Rozdział.8.

17 1 0
                                    

Nie potrafiła jej wypuścić z dłoni. Zupełnie jakby stała się jej jednością. Przeraziła się i spojrzała po zebranych, licząc, że ktoś wytłumaczy jej, co się działo. Nie mogła pojąć, co robiła księga i dlatego broniła się przed nią.

- Musisz pozwolić się sobie z nią związać. Jesteś Mędrcem a ona należeć będzie do ciebie, ale musisz jej na to dać zgodę - odezwała się spokojnie Marlena, która cały czas bacznie się jej przyglądała. Widziała strach w oczach dziewczyny i rozumiała ją, ale musiała się oddać Księdze Mędrców, aby ta pomogła jej w wypełnieniu przeznaczenia. Inaczej czekała ją zguba. A ich czekała zagłada.

- Nie umiem - wyszeptała i spróbowała upuścić księgę. Ona jednak nie chciała puścić jej dłoni. Spojrzała na Samuela, który uśmiechnął się uspokajająco

- Wszystko w porządku. Oddaj się jej, a ona odda tobie - powiedział wolno, a Arivan skinęła głową i przymknęła oczy, aby jakoś połączyć się z przedmiotem w dłoniach. Nie miała jednak kompletnie pojęcia jak to uczynić. Pierwszy raz widziała ją na oczy i słyszała o niej. Myślała, że to chory żart, ale kiedy księga nie dawała za wygraną i zaczęła sprawiać jej coraz większy ból, zrozumiała, że to działo się naprawdę.

- Jeżeli nie odda się księdze może ją to zniszczyć - usłyszała głos kobiety, ale zupełnie jakby znajdował się on bardzo daleko. Nie mogła określić dokładnego położenia skąd dobiegał. Czuła jak świat zaczynał wirować, a jej nogi zrobiły się miękkie. Z całej siły napięła mięśnie, aby utrzymać się w pionie.

Próbowała złączyć się z księgą, ale nie umiała. Powtarzała w głowie cały czas: Wyrażam zgodę, bądź moja, ale było to na marne. Miała ochotę poddać się i rozpłakać, ale wewnętrznie jej coś na to nie pozwalało. W sercu mówiło jej coś, że jeśli to uczyni to będzie koniec jej i wszystkich, a na to nie mogła pozwolić. Nie wybaczyłaby sobie tego nigdy. Nie chodziło o jej życie, ale o życie ważnych dla niej osób: Lukasa, Samuela, Vladimira, Emilii i Marka. Za dużo wycierpieli za nią, aby pozwoliła na kolejny ból.

Samuel minimalnie przysunął się do niej, chociaż czuł się źle. Wiedział sporo o tej księdze. Ojciec mówił mu jak ważna była dla nich i że musiał ją zdobyć. Jakaś malutka część mówiła, aby wyrwać ją z dłoni Arivan i uciec do Edomu, aby oddać ją Lucyferowi, ale nie słuchał jej. Już w niczym nie chciał pomóc ojcu. Nienawidził i chciał go zabić, chociaż wiedział, że było to praktycznie niemożliwe.

Objął ją delikatnie jedną dłonią w pasie i chociaż czuł jak demony wewnątrz niego próbują przejąć nad nim kontrolę, wyrządzając mu przy tym okropny ból. Zupełnie jakby ktoś wypalał mu żyły od środka. Czuł jak znów robią się coraz bardziej ciemne, a krew w nich gęstniała. Miał szczęście, że przebrał się w długi rękaw, bo inaczej widzieliby to wszyscy w korytarzu.

- Niech twoje dary się z nią złączą - szepnął jej na ucho i poczuł jak się zachwiała. Wiedział, że słabła, ale nie mogła się poddać. Inaczej demony w nim zapanowałby nad nim i to one zawładnęły księgą. Nie chciał do tego dopuścić,a znał kruczek o którym reszta nie miała pojęcia. Księgę Mędrców mógł także posiąść Upadły, ale nie każdy. Ci z wyjątkowo silną mocą, a że on był synem Pierwszego Upadłego i w dodatku miał w sobie krew innych potężnych demonów, to poradziłby sobie z tym bez problemu. Tyle,że on nie chciał. Nie pragnął wygranej Upadłych, chociaż uważał się za jednego z nich. Wypierał się tego, ale obca krew coraz szybciej w nim krążyła i próbowała do końca zawładnąć jego ciałem, przesłaniając możliwość jasnego myślenia.

Arivan słysząc słowa chłopaka, poczuła przypływ sił, ale był on tylko chwilowy. Zachwiała się na nogach, czując coraz większy ciężar księgi. Samuel przytrzymywał ją, a ona spróbowała skupić się i zrobić to co powiedział.

Nienarodzeni Cz.II :PrzetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz