- Nie ruszam się z domu, Scott. - Tym zdaniem, Stiles zaczął swój dzień. McCall próbował wyciągnąć go na dwór, ale Stilinskiemu nigdzie nie chciało się iść.
- Stiles, nie będziesz leżał w łóżku cały dzień - powiedział jego przyjaciel, próbując ściągnąć z niego kołdrę.
- Chcesz się założyć? - zapytał, wojowniczo unosząc prawą brew w górę.
- No wstawaj, Stilinski.
Scott złapał Stilesa za rękę i pociągną tak, że chłopak wylądował na ziemi.
- Dzięki - mruknął wstając i poprawiając koszulkę.
- Nie ma za co - odparł chłopak. - Skoro na chwilę obecną mamy spokój z Tracy, to może chcesz się przejść do parku.
- Do parku? - zapytał Stiles, podchodząc do szafy i wyciągając bluzkę z wierzchu. - Po co?
- No przejść się, matołku - mruknął Scott. Usiadł na łóżku Stilinskiego, zaczynając bawić się telefonem, natomiast Stiles przebieral się, przy okazji rozmawiając z przyjacielem.
- Spotykasz sie może dziś ze swoim Romeo? - zapytał McCall, śmiejąc się cicho.
- Daj sobie spokój, Scott. To nie jest śmieszne - powiedział, jednak sam się zaczął śmiać.
- Wiedziałem, że na niego lecisz.
- Wiesz, tak sobie przypomniałem o Malii. Trochę mi głupio. Wiesz, zerwałem z nią dla chłopaka, a ona nawet nie jest na mnie zła.
- Bo podoba jej się Lydia.
Stiles popatrzył na niego zaskoczony.
- Coooo....? - zapytał.
- No to. Przecież chwaliła się parę dni temu, ale byłeś zbyt przejęty sytuacją z Theo.
Chłopak spiorunował go wzrokiem, jednak nic nie powiedział.
Kiedy Stilinski był gotowy, wyszli na zewnątrz. Było ciepło, więc postanowili pójść do parku, gdzie czekał na nich Theo Raeken.
Stiles popatrzył z wyrzutem na przyjaciela, a ten uśmiechnął się przepraszająco.
- Tam stoi Liam z Masonem, więc zostawię cię tutaj, Klakierku.
I McCall poszedł do młodszych kolegów.
Chłopak usiadł na ławce obok Theo.
- Jak ci mija dzień, Klakierku? - zaśmiał się chłopak, ściągając okulary przeciwsłoneczne.
- Nie nazywaj mnie tak. Nie lubię tego.
- No to, co powiesz na Gargamela?
- Lepsze od Klakiera.
Zapadła między nimi niezreczna cisza. Niezreczna przynajmniej dla Stilesa, który bardzo się denerwował. Bardzo chciał z nim porozmawiać, tylko nie wiedział jak zacząć.
- Czemu się tak denerwujesz, Gargamelku - zapytał Theo, obejmując Stilesa ramieniem.
- Nie denerwuje się - wymruczał cicho.
- Nie musisz kłamać, kochanie. Ja wiem wszystko - powiedział i pogłaskał go po ramieniu. - O czym chcesz porozmawiać?
- O nas. Nie wiem jak mam się czuć i w ogóle. Nigdy nie byłem w związku z chłopakiem. I no wiesz... czuję się odrobinie niezręcznie.
Chłopak zaśmiał się cicho.
- Stiles, Stiles, Stiles. Jesteś taki słodziutki gdy nic nie wiesz - powiedział, przybliżając swoją twarz do ucha Stilinskiego. - Cholernie mnie po pociąga - mruczy.
Chłopak zarumienił się wściekle, odwracając wzrok. Scott stał koło Liama i Masona śmiejąc się z niego, jakby wiedział co Raeken mu powiedział.
Theo obrócił jego twarz do siebie, całując go. Był to zwykły, krótki pocałunek, ale dla Stilesa znaczył bardzo wiele. Przecież nie całujemy się z byle kim.
- Dalej masz wątpliwości? - zapytał.
- Nie - mruknął cicho. - Ale wolałbym, żebyś uprzedzał mnie o swojej wizycie w nocy.
Theo zaśmiał się cicho.
- Wiesz, wolę przyjść na prysznic. Bardzo gorący prysznic - powiedział, na co jego chłopak się zarumienił.
Pocałował go po raz kolejny.
- Chodź że mną na spacer - wymruczał prosto w usta Stilinskiego.
Chłopak uśmiechnął się lekko, chwytając dłoń swojego już chłopaka. Razem chodzili po parku, obserwując dzieci jeżdżące na deskorolkach.
- Założę się, Scott, że nie dasz rady przejechać dziesięciu metrów na deskorolce! - krzyknął Stiles, podchodząc z Theo do przyjaciół.
McCall jedynie prychnął.
- Dam sobie radę.
Pożyczył od jakiegoś trzynastolatka deskorolkę i pojechał. Cóż, może i przejechał dziesięć metrów, ale potknął się i wpadł do fosy.
- Zdechłeś tam? - zapytał jedynie Stilinski, cicho śmiejąc się z przyjaciela.
**
CZYTASZ
Kłamstwa /steo
Fanfiction- Theo, mówiłem ci, że nie chcę się z tobą spotykać. Masz jakiś problem ze słuchem? - Prawdziwa miłość nigdy nie umiera EDIT 1) ⚫ 2)◽