część 2: ręce

469 66 8
                                    

Siedzimy przy okrągłym stole, oddaleni o jakieś kilkanaście metrów od sceny, na której kolejna grupa kończy swój występ. Mija minuta, ostatnia nuta, aplauz. Wiem, że kamera zaraz będzie próbowała nas uchwycić. Uśmiecham się najweselej jak potrafię i energicznie klaszczę. To samo robi reszta. Hoseok nawet wstał z krzesła i zaczął wiwatować. Taehyung, widząc to wybucha śmiechem i dołącza do niego. Imitują ruchy wprost z choreografii, którą przed chwilą zobaczyliśmy. Uśmiecham się pod nosem. Już widzę, jak za parę godzin fani będą przeglądać powtórki z gali i cieszyć się, że ich ukochany zespół tak świetnie się bawi podczas występu ich innego ukochanego zespołu. Jacy my jesteśmy zgrani. I jak potrafimy się wspierać nawzajem. Niesamowite.
Nie mam nic do tych chłopaków, którzy zmęczeni, znikają mi z oczu. Po prostu niespecjalnie ich znam. Paradoksalnie ostatnio dowiedziałem się, że z jednym z członków, przyjaźnię się od niedawna. Przyjąłem to do wiadomości. Jak będzie okazja, to powiemy co trzeba. Żadne z nas nie ma z tym problemu, a widocznie wytwórnia ma jakąś z tego korzyść. Z prawdziwymi przyjaciółmi też nie mam czasu się spotkać, więc nawet realistycznie prezentuje się ta nasza relacja.
Kolejni artyści, gromkie brawa. Ręce mnie już swędzą z bólu. Ale tak to ma działać. Oni klaskali nam. My klaszczemy im. Potem razem będziemy klaskać komuś innemu. Zostaliśmy tak zaprogramowani.
"I jak się bawisz?" mówię do Yoongiego, bo wydaje mi się, że zaraz zaśnie, mimo wrzawy dookoła, a do tego dopuścić nie można.
"Bawię się wspaniale. Nie widzisz, jaki jestem tym wszystkim podekscytowany?" odpowiada mi z typową dla siebie miną człowieka bez uczuć i pozą kogoś, kto widział w życiu już wszystko. Tym razem śmieję się szczerze.
"To fajnie" podsumowuję, a Suga tylko wzrusza ramionami.
Czuję czyjąś rękę na ramieniu. Odwracam się w prawo, do Jungkooka, który pyta mnie, kiedy to się skończy.
"Nie jestem pewien" odpowiadam zgodnie z prawdą. Kiwa głową i zaczyna tarmosić mankiet koszuli.
Wzdycham i układam się wygodniej na krześle. Chowam dłonie pod stół, zaplatam palce i myślę.
Przypominam sobie moje początki z tym wszystkim.
Zaraz po pierwszym kroku, nastąpił czas pierwszych rozmów,  pierwszych prezentacji, aż w końcu przyszła pora na pierwszy podpis. Próbując powstrzymać trzęsącą się rękę, koślawo nakreśliłem swoje imię i nazwisko na wyznaczonym miejscu. Każda literka była jak dźgnięcie w moją wolność. Od dziś jesteś nasz. Od dziś powiemy ci co robisz. Od dziś będziemy kontrolować każdy twój krok. Od dziś będziesz się uczył tego, czego chcemy. Od dziś będziesz mówił to, czego oczekujemy. Niekończące się zobowiązania, które na początku nie wydawały się tak uciążliwe, jak teraz. Im dłużej w tym siedzisz, tym więcej zaczynasz dostrzegać. Przy każdym ruchu możesz wpaść w dół, który sam wcześniej sobie wykopałeś. Umowy z nimi nie podlegają dyskusji. Robisz to albo nie. Oni mają wybór, oni mają mnóstwo innych kandydatów. To ty jesteś ich dłużnikiem, nigdy na odwrót. I tak miałem szczęście, udało mi się. Jestem nabytkiem, którzy przynosi im dochód.
Nagle coś wyrywa mnie z zamyślenia. To znowu Jungkook, tym razem nie ma żadnych pytań, tylko dźga mnie łokciem w bok. Podnoszę wzrok i widzę wycelowane w nas oko obiektywu. Wszyscy machają, szybko się dołączam. Po chwili nasze dłonie poruszają się w tym samym rytmie. Robimy to synchronicznie... i sztucznie.
Zostałem nauczony, jak dobrze posługiwać się rękami. Od pierwszego podpisu do dzisiejszego klaskania, moje ręce były prawie cały czas sterowane. Wiem, jak ich użyć podczas sesji zdjęciowych, żeby wypaść korzystniej. Wiem też, jak poruszać nimi w tańcu. Zapamiętuję każdy ruch i ćwiczę, żeby wypadł na scenie naturalnie. Wiem nawet, jak należy schwycić dłonie fanki, która płacze prosto przed twoją twarzą, ponieważ właśnie spełnia swoje marzenie i nie potrafi powstrzymać emocji. Bierzemy te ich rozdygotane dłonie i ściskamy pokrzepiająco, a potem mówimy: "Nie płacz już. Chce zobaczyć uśmiech na twojej pięknej twarzy. Proszę, zrób to dla mnie." A ona jeszcze bardziej szlocha, ale możemy być pewni, że wykonaliśmy dobrą robotę. Gdyby to był normalny zawód, pewnie dostalibyśmy w takich chwilach premię. Zamiast tego dostajemy uśmiech wdzięczności. Czasami.
Jednak w każdej chwili możemy popełnić błąd. To brzmi śmiesznie, ale te same ręce mogą prowadzić do porażki. Muszę uważać, żeby nic mi się nie stało. Jeślibym złamałbym rękę, to nie martwiłbym się bólem, czy utrudnieniami, jakie by się z tym wiązały. Pierwszą moją myślą, byłoby to, że ich zawiodę, że popatrzą na mnie tak, jakbym sam sobie wziął i złamał tę cholerną kość, żeby tylko im uprzykrzyć życie. Nie chcę być osądzany.
Kim Namjoon 2.1 - modyfikacja z ulepszonymi rękami, tak naprawdę nie martwiłaby się niczym. Po prostu zmierzyłaby się z przeciwnościami losu bez najmniejszego narzekania.
Ale Kim Namjoon 1.0 boi się nawet używać własnych rąk.
Dlatego chowam je pod stołem, kiedy nie muszę już klaskać.







robot || kim namjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz