4. Donovan

1K 80 6
                                    

Stiles i Theo leżeli na łóżku u Stilinskiego nic nie mówiąc. Było bardzo źle. Lydia trafiła do szpitala, Tracy tak właściwie umarła, a jeszcze do tego wszystkiego pojawiło się nowe zagrożenie.

- Dziękuję ci - powiedział Stiles. Theo popatrzył na niego zdziwiony. - Za to z
co zrobiłeś dla Lydii - dodał. - Jest moją przyjaciółką i wiele dla mnie znaczy.

Raeken pogłaskał go po ramieniu i pocałował w skroń.

- Nie ma za co. To był mój mały obowiązek.

Uśmiechnął się do chłopaka.

- A Tracy? I ci goście w maskach? - zapytał. Był bardzo zdenerwowany, ponieważ nie chciał by ktoś ginął jak ostatnim razem z pulą śmierci, nogitsune, stadem alf czy kanimą i Peterem.

- Nie martw się.

- Jak mam się nie martwić? - zapytał, podnosząc delikatnie głowę. - Coś znowu jest w Beacon Hills i zabija ludzi. Wiesz jak się mogę czuć? Przecież to nie pierwszy raz i zdaje mi się, że nie ostatni.

Raeken westchnął cicho.

- Wiem, źle powiedziałem. Miałem na myśli to, że na sto procent szybko uda nam się rozwiązać zagadkę.

Stiles kładzie głowę na jego klatce piersiowej.

- A tak w ogóle, kiedy powiesz o nas swojemu tacie?

- On już coś podejrzewa. Wiesz, zostawiłeś tu bluzę przed prysznicem i tata ją zobaczył - mruknął cicho. Theo złapał jego rękę, zaczynając bawić się jego palcami. Przytulił się jeszcze mocniej do chłopaka, a później tylko zgasił lampkę, mówiąc cicho 'dobranoc'.

*** *** ***

Już wiedzieli czym była Tracy. Chimerą. Stiles nie mógł powiedzieć, że od kiedy dowiedzieli się o ludziach w maskach, którzy zamieniali nastolatków w istoty nadprzyrodzone, było lepiej. Mieli jeszcze więcej roboty niż wcześniej. Do tego wszystkiego, nikt nie chciał go wpuścić do Lydii.

Siedział razem z Malią w bibliotece za prośbą Scotta, szukając jakiś informacji o Chimerach.

- Więc... - zaczął Stiles. Odrobinę niezręcznie czuł się w towarzystwie byłej dziewczyny.

- Więc... - mruknęła Malia.

- Podoba ci się Lydia.

Tate kiwnęła głową.

- Chcesz jej powiedzieć? - zapytał niepewnie.

- Wolę poczekać. Jej chyba podoba się Parrish.

- Nic nie jest pewne.

Stiles bardzo jej współczuł. Martin pewnie nie była nią nawet zainteresowana.

Po paru minutach Stiles dostał wiadomość, która dostał od zastrzeżone bo numeru.

Donovan.

Dobra, to dziwne. pomyślał i odłożył na drugi koniec stolika komórkę.

Donovan to chłopak, który kilkanaście razy groził szeryfowi i jemu. Uciekł z celi i nie było już po nim śladu. Odrobinę bał się o swojego ojca, ale wiedział, że ten na pewno da sobie z nim radę.

- Coś ważnego? - zapytał Malia, nie patrząc na niego.

- Nie, nic ważnego - skłamał cicho i wrócił do szukania informacji.

Nie mógł się za nic skupić. Cały czas przed oczami miał tę dziwną wiadomość.

Jego telefon zawibrował, informując Stilesa o nowej wiadomości. Tym razem była od jego chłopaka.

Kłamstwa /steoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz