Rozdział. 10.

6 0 2
                                    

          Przez moment Arivan nie wiedziała, jak powinna zareagować. Miała skrytą ochotę odwzajemnić pocałunek i chociaż przez chwilę poczuć czyiś nacisk ust na swoich. Niestety, ale prawda była taka, że nie chodziło o wargi Vlada. Oszukałaby samą siebie, gdyby go pocałowała. W ostatniej chwili odsunęła głowę, choć zdawała sobie sprawę,że strasznie go zrani. Postąpiła jednak słusznie.

Vladimir spojrzał na dziewczynę z zawodem w oczach i nadal trwał pochylony w jej stronę, przez co robiło się Arivan jeszcze bardziej niezręcznie.

— Czemu nie potrafisz, przyznać tego, co ja? — zapytał ostro, a ją aż przeszły dreszcze. Wpatrywała się w jego oczy, nie wiedząc, co odpowiedzieć na pytanie. Serce bolało ją z powodu miny Vlada i miała ochotę przeprosić go za wszystko, ale nie zrobiła tego. W duszy Wybrana czuła, że nie zrobiła nic złego i dlatego szukała odpowiednich słów, żeby wyjaśnić mu wszystko jasno, ale tym samym nie ranić zbytnio jego uczuć. W pewnym momencie wzięła głęboki oddech, a dłonie zaplotła razem na swoich nogach.

— Vlad ja cię kocham, ale nie tak jakbyś chciał. Jesteś dla mnie najlepszym przyjacielem — powiedziała i niepewnie zbliżyła się do wampira, kładąc dłoń na jego chłodnym policzku. Nie poruszył się, ale zobaczyła błysk nadziei w ciemnych oczach.

— Jesteś dla mnie jak brat i owszem kocham cię, ale nie w taki sposób. Przykro mi, Vlad — dodała po chwili drżącym głosem. Przez chwilę Vladimir patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Myślała, że zrozumie i powie coś, co ją uspokoi, ale tak się nie stało. Zamiast tego powoli zabrał jej dłoń ze swojej twarzy, przez chwilę trzymając ją w swoich zimnych rękach. Zaraz jednak puścił ją, wstał i zamierzał wyjść. Nie od razu to zrobił, bo spojrzał na Arivan z nieukrywaną złością.

— Nie idź, proszę — szepnęła łamiącym się głosem, czując jak w oczach pojawiły jej się łzy. Wciąż była obolała, a przez to serce bolało ją bardziej niż zwykle. Nie chciała stracić przyjaciela. Był dla niej ważny, wspierał ją w trudnych momentach.

— Jesteś naiwna... — zaczął, ale zamilkł na chwilę. Nie miał zamiaru już nic mówić, lecz kiedy doszedł do drzwi i położył dłoń na klamce, nie potrafił po prostu wyjść i zostawić dziewczynę zupełnie samą. Zależało mu na niej i nie zamierzał zrobić jej krzywdy. Nie potrafił jednak, ukrywać dłużej swoich uczuć. Miał skrytą nadzieję, że Arivan również go kochała, ale chyba się przeliczył. Powinien to zaakceptować i pozostać jej przyjacielem, ale ból, który mu zadała, był zbyt wielki, aby był do tego zdolny. Potrzebował pozostać na chwilę sam i móc wszystko w spokoju przemyśleć, a potem ustalić, czy będzie nadal walczyć o Wybraną, czy odpuści i zostanie jej „bratem".

— Ari, zawsze będę po twojej stronie, ale powinnaś zdjąć klapki z oczu. Samuel nigdy już nie będzie sobą, a ty go tylko męczysz, gdy starasz się przywrócić jego dawne zachowania. To ci się nie uda i powinnaś ukrócić mękę chłopaka, wiesz o tym — powiedział ostro Vlad i nie czekał na odpowiedź, nawet nie zerknął w stronę dziewczyny. Wtedy zawahałby się i zapewne został, aby wyjaśnić wszystko i może udawałby znów, że wszystko było w porządku. Nie chciał już tak i dlatego otworzył drzwi, a następnie wyszedł, zostawiając Arivan z szeroko otwartymi oczami, w których kryły się łzy.

         Gdy zamknął za sobą drzwi, nie potrafiła wydusić słowa, aby go zatrzymać. Zdawała sobie sprawę, iż było za późno na cokolwiek. Powiedział, co chciał, a ona powinna to uszanować. Jednak to było strasznie dotkliwe i trafiło w sam środek jej serca. Nie myślała do tego momentu o tym, jak mógł męczyć się Samuel. Tak bardzo pragnęła go odzyskać, że zapomniała o jego uczuciach. Może on chciał być jak dawniej? Może życie w Piekle podobało mu się i chciał pozostać Upadłym Aniołem?

Nienarodzeni Cz.II :PrzetrwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz