• Rozdział 6•

1.1K 63 2
                                    

Poszliśmy do państwa Sartorius. Na początku pani S. przedstawiła nas swojemu mężowi i córce. Pamiętałam, że opowiadała że ma syna. No, ale okej. Zaprosiła nas do stołu.
- Jacob zejdź na dół!- krzyczała pani Sartorius
- Boże już ide- powiedział ktoś z góry.
I przyszedł on. Tak moj Jacob. Myślał że zemdleje. Stwierdziłam, że będę udawała, że go nie znam. Wiem, kochałam się w nim, był słodki. Taki kochany. Ale nie wiem dlaczego tak postanowiłam. Jacob siadł naprzeciwko mnie. Nawet nie wiem jak dokładnie to się stało ale go kopnęłam. Fak co ja zrobiłam.
- sorki - jedynie tylko tyle zdołałam wydusić z siebie.
On jedynie popatrzył się na mnie i się uśmiechnął swoimi brązowo- zielonymi oczami. Obiad minął dobrze. Rodzice Jacoba stwierdzili, że wszyscy pójdziemy na taras przed domem. Ja nie chciałam isc, bo było zimno wiec zostałam. Jacob też został i myślałam, że bedzie jak we wszystkich ff. No nie wiem, że będziemy rozmawiać, No sama nie wiem. Ale nie on poszedł do swojego pokoju. Ja oglądałam coś na telefonie, w końcu poszłam do rodziców posłuchać o czym gadają. Po dłuższej chwili usłyszałam, że Jacob schodzi z góry. Usłyszałam dzwoniący telefon. Poszłam i zobaczyłam Jacoba trzymającego moj telefon.

SartoriusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz