Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Żeby był przy mnie jak długo to będzie możliwe. Ale to było niewykonalne. I byłam tego w pełni świadoma. A jednak leżałam teraz z Josh'em w łóżku. I łudziłam się, że jednak coś z tego będzie. Nie mogłam się bardziej mylić. Ale moje serce głupiało. A rozum nie potrafił dopchać się do głosu. Chyba chciałam, żeby znowu było między nami coś więcej. Mimo, że przez niego cierpiałam. I to bardzo. Ale przecież nie tylko przez niego. No właśnie. Był nie tylko on. Co z Lucas'em i Mike'iem. Oni też nie są mi obojętni. Więc dlaczego przy Josh'u czuję się... tak... Sama nie wiedziałam jak mam nazwać to uczucie. Nie potrafiłam zidentyfikować co się właściwie ze mną dzieje.
-Jak się czujesz?- szepnął wprost do mojego ucha.
-Jest w porządku.- odpowiedziałam odwracając się twarzą do niego.- Josh, kim był ten gościu z parku?
-To nikt taki.- czułam, że kłamie.- Nie masz się czym przejmować.
-Kiepskie kłamstwo.- prychnęłam. Nie potrafił spojrzeć mi w oczy.
-Maya, to nie twoja sprawa.- starał się być spokojony.- Wszystko będzie w porządku. Pod warunkiem... Przepraszam, że to mówię. Ale nic z tego nie będzie. W sęsie... Nic nie będzie z nas. Musisz się trzymać z dala ode mnie.
-Wiedziałam, że nic z tego nie będzie.- nie byłam na niego zła.- Ale widząc w jakim jestem stanie mogłeś przerwać to od razu.
-Może też potrzebowałem czyjejś bliskości?- zastanowił się.- Obiecaj mi, że będziesz się trzymała ode mnie z daleka.
-O to się nie martw.- zapewniłam wstając z łóżka i zbierając swoje rzeczy.
-Proszę, nie miej mi za złe.- poprosił.- To dla twojego dobra.
-Nie martw się.- ubrałam się.- Nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
I poprostu wyszłam...
~***~
Jak nigdy byłam zadowolona z towarzystwa całej mojej rodzinki. Matthews'owie, moi rodzice i Minkus'owie. Brakowało tylko Josh'a i Mike'a. Pewnie dlatego dobrze się czułam na rodzinnej kolacji. Potrzebowałam tego. Cały wieczór nie myślałam o chłopakach. Dopuki nie wróciłam do domu. Siedziałam na schodach przeciw pożarowych. Próbowałam ogarnąć co się ze mną dzieje. Szczerze mówiąc nie szło mi to najlepiej. Może dlatego, że piętro niżej słyszałam wrzaski Friar'a? Tak, to na pewno to. Ciekawe z kim on się tak kłuci? Zeszłam piętro niżej. Chciałam przez okno zobaczyć co się tam dzieje. Niestety widziałam tylko Huckleberry'ego.
-Co ty się tak drzesz?- usiadłam na jego parapecie.
-Maya...- zdawał się przerażony moim widokiem.- Co ty tutaj robisz?
-To ta twoja wielka miłość?- wysoki, przystojny brunet ondarzył mnie uśmiechem.- Cześć. Jestem Mirco. Kuzyn Lucas'a.
-Cześć.- uścisnęłam mu dłoń.- Jestem jego sąsiadkąbz góry. Range Rick mam prośbę.
-Słucham.- stanął przede mną.
-Zamknijcie te swoje jadaczki!- wrzasnęłam na niego.- Tak się drzecie, że nawet nie można pomyśleć.
-Jasne.- przewrócił oczami.- może wpadne jak pozbędę się problemu.
-Dzięki za ostrzeżenie.- zaskoczyłam z parapetu.- Nie otworzę. I poważnie się zamknijcie. Bo wezwę gliny.
-I ci niby nam zrobią.- drażnił się ze mną.
-Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Nie interesuje mnie to. Ale chociaż się przymknięcie.
-Spokojnie.- wtrącił się Mirco.- Będziemy już cichutko.
-Dziękuję.- już miałam sobie iść.- Jakim cudem taki fajny chłopak jest spokrewniony z Kowbojem?
-On nie jest fajny.- zaprotestował Lucas.- To zawodowy łamacz damskich serc.
-Nie przesadzaj młody.- zaśmiał się brunet.- Poprostu mam słabość do ślicznych dziewczyn. Właśnie... Może zechcesz skoczyć jutro ze mną na kolację?
-Może .-wzruszyłam ramionami i wyszłam. Poszłam do swojego mieszkania. Zrobiłam to w sumie tylko na złość Lucas'owi. I żeby odreagować Josh'a. Potrzebowałam jakiegoś obcego chłopaka. Kogoś kto nie będzie mi przypominał tego co było. Kogoś z kim zacznę coś nowego. A Mirco idealnie się do tego nadawał. Słodki, uroczy, działa na nerwy Friar'owi. A jak jemu, to innych też pewnie będzie drażnił. Niczego więcej nie potrzebowałam. Opadłam na moje łóżko. Ciekawe do kiedy Mirco zostaje. W każdym razie zapowiada się ciekawa znajomość...
~~~
No i w końcu jest
Zadowoleni?
Moim zdaniem nie wyszedł najlepiej
CZYTASZ
Hope Is For Suckers (Zakończona)
RomanceMaya Hart podróżuje po całym świecie. Nigdzie nie potrafi zagrzać sobie miejsca na dłużej. Po latach postanawia wrócić do rodzinnego miasta. Do Nowego Jorku. Co się stanie, gdy na jej drodze staną starzy 'znajomi'? Gdy obudzi sie stara miłość? Czy...