Rozdział 3

264 7 3
                                    


Zaraz po wejściu do domu, rzucam torbę na szafkę przy drzwiach i ściągam buty stopami. Wchodzę do kuchni i, o dziwo, spostrzegam mamę.

- Hej, co robisz? - całuję ją w policzek i zaglądam przez ramię.

- No cześć, córciu. Spaghetti. - mruczy, mieszając sos.

- Mmm... moje ulubione. - śmieję się, nalewając wody do szklanki. Opieram się biodrem o blat i biorę łyk.

- Jak tam w szkole? - spogląda na mnie.

- Jak to w szkole - wzruszam ramionami. - A w pracy? Przyznam, że jestem zaskoczona.

- Udało mi się wcześniej skończyć projekt i jestem wolna! - krzyczy radośnie, a ja tylko kiwam głową rozbawiona.

- Więc może jakiś dzień matki z córką? - poruszam zabawnie brwiami, biorąc kolejny łyk wody.

- No ja myślę. Nie bez celu tak bardzo spieszyłam się z robotą. - wywraca oczmi i nakłada kluski do misek.

- W takim razie, jak zjem to pójdę do sklepu po jakieś dobre coooś. - zaśmiałam się.

- Mam rozumieć: noc filmowa? - unosi brwi, kładąc talerze na stole.

- Oh, jak ty mnie dobrze znasz, mamciu. - wywracam oczmi i z szerokim uśmiechem zajadam się pysznym obiadem. Bardzo brakowało mi tych naszych rozmów. Zazwyczaj nie trwały długo, bo praca, bo spotkanie, szkoła, znajomi. Teraz właśnie do mnie dociera, jak mało spędzam czasu z mamą. Chcę to zmienić. I ja, i ona. Przez pracę projektatntki wnętrz, totalnie zaniedbałyśmy nasze relacje. W prawdzie nadal jesteśmy sobie bardzo bliskie, ale czuję się inaczej jak z nią rozmawiam. Jakbym... ją traciła.

Śmiejemy się, rozmawiamy i mówimy, co tam u nas. Dawno nie miałyśmy takiej rozmowy, więc jest co opowiadać. Oczywiście nie wspominam o dzisiejszej pogadance z Lukiem. Po siedemnastej biorę portfel i idę do sklepu. Mogłabym wziąć samochód, skoro mama jest w domu, ale taki spacer dobrze mi zrobi. Szczególnie po rozmowie z NIM. Nie powiem, zaskoczył mnie. Co ja gadam? Byłam w szoku! Jego propozycja była... co najmniej dziwna. Chociaż, czy to jest tak głupi pomysł? Kurde, jesteśmy wrogami, ale kuszące jest to, że Luke rozprawi się z Mattem. Naprawdę mam go dość. Zachowuje się jakbyśmy nadal byli razem. Albo ma ze mnie niezły ubaw? Kto wie, co dzieje się w tej jego małej główce? Muszę jeszcze raz przemyśleć i przetrawić całą tą sytuację.

Z mamą spędzam świetny wieczór. Obejrzałyśmy dwa filmy, rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, opychałyśmy słodkościami i poczułam się, jak dawniej. Kiedy jeszcze miała dla mnie czas.

- Musimy to powtórzyć jak najszybciej. - krzyczy za mną.

- Jak najszybciej. - powtarzam i wbiegam na górę. Opadam ciężko na łóżko i zerkam na telefon. Dopiero dwudziesta druga. Wybieram numer Cami. Odbiera po dwóch sygnałach.

- No hej, przyjaciółeczko. - chichocze.

- No hej, Misiu. Masz czas pogadać?

- Dla ciebie zawsze mam czas. Przecież wiesz.

- To świetnie. Muszę ci powiedzieć, że dzisiaj mam zakręcony dzień. - śmieję się, ale naprawdę dzisiaj dzieją się same dziwne rzeczy.

- Co masz na myśli? Boże... Ra, powiedz, że nic nie brałaś. - jęczy.

- Haha cooo?! Nie! Nawet tak nie mów! Nie jestem jeszcze aż tak zdesperowana, żeby sięgać po jakieś gówna. - przewracam oczmi rozbawiona.

- No ja mam nadzieję. To co się dzisiaj takiego stało, hm?

- No wiesz, najpierw ta propozycja Luka.

- Chcesz mi powiedzieć, że to przemyślałaś i się zgadzasz? - pisnęła zdziwiona. Nie wiem czy chciała, żebym poszła na ten układ, czy nie. Ciężko mi ją rozgryźć.

- Sama nie wiem, Cami. Co o tym myślisz? - wzdycham, pocierając jedną dłonią twarz.

- Mnie nie pytaj. To twoja decyzja. Ale jeśli Luke zrobi coś wreszcie z Mattem to może nie jest taki najgorszy pomysł?

- Cholera, nie wiem. Muszę jeszcze pomyśleć. Ale dobra! To nie jest teraz ważne. Uwaga. Moja mama w końcu znalazła dla mnie czas. Spędziłyśmy wspaniały wieczór na oglądaniu filmów. Zupełnie jak z tobą. - zaśmiałam się.

- Co?! Twoja mama jest w domu? Uwielbiam tę kobietę! Pozdrów, dobra? - pisnęła podekscytowana. Zawsze miała dobry kontak z moją matką. Z resztą, kto jej nie lubił? Może i ma te czterdzieści lat, ale to nie sprawia, że nie jest wyluzowana. Zachowuje się jak nastolatka. Za to ją kocham!

- Jasne. Będę chyba kończyć. Do jutra, oczywiście. - śmieję się.

- Pewnie. Buzi. A! I co z tym Lukiem?

- Naprawdę ciężko mi podjąć decyzję. Są plusy i minusy, jeśli się zgodzę. Ale wiesz jak to jest między nami. Wyobrażasz sobie mnie przytuloną do NIEGO?

- No chyba nie za bardzo. - słyszę jak wybucha głośnym śmiechem.

- Sama widzisz - czekam chwilę aż się uspokoi. - To do jutra, Skarbie.

- Buzi. - cmoka w słuchawkę i się rozłącza. Biorę czarne majtki i fioletową koszulkę mojego kuzyna, która jest na mnie za duża. Sięga mi do połowy ud. Kiedyś stwierdził, że to nie jego kolor i mi ją dał. Kocham cię Alex!

Wchodzę do kabiny i odkręcam kurki. Czuję na ciele zimne krople wody. Zamykam oczy i przejeżdżam po twarzy dłońmi. Tak, pod takim prysznicem najlepiej mi się myśli. Czemu podjęcie decyzji jest takie trudne? Może powinnam poradzić się mamy? Chociaż nie. Kocham ją, ale to nadal moja matka. Opieram czoło o zimne kafelki. Strumień wody spływa po moich włosach i plecach. Moje mięśnie powoli się rozluźniają, a ja sama nie wierzę w to, co zamierzam zrobić.


********************


Przepraszam Was. Miałam dodawać codziennie, ale nie miałam czasu w weekend! Ale mamy już trzeci rozdział. Serdecznie zapraszam do komentowania i głosowana *cokolwiek :D* Jestem ciekawa czy ktoś w ogóle czyta moje wypociny.


Do następnego :*


Układ // L.Hemmings [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz