Rozdział XXX

6.1K 371 48
                                    

Monotonność zawładnęła mną oraz moim życiem i nie chciała odpuścić. Codziennie wykonywałam te same czynności, które miałam odgórnie zaplanowane. Wstawałam równo o piątej, potem do szóstej toaleta poranna. Godzina siódma śniadanie. Od ósmej rano do czternastej po południu miałam zajęcia, tylko z jednym nauczycielem. Po wykonaniu tych punktów miałam czas dla siebie, aż do kolejnego dnia. Jedynie w weekendy odwiedzał mnie tato i to była taka odskocznia.

Właśnie zaczynałam lekcje z profesorem Dumbyldor'em, który razem z Mistrzem Eliksirów, pozostał z kadry Hogwartu. Starzec uczył mnie transmutacji i teleportacji. Czasem również zaklęć, choć od tego był pan Anderson.

- Do widzenia, Panno Black - powiedział i miał wychodzić, kiedy postanowiłam zadać mu pytanie.

- Profesorze - mężczyzna odwrócił się i spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami. - Dlaczego mam na nazwisko 'Black', skoro mój tato ma 'Snape'?

- Twoja mama miała na nazwisko 'Black' i przed śmiercią powiedziała, że musisz zatrzymać je do swojej pełnoletności, potem otrzymasz nazwisko rodzinne, czyli 'Snape'. - wytłumaczył.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się - Do widzenia.- dyrektor opuścił willę, a ja znów zostałam sama. Sama z myślami, które od jakiegoś czasu nie dają mi spokoju.

Zastanawiam się dlaczego musiałam uciec. Jakie plany wobec mnie ma Dumbyldor i mój ojcec, jeśli chcą abym wróciła. Trochę dziwne, prawda? I dlaczego mam uczyć się w tak szybkim tempie. To czasami za szybko, ale postanawiam jakoś temu sprostać i jak na razie, udaje mi się.

Siadam do ksiąg i powtarzam sobie obronę przed czarną magią. Jutro jest piątek, czy pan Smith, przybędzie do mojego domu i od samych drzwi rozpocznie walkę na zaklęcia, po czym znów będę musiała sprzątać. Na całe szczęście, profesor Anderson nauczył mnie odpowiedniego zaklęcia.

Powtarzanie materiału z lekcji na lekcje było moim ulubionym i jednym z najciekawszych zajęć w ciągu dnia.

W soboty miałam naukę eliksirów iw tedy także spotykałam się z tatą. Mogłam z nim porozmawiać, a raz zabrał mnie nawet na zakupy. Wtedy dowiedziałam się, że mieszkam w jednej z wiosek czarodziejów.

Właśnie mijał czerwiec, jeszcze kilka dni i ukończyła bym pierwszy rok w Hogwarcie. Niestety, tak się nie stało. Szczerze mówiąc, odczuwałam smutek z tego powodu.

Nagle do mojej sypialni wpadła sowa. Odwiazałam od jej nóżki list i zaczęłam czytać:

Droga Rockell!
Masz odwołane wszystkie zajęcia. Będę jutro u ciebie. Spakuj swoje rzeczy!

Twój, ojciec.

Ucieczkę czas zacząć.

***
Hej!

No to został nam tylko epilog.

Postanowione: będzie druga część!

Córka Severus'a Snape'a || S.S. H.P. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz