nie jesteśmy doskonali, Mike, nigdy nie będziemy idealną rodziną. Zaakceptuj to - wtrącił Ashton.

- Dlaczego, Ashton? Żebyś mógł zostawić nas ponownie? Tak? Nie masz nic do stracenia! Możesz odejść, a ja już nie pozwolę ci mieć na mnie wpływ! Możesz zranić mojego syna, a ja znowu go naprawię. - Michael kłębił w sobie tak wiele emocji, za wszystkie te chwile, kiedy nim pomiatano i przedstawiano jako słabego.

- Gówno prawda! Mam wszystko do stracenia! Osiem miesięcy trzeźwości, syna i ukochanego do stracenia! Mam całe życie do stracenia! Nie jestem już dzieckiem! – Głos Ashtona stał się ochrypły, a twarz czerwona. – Zwróć na nas uwagę!

Nagle Michael się rozpłakał, położył łokcie na stole, rękoma podtrzymywał głowę. Nie odzywał się, szlochał. Szlochał jak dziecko na matką.

Tim spojrzał na Ashtona, a Ashton spojrzał na Tima.

- Kocham was - powiedział Michael między wdechami. - Ja tylko chcę dla was jak najlepiej, jestem taki zestresowany. - Spojrzał na nich podpuchniętymi, szklistymi oczami.

Oddech Tima był płytki, kiedy przysunął się bliżej ojca i oparł głowę na jego ramieniu. Michael owinął ramię wokół syna, chowając głowę w jego włosach.

Ashton wstał, owijając ramiona wokół napiętych pleców Michaela. Oparł swoją głowę w zgięciu szyi Michaela.

- Obaj jesteśmy tu na zawsze – obiecał i mówił prawdę.

To było ich życie, to była ich rzeczywistość.

KONIEC

the sound, settle down [mashton af] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz