• Rozdział 25•

1K 100 14
                                    

100 gwiazdek nowy rozdział / mało gwiazdek a duzo osob czyta

Gdy przyszłam do domu czekał na mnie obiad i mama z zestawem pytań: Jak pierwszy dzień w szkole? Poznałaś już kogoś? Nauczyciele mili? Fajna klasa?

Gdy już odpowiedziałam na wszystkie pytania z przesłuchania zdążyłam juz zjeść cały obiad. Jak najszybciej poszłam do swojego pokoju i rzuciłam sie na łóżko. Za chwile wstałam i spojrzałam na ekran telefonu.

Od JACOB 💘💘
Idziemy ze znajomymi się spotkać idziesz z nami?

Do JACOB 💘💘
Okej, jasne.

Od JACOB💘💘
Świetnie za 30 min u cb.

Okej a wiec mam 0,5h na wyszykowanie się i zrobienie jak najlepszego wrażenia przed znajomi Jacoba.

Nie dokońca wiedziałam jak się ubrać ale stwierdziłam ze założę przewiewna bluzkę Hiszpankę i do tego białe spodenki. Idealnie. Jedynie jeszcze rozczesałam włosy i poprawiłam make-up.

Usłyszałam dzwonek do drzwi a tam stał nie powtarzalny Jacob Sartorius. Łał. Wygladał świetnie. Stałam i wpatrywałam sie w niego jak w obrazek. Musiałam wyglądać jak idiotka. Nagle z tego transu wybudził mnie głos Jacoba:
-ty też swietnie wyglądasz Jess- podszedł do mnie i mnie przytulił.
Chciałam pocałować go w policzek, ale ten debil odwrócił głowę i ten niewinny całus w policzek przeinaczył sie w namiętny pocałunek w usta. Jacob wziął mnie na ręce i tak szliśmy przez pewien czas.
-No Hej co tam- zaczęłam.
-a fajnie tylko jakaś frajerka patrzyła sie na mnie i nie mogła ode mnie odwrocić wzroku. Znasz ja?- droczył sie ze mna.
-a nie wiem, nie kojarze.- udawałam obrażoną.- a ty znasz takiego chłopaka, bo on dzisiaj do mnie przyszedł i wziął mnie na ręce i trzymał cały czas za dupe i jej dotykał. Myślisz, ze powinnam z tym pójść na policję?

Nareszcie dotarliśmy do umówionego miejsca. Było tam dość dużo osób. Wszyscy byli ze szkoły tak mi się bynajmniej wydawało. Szybko zapamiętuje twarze. Jacob objął mnie w talii, aby było mi raźniej. Chłopak przywitał się ze wszystkimi. O dziwo byli tam sami chłopcy i ja.

-a to Jessica- wskazał na mnie brunet.
-hej- przywitałam się.

Każdy z chłopców przedstawił mi się i przywitaliśmy się uściskiem. Zapamiętałam jedynie jedno imię Philippe. Był to przystojny blondyn o niebieskich oczach, Jacob był jego przeciwieństwem. W sumie Jacob i Philippe byli w centrum uwagi.

Przez cały wieczór cały czas przyglądałam się Philippowi. Wkońcu nasze wzroki się spotkały, a ja czułam jak się rumienie. Mam nadzieje, że Jacob nie zauważył tego, a tym bardziej Philippe

Chłopaki bardzo miło mnie przyjęli do swojego grona. W sumie ich polubiłam. Wiadomo były jakieś przypały, ale to akurat byli śmieszne. Jedynie jakieś próby flirtu mnie denerwowały. Dla nich to jest w huj zabawne, ale dla mnie jednej nie jest.

-kochanie nie złość się- powiedział Jacob przy czym się śmiał.

Zaczęłam się śmiać z nimi. Nie jestem żadna sztywniarą. Chłopaki wymyślili grę w butelkę, czyli stała atrakcja każdej imprezy czy spotkania. Po dłuższych przemyśleniach stwierdziliśmy, że to bez sensu bo jest tylko jedna dziewczyna.

Postanowiliśmy zagrać w prawda czy wyzwanie.

A wiec lets go.

Powrót he he💕💕

SartoriusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz