Rozdział 4

18 1 3
                                    

- Co? Monica się wkurwia? - spytał Dave zaciągając hamulec ręczny.

- Tsaaa. Ma coraz lepsze argumenty.

- Opowiesz mi w środku.

Weszliśmy do knajpki. Od zawsze tam gościliśmy. W sumie jedyna knajpka niedaleko naszych domów, która serwowała tak zajebiste jedzenie. Poszłam zająć stolik, a Dave stanął w kolejce by złożyć zamówienie. Po chwili ujrzałam go jak ledwo idzie z tacką po brzegi zapełnioną jedzeniem. Podeszłam do niego i wzięłam kilka rzeczy żeby było mu lżej. Zajęliśmy miejsca.

- No to co nowego wymyśliła Monica? - spytał David odpakowując tortillę.

- Sam zobacz. - odparłam dając mu komórkę.

- Osz ty w mordę! Ta baba jest pierdolnięta! Czy Twój ojciec nie zgarnął jej spod jakiegoś psychiatryka?

- Hahahahaha czasem myślę, że coś w tym musi być.

- Dobra, gadu gadu, a żarcie stygnie. Posiedzimy chwilę i odstawię Cię do domu. Pewnie tata chce z Tobą spędzić trochę czasu.

Kiwnęłam głową i wgryzłam się w soczystą kanapkę. Nie ma lepszego jedzenia. Z drugiej strony myślałam cały czas o Monice i zastanawiałam się jakie kazanie mi wygłosi. Czy znowu będzie kazała mi się ważyć, czy znowu będzie mierzyła moje ciało? Mama zawsze mi powtarzała, że dla niej jestem IDEAŁEM. Mam kształty jak normalna dziewczyna. Nie jestem za chuda ani otyła. Do śmierci mamy wierzyłam w to, że jestem ideałem i w swoim ciele czułam się zajebiście. Odkąd w moje życie wtargnęła Monica, to wszystko milimetr po milimetrze zaczęło się zmieniać. Czasem nawet myślałam, że może Monica ma racę, że jestem za gruba, że powinnam schudnąć i w ogóle. Ale ostatecznie kończyło się to odstawieniem takiej myśli.

- Dobra mała - powiedział David - odstawię Cię do domu.

Nie chciałam wracać do domu. Chciałam zostać z nim, moim przyjacielem. Ale wrócę, chociaż dla taty. Wspałam i wyszłam z knajpy. Wsiadłam do samochodu pełna złości, ale też ciekawości. Co stanie się gdy przekroczę próg domu?

Podjechaliśmy pod dom. Przed podjazdem siedział tata, naprawiając kosiarkę. Gdy zobaczył auto, od razu się rozpromienił. Wytarł ręce w szmatkę i wyszedł nam na powitanie. Wymieniliśmy się uśmiechami, David otworzył bagażnik i wręczył mi ogromnego misia oraz kopertę. Tata podszedł do mnie i mocno przytulił.

- Skarbie - zaczął - jak się cieszę, że jesteś.

Ideał?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz