Sartorius

•Rozdział 24•

Notatka na dole

Pierwszy dzień szkoły w Ameryce... stresuje sie. Jestem ciekawa czy jest taka jak na filmach. Nie moge sie doczekać.

Wstałam z samego rana i wyszykowalam sie. Umówiłam sie rano z Jacobem, że po mnie zajdzie.

Siedziałam w kuchni jedząc śniadanie i wtedy usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
-O hej!- ucieszyłam sie widząc Jacoba stojącego w progu.
-jedz szybciej bo sie spóźnimy. Napewno wszystko masz? Książki, legitymacje czy cos?
-nie spinaj sie, napewno wszystko mam- śmiałam sie z niego. Stresował sie chyba jeszcze bardziej niż ja.

Wyszliśmy z mojego domu i szliśmy w kierunku szkoły.
-co ty na to, ze pójdziemy na wagary twojego pierwszego dnia szkoły?- zapropnował Jacob.
-zabawne- powiedziałam sarkastycznie.

Do szkoły weszliśmy głównymi drzwiami. Wszyscy sie na mnie patrzyli. Było mi niezręcznie.

Rano miałam sie wstawić w sekretariacie. Oczywiście Jacob mnie tam zaprowadził bo sama nie dałabym rady znaleźć sekretariatu.
-panienka Jessica? - spytała sie bardzo miła sekretarka. Po jej słowach myślałam ze pęknę. Panienka serio? Ale dobra musiałam powstrzymać sie.
-tak to ja- uśmiechnęłam sie rozglądając sie po pomieszczeniu.
-za chwile przyjdzie pan dyrektor, proszę usiądź na chwilkę.- zaproponowała sekretarka.

Odmówiłam i wyszłam na korytarz wraz z Jacobem. Nie minęła minuta, a pani ze sekretariatu juz mnie zawołała. Weszłam do gabinetu pana dyrektora. Tak jak sie spodziewałam nie wyglądał jak osoba na tak ważnym stanowisku. Bardziej obstawiałbym wychowawstwo w jakiejś klasie. Dyrektor dał mi kluczyk do szafki.

Lekcje miały szybko. Myślałam ze każdy nauczyciel bedzie kazał mi sie
przedstawić czy cos. Ale chyba nawet nie zauważyli ze jestem nowa.

............,............,............,............,

Tak wiem zjebalam. Pisze o szkole jak sie juz kończy rok szkolny.

Ale mam prośbę i zarazem pomysł. Piszcie w kom swoje propozycje co moze sie dziać dalej i wgl. Napewno wykorzystam wasze pomysły!!!!