5. Valack i wyrzuty sumienia

877 68 0
                                    

Stiles naprawdę nienawidził wyrzutów sumienia. Nie lubił, gdy jego serce tak strasznie bolało. Theo na chwilę obecną z nim nie rozmawiał, co było Stilesowi na rękę.

Lydia i Kira próbowały dostać się do Eichen House, a Stilinski stał oparty o swoje auto. Mieli spotkać się z autorem książki zatytułowanej Doktorzy Strachu. Chłopak miał nadzieję, że jeżeli chimery miały zostać zamordowane, to nie przez niego.

Jego telefon zawibrował, informując go o nowej wiadomości.

I jak tam, skarbie?

Dobrze, zaraz wejdziemy do środka.

Coś się dzieje? Ostatnio jakoś cicho jesteś.

Mam gorsze dni.

Chcesz się spotkać i poprzytulać?

Możesz przyjść.

Przymyka oczy, gosząc ekran telefonu. Nie chciał się z nim widzieć, ponieważ bał się, że Raeken dowie się, że zabił Donovana. Nie wiedział jak zareaguje i czy go nie zostawi, więc wolał nie ryzykować.

Z drugiej strony, strasznie go meczyły wyrzuty sumienia. Potrzebował się komuś wygadać i nie chciał dusić tego w sobie. Tata i jego przyjaciele mogli nie zrozumieć go, a zwłaszcza Scott, który ciągle powtarzał, że oni nie zabijają.

McCall podszedł powoli do Stilesa.

- Co z tobą? Ostatnio jakiś nieobecny jesteś - powiedział.

- Wszyscy tacy jesteśmy - odpowiedział, sprytnie unikając odpowiedzi. Nie chciał mu na razie nic mówić, wolał aby jego tajemnica pozostała tajemnicą.

- Ale ty wyglądasz na smutnego i rozczarowanego.

Stilinski spuścił głowę wzdychając cicho. Chciał już zacząć się tłumaczyć, ale dziewczyny krzyknęły, że mogli już wejść, więc tak zrobili.

Stiles pamiętał jak był tu pacjentem. Wtedy opętał go Nogitsune i zginęła Allison. Przez chwilę czuł wyrzuty sumienia, ale po rozmowie ze Scottem wszystko wróciło do normy.

Byli już na oddziale zamkniętym. Powoli szedł z Lydią w stronę celi Valacka z mocno bijącym sercem. Odrobinę się denerwował, ale to tylko szczegół.

- Banshee - powiedział, kiedy ich zobaczył. - I człowiek.

Stiles westchnął cicho i schował dłonie do kieszonek.

- Przyszliśmy porozmawiać - rzekła Lydia. - O pańskiej książce.

Valack uśmiechnął się.

- Widzę, że znowu pojawili się w mieście.

Martin i Stiles wstrzymało oddechy. Czyli to nie był pierwszy raz.

- Dlaczego ją napisałeś? - zapytała dziewczyna.

Mężczyzna w jednej chwili przestał się uśmiechać. Nagle ogarnęła bo furia.

- By sobie przypomnieli! By pamiętali operację, by pamiętali co ONI im zrobili!

- Co?

Valack przechylił głowę w prawo.

- Nastoletnie chimery - powiedział. Spojrzał na Stilesa i dodał cicho. - Uważaj na niego.

Stilinski uniósł jedyną brew w górę. Nie rozumiał o czym on mówił.

Wariat jakiś, pomyślał i odsunął się od szyby.

- Nie wiem o co ci cho....

- Zobaczysz.

I w tym momencie, Stiles wyłączył się. Nie słuchał już nawet pytań Lydii i odpowiedzi Valacka. Uważać na swojego chłopaka? Przecież był bardzo miły i taki kochany...

- Przyprowadziliście kitsune?! - usłyszał chłopak.

Mamy przerąbane.

-------- --------

- I co? - zapytał Raeken, kiedy Stiles wszedł do swojego pokoju. Podskoczył lekko, patrząc na swojego chłopaka, który leżał na jego łóżku. Stilinski westchnął cicho i, w ubraniach, położył się obok ukochanego. Położył głowę na jego piersi i przytulił się do niego. - Aż tak źle?

Stiles opowiedział mu całe zdarzenie, pomijając znaczący szczegół. Nie powiedział mu o ostrzezeniu Valacka i rozmowie ze Scottem. Strasznie bał się reakcji Theo, McCalla i swojego taty, gdy dowiedzą się co zrobił.

Raeken pogłaskał go po włosach. Jego klatka piersiowa unosiła się do góry i na dół, podnosząc przy tym głowę Stilinskiego. Chłopak przyciągnął go bliżej siebie i wymruczał mu do ucha.

- Chodź się wykąpać.

Stiles otworzył z przerażeniem oczy i podniósł odrobinę. Nie mógł się zgodzić, ponieważ jego ukochany zobaczyłby ranę.

- Nie!

Theo spojrzał na niego zdziwiony.

- Jak to nie? - zapytał.

- Yyyy... ja... - zaczął się jąkać chłopak.

- Kochanie, wszystko w porzątku? - Raeken uniósł brew pytająco.

- Emm... jestem zmęczony. Chodźmy spać - powiedział.

- Nie rozumiem - odrzekł Theo i z niepokojem spojrzał na układającego się do snu chłopaka.

- Nie ma tu czego nie rozumieć - mruknął. - Umyję się rano.

- No dobra, ale...

- Dobranoc, słonko - powiedział szybko Stiles, przykrywając siebie i swojego chłopaka kołdrą.

Theo, nie ukrywając zdziwienia, żegna się z chłopakiem. Całuje go w czoło i razem po krótkiej chwili zasypiają.

Kłamstwa /steoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz