Tego się nie spodziewałam. Co on tu do cholery robił?! Dlaczego to był akurat on?! I z kąd do cholery zna gościa, który grozi mi nożem?! Tego było dla mnie za wiele. Z nadmieru sprzecznych emocji zaczęło kręcić mi się w głowie. Nie mogłam zebrać myśli. Poprostu jazda bez trzymanki. Czułam, że długo tego nie wytrzymam. I oczywiście miałam rację. Otoczyła mnie ciemność...
~***~
Bolała mnie głowa. I mnie mdliło. Byłam zwyczajnie na ostrym kacu. Musiałam zdrowo przesadzić z Koroną. Nie potrafiłam się zmusić do otwarcia oczu. Miałam legendarnego kaca. I co ja mam zrobić? Nie mam siły otworzyć oczu. To co tu dopiero mówić o podniesieniu się i poszukaniu pieprzonej aspiryny. Pprażka na całej lini. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Czyżbym po pijaku zadzwoniła po Riley? W sumie to prawdopodobne. Nie pamiętam jak dostałam się do domu. Wymruczałam pod nosem coś, czego sama nie byłam w stanie zrozumieć. Ale to nie istotne. Chciałam tylko, żeby przyjaciółka wiedziała, że już nie śpię. Poczułam jak siada obok mnie. Poczułam jak ktoś głaszcze mnie po własach. I to w cale nie była Rils.
-I jak się czujesz?- to był Josh. W pierwszej chwili miałam ochotę krzyczeć. Jednak bezwład całego ciała skutecznie mi to uniemożliwił. Przypomniałam sobie wydarzenia z nocy.
-O nie.- jęknęłam tylko. Oczywiście. Musiałam zemdleć. A Matthews'owie to przecież rodzina bohaterów. Musiał mnie zabrać z tego pieprzonego parku. Zmusiłam się do otwarcia oczu. Ujrzałam jego zmartwiona oblicze. Miał przecięty łuk brwiowy. Usiadłam gwałtownie. Zakręciło mi się w głowie. Zignorowałam to.
-Co ci się stało?- moja pieprzona empatia.
-To nic takiego.- miałam ochotę za to kiepskie kłamstwo strzelić mu lepa.
-Jasne.- wstałam. Kolejna fala zawrotów głowy. Ale utrzymałam się na nogach. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie jestem w moim domu. Spojrzałam na niego pytająco. Domyślił się, że szukam toalety. Wskazał mi odpowiednie drzwi. Weszłam do pomieszczenia. Bez problemu znalazłam apteczkę. I wróciłam do sypialni, gdzie nadal siedział Josh. Bez słowa usiadłam przed nim i przyjrzałam się ranie.
-Mogłeś chociaż wodą przemyć.- westchnęłam. Przemyłam mu ranę wodą utlenioną. Na szczęście nie była zbyt głęboka. Obeszło się bez szycia. Założyłam mu nie duży opatrunek. Nawet z nim wyglądał bosko. Przejechałam palcami od jego czoła do policzka. Spojrzeliśmy sobie w oczy. To wina kaca? Czy moje serce wariuje? Nie potrafię zrozumieć samej siebie. Ale miałam nie pohamowaną ochotę, pocałować go. Poprostu nie mogłam się oprzeć. I zrobiłam to. Pocałowałam go. Z całą tęsknotą i potrzebą bliskości drugiej osoby, które tkwiły w moim sercu. Pozwoliłam wziąć im górę. A Josh'owi ewidentnie się to spodobało. Mi szczerze mówiąc również. Tak nie powinno być. Ale nie potrafiłam nic z tym zrobić. Nie chciałam nic z tym zrobić. Zbyt długo byłam sama. To robi swoje. A później kończy się jak kończy. Czyli jak w tym przypadku, siedzę na kolanach dupka, który złamał mi serce i pozwalam mu się całować i badać dłońmi moje ciało. To napewno dlatego, żebjestem na kacu. Jeszcze alkohol do końca nie wyparował. To tylko i wyłącznie dlatego. Nic po za tym. Na pewno. To nie może być nic więcej...
~***~
Nie mogłam uwierzyć w to do czego doszło pomiędzy mną a Josh'em. To było mega przyjemne. Ale... Poczułam jak Matthews całuje mnie w ramie nie przykryte kołdrą. Wiedziałam, że nic z tego nie będzie. A jednak nie potrafiłam tego przerwać...
***
No i jest
Co tu dużo mówić
Komplikujemy o tyle
CZYTASZ
Hope Is For Suckers (Zakończona)
RomanceMaya Hart podróżuje po całym świecie. Nigdzie nie potrafi zagrzać sobie miejsca na dłużej. Po latach postanawia wrócić do rodzinnego miasta. Do Nowego Jorku. Co się stanie, gdy na jej drodze staną starzy 'znajomi'? Gdy obudzi sie stara miłość? Czy...