Rozdział 4

59 3 1
                                    

~ Z dedykacją dla desperatki, która nie ma co robić, tylko marudzi znajomym :')

Dzień w szkole zaczął się dość normalnie. Jennifer właśnie szła w kierunku swojej szafki, by wyciągnąć podręcznik z matmy i przy okazji poprawić swój makijaż. Wyglądała okropnie. To pewnie dlatego, że prawie w ogóle nie spała w nocy. Śniły jej się koszmary, jakby otaczały ją demony pragnące jej cierpienia.

Jennifer poprawiła swoje ciemne włosy. Wolała nie patrzeć w lustro, żeby się nie przestraszyć, zobaczyć potwora.

- Co się do mnie cały dzień nie odzywasz? – zaskoczyła ją od tyłu koleżanka Jasmine. Miała dobrze zadbane blond włosy i okulary, które dodawały jej plus sto do inteligencji.

- Ajć, sory, ale muszę uczyć się do testów! – znalazła wymówkę – Bo wiesz, matura już niedługo!

- Taa... - zdziwiła się jej koleżanka. Nawet więcej niż koleżanka – była to przecież jej BFF, z którą zawsze jadła czekoladę, odgadywała tłustych i puszystych ludzi i krytykowała swoje nędzne życie. – Mi się wydaje, ze ty wciąż nie możesz zapomnieć o Blake'u?

- Pff... Ten dupek nie był mnie wart! – zaznaczyła z gracją i dumą – Ja jestem damą!

Jasmine spojrzała na nią, chichocząc pod nosem.

- Niepotrzebnie z nim zrywałaś! Pasowaliście do siebie! Powinnaś go zaakceptować takiego, jakim jest!

- Patrz kto mówi! Ta, która zerwała z chłopakiem, bo był dla niej za niski!

- Josh sięgał mi do ramion, sorry – powiedziała uprzejmie i spokojnie – Jak ty sobie wyobrażasz żebym poszła z nim w szpilkach na bal maturalny?

Jennifer westchnęła. Bardzo lubiła Jasmine, była to w końcu jedyna osoba, której mogła się szczerze zwierzyć. Jednak strasznie jej było przykro z powodu Josha. Był to jej przyjaciel, którego znała od czasów przedszkola. Z nim czuła się najlepiej, jednak wiedziała, że on miał nieco inne zdanie o niej.

Od kiedy Jasmine z nim zerwała, chłopak był zrozpaczony. Nie widział świata poza swoją ex, i wcale jej to nie przeszkadzało. Jasmine wolała umięśnionych chłopców – najlepiej jakiegoś koszykówkarza, za którym każda laska leciała w szkole. Jednak Jennifer miała inny gust. Dla niej liczyło się to, co jest w środku, a Josh miał wszystko, czego pragnęła.

- Czemu nie przyznasz, że lecisz na Josha? – Jasmine uniosła brew.

- Kogo niby? – zdziwiła się

- Josha!!! – krzyknęła

- Csii, bo jeszcze nas usłyszy... - przeraziła się, rozglądając się dookoła, ale na szczęście nie było nikogo w pobliżu. Pomyślała, ze to najlepsza pora, by zwierzyć się koleżance, z tego, co ją trapiło: - Wiesz... to takie świetne uczucie, gdy przebywasz w obecności kogoś, kogo tak pragniesz a nie możesz mieć... Ten ktoś ci ufa i opowiada o swojej "ukochanej" i tego jak jej potrzebuje. A ty nie możesz mu powiedzieć tego, co czujesz. Tym razem on ci nie pomoże. Nie... Siedzisz sobie i wesoło mu radzisz, by się nie poddawał... A on ci pierdoli: "Jennifer, nawet nie wiesz jak ciężko jest kochać bez wzajemności! Jak ciężko jest patrzeć na tę osobę i nie móc jej dotknąć..." I co ja mam zrobić?!

Jasmine spojrzała na nią ze współczuciem.

- A kim jest ta „ukochana", o której mówisz?

Jennifer wyglądała na poirytowaną.

- No jasne, że ty, ośle!

Jasmine zniknął uśmiech z twarzy. Jennifer wybiegła zrozpaczona, a gdy zadzwonił dzwonek, uciekła na matematykę. Musiała przemyśleć wiele spraw. Gdy usiadła przy swojej ławce, po jej twarzy spłynęła łza.

Z pamiętnika typowej JenniferOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz