Tym rozdziałem kończymy tydzień tego opowiadania. Do zoba w następną środę!
I zrobiłam okładkę. Jeszcze się uczę, nie bijcie!
Domyślacie się o czym pędzie kolejny sterek? :')Stiles pociągnął nosem. Otoczył kolejną butelkę whisky i zaczął powoli pić alkohol. Był już troszkę pijany, jednak to za mało. Dalej czuł się źle, ból sprawiał tylko, że jego serce miało ochotę wyskoczyć z piersi. Płakał cicho, miał szczęście, że w domu nie było Melissy i Scotta.
Chłopak zamknął oczy, czując więcej łez na policzkach. Po wypiciu kolejnej butelki zauważył, że ból zmniejszył się.
- Stiles? - usłyszał za sobą męski głos. Odwrócił się i spojrzał na Theo. - Zgłupiałeś? Co robisz?
Chłopak starał się wyrwać mu butelkę z ręki, jednak Stiles nie poddał się tak szybko.
- Przestań, dzięki temu już mnie nie boli - płacze. - Taty już nie ma, Lydia jest w Eichen i to wszystko twoja wina. Zdradziłeś mnie i to sprawia, że jest mi ciężej.
Raeken westchnął cicho, przytulając chłopaka do siebie. Nie miał teraz nic przeciwko, potrzebował tego.
- Nie zabiłem twojego taty. Musisz mi uwierzyć - wyszeptał, przyciskając swoje wargi do czoła bruneta. - A Lydia nie chciała mi powiedzieć gdzie jest Nemeton, a ja musiałem się dowiedzieć. Ożywiłem martwe chimery!
Stiles zamknął oczy, przytulając mocniej do Theo. Potrzebował przytulić się do kogoś kto go 'kocha'.
- Mojego tatę też ożywisz? - zapytał cicho.
- To nie jest takie proste.
Stilinski wypuścił powietrze z płuc i odsunął się.
- Dasz mi to? - Pokazał ręką na butelkę whisky.
- Nie. Chodź, bo Melissa cię zobaczy.
Stiles tylko kiwnął głową i dał zaprowadzić się chłopakowi do swojego nowego pokoju.
CZYTASZ
Kłamstwa /steo
Fiksi Penggemar- Theo, mówiłem ci, że nie chcę się z tobą spotykać. Masz jakiś problem ze słuchem? - Prawdziwa miłość nigdy nie umiera EDIT 1) ⚫ 2)◽