7

42 5 0
                                    

Wpadliśmy do domu. Max od razu rzucił się na budelke wody. Ja pobiegłam do mamy, latałam po całym domu a ich nie było.
- Nie ma rodziców! - krzyknełam do rzłopijącego Maxa.
- Pewnie są w pracy. - pisknął i pił dalej.
-Yhhhh! Kiedy wrócą! - gdy wypowiedziałam te słowa oni weszli domu.
- Mamo! Tato! Musimy porozmawiać! - krzyczałam biegnąc do nich.
- Co? Ale o czym? - odpowiedziała mama zamykając drzwi.
- O tym lesie.
- Już o tym rozmawialiśmy.
- Ale my do niego poszliśmy i...
- Poszliście tam?! - przerwała mi. - Mówiłam, że nie możecie!
- Coś wam się stało? - dodał spokojniej tata.
- Nic oprócz paru zadrapań. - odparłam - Ale zobaczyliśmy coś co nie było niedźwiedziem ani wilkiem!
- Alis i Max jak mogliście złamać najważniejszą zasade! - ciągneła mama nie zwracając uwagi na to co powiedziałam.
- Uspokój się kochanie, porozmawiajmy na spokojnie. - powiedział tata, zaprowadzając nas do salonu.
- No więc co tam widzieliście? - zaczął.
- Jakby psa. Ale na grzbiecie miał kolce ze szkła i był granatowo-fioletowy. - odpowiedziałam po czym dodałam. - On chciał nas zabić, lecz coś się na niego rzuciło i nas uratowało!
- Alis...Max... - szepnął tata. - To był...Golum innej odmiany, to coś ze szklanymi kolcami.
- Co?
"Jak to GOLUM?! Coś takiego jest tylko w filmach i książkach!" - krzyczałam w myślach.
- A ta druga postać to strażnik i obrońca. Był strasznie jasny prawda?
- No tak. Ale skąd one się tu wzieły?! - dopytywałam i zaraz miałam usłyszeć prawde, która dość mocno mną wstrząsie...

Nie Zbliżajcie Się Do Lasu [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz