***
-Boże on jest boski!-Noelia aż podskoczyła.
-Teraz zamiast przyjaciółki będę miała stalkera?- lekko się uśmiechnęłam.
-Nie.. może. Nie ważne.
-Hejka.
-Cześć Patryk.-Noelia spojrzała na mnie z chytrym uśmieszkiem.
-Nie wydaje się wam trochę dziwny?-Patryk spojrzał w stronę przystojnego bruneta.
-On? Dlaczego?-Noelia uniosła lewą brew i zamieniła się w słuch.
-To dziwne, że przeprowadził się tutaj z Wielkiej Brytanii. Zwykle jest na odwrót. Poza tym krąży plotka, że wywalili go ze szkoły ponieważ kogoś zabił.-Przyjrzałam się Luisowi.
-Że co?
-Wiedziałam że jest zbyt idealny.-Noelia weszła do klasy i położyła plecak na ziemi.Usiadłam koło niej.
-To nie możliwe. Jakim cudem by tutaj był?-Spojrzałam na Patryka.A on posłał mi smutny uśmiech.
-Nie wiem.
-Poza tym to tylko plotka.-Wyciągnęłam zeszyt na ławkę i zapisałam temat.
Do klasy wszedł wysoki mężczyzna.Od razu można było usłyszeć ciche westchnięcia dziewczyn.
-Dzień dobry klaso.-Czyżby to nasz nowy nauczyciel?-Nazywam się Mike Brown. Od dzisiaj będę waszym nowym nauczycielem biologii-Chyba zostanę wróżka-Rozejrzał się niespokojnie po klasie i otworzył jakąś książkę.
-Hej.-Spojrzałam w stronę dźwięku.-Mogę usiąść?-Luis wskazał na krzesło obok mnie.
-Po co ?
-Ponieważ, nigdzie indziej nie ma miejsca.-Rozejrzałam się po klasie.
-Przepraszam. Usiądź.
-Dzięki.
-Widzę że ktoś lubi się spóźniać.-Pan Brown podszedł do stolika Luisa.-Żeby mi to był ostatni raz.-Groźnie spojrzał na bruneta.
-Zawsze się czepia.
-Jak to zawsze? Jest tu pierwszy raz.
-Sorki przejęzyczenie.
***
Po zajęciach wraz z Noelią wracałam do domu.
-Cieszę się, że twoja mama pozwoliła mi dziś u ciebie nocować.
-Ja też.
-Czy coś się stało?
-Nie, dlaczego?
-Przez połowę dnia masz głowę w chmurach .
-Nie to nic.Źle spałam.
-Aha. To co dziś oglądamy?
-Nie wiem, może jakiś horror.-Noelia spojrzała na mnie zaskoczona.
-Okej. Mi pasuje.
-To super!
-Czy ty, też zauważyłaś, że pan Mike i Luis są strasznie podobni?
-Ty też to zauważyłaś?
-Tak. A wiesz co to znaczy?
-Co?
-Mam 2 szanse!- Spojrzałam na moją przyjaciółkę.
-Naprawdę?Jesteś ohydna.
-A ty niedobra.
-Phi, jak śmiesz?-Spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać.
***
-Blair witch project?
-Może być. Uprażyłam popcorn!
-Ok.Idę się przebrać.- Weszłam do łazienki i przemyłam twarz wodą.
-Mogę popatrzeć jak będziesz się kąpać?-Charles siedział na oknie, z uśmiechem na ustach.
-Jezu! Nie strasz mnie.-Uderzyłam go ręcznikiem.
-Przepraszam.. hahaha. Szkoda, że nie widziałaś swojej miny.
-Po co tutaj przyszedłeś?-Czarnowłosy chłopak wyciągnął z kieszeni biała kopertę.
-To dla ciebie od Collina.
-Co to?
-Przeczytaj.-Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam szara kartę ozdobioną małymi cekinami.-Zaproszenie?-Spojrzałam w stronę Charlesa, lecz go już tam nie było.Wyszłam z łazienki i schowałam kopertę w moim biurku.Nagle,kątem oka zauważyłam jakiś cień .Starałam się nie ujawnić tego, że go widzę.Ale pokusa była zbyt silna, spojrzałam w stronę czarnego kształtu. Ten zaś zamienił się w czarną mgłę i pochłonął cały pokój. A wraz z nim mnie.
-Spem...-Usłyszałam delikatny głos, który był miodem na moje uszy.-Spem..-Głos kobiety delikatnie oplatał moje ciało.-Spem..Obudź się..- Chciałam odpowiedzieć, lecz nie dałam rady. Czułam się tak lekko.-Kochana otwórz oczy..-Powoli otwarłam oczy.-Witaj.-Rozejrzałam się wokół.Jestem w tym samym domku ze snu.-Myślałam, że nigdy się nie obudzisz.-Obok mnie klęczała złotowłosa kobieta .-Muszę ci o czymś powiedzieć.
-Kim ty jesteś?
-Słuchaj. Musisz uważać. Na twojej drodze stanie ktoś, kto jest ci zarazem najbliższą osobą jak i wrogiem.
-O kim mówisz?
-Wybacz, lecz musisz już wracać.-Kobieta podniosła się, a z jej rąk rozbłysła wiązka białego światła.
-Jejku Carmen.-Otwarłam oczy i od razu tego pożałowałam.-Myślałam że dostane zawału.
-Carmen, proszę nie rób mi tego więcej.-Mama delikatnie pogłaskała moje lico.
-Gdzie ja jestem?-Starałam się podnieść z łóżka.
-W szpitalu kochana. Zasłabłaś w pokoju.
-To moja wina. - Noelia zaczęła płakać.
-Kochana to wcale nie jest twoja wina.
-Witam panie. Jestem doktor Oscar Evans.-Do pokoju wszedł wysoki blond mężczyzna.
-Dzień dobry. Doktorze co z moją córką?-Mama podeszła do doktora Evansa.
-Spokojnie,to tylko zasłabnięcie. Prawdopodobnie jest to spowodowane przemęczeniem.
-Czyli wszystko jest dobrze?
-Jak najbardziej. Czy mógłbym porozmawiać z panią na osobności?
-Oczywiście.-Popatrzałam na doktora. Ten zaś miał kamienną twarz. I tylko spojrzał nieufnie na moją rękę.
-Cieszę się, że nic ci nie jest.
-Spokojnie Noelia. -Spojrzałam na moja prawdą rękę.-Po co mi ten opatrunek?
-Em.. nie wiem, może masz tam jakąś ranę.
-Hmmm
-Carmen, wybacz ale jest już późno i muszę wracać do domu.-Pocałowała moje czoło.- Moja mama już po minie przyjechała. Dobranoc.
Wybiegła z sali i zamknęła za sobą drzwi. Dziwne. Spojrzałam na zegarek.- 3:47-Poczułam jak ręka zaczęła mnie szczypać. Wiem, że nie powinnam tego robić. Ściągnęłam opatrunek i zobaczyłam coś dziwnego. Na moim nadgarstku widniało pięć liń, które nie były połączone ze sobą. Miały brzydki czerwono-brązowy kolor. Przypominały gałązki akacji.
CZYTASZ
Córka Nadziei
Paranormal-Wstawaj!- Ze snu wyrwał mnie głos Fabiana. Pewnie to znowu jakieś dziwne złudzenie.-Szybko! -Zostaw mnie!-Machnęłam ręką i z powrotem powróciłam do snu. -Weź ją na ręce, nie ma czasu!- Collin krzyczał jak opętany. Słyszałam głośne dudnienie, które...