Na dworze świeciło słońce. Pomimo, że od jakiegoś czasu panowała już kalendarzowa jesień to pogoda nadal dopisywała. Oczywiście od czasu do czasu zdarzył się jakiś delikatny deszczyk, ale to przecież nie to samo, co ulewa. W sumie wszystko działało na korzyść Hoseoka, bo bez problemu mógł planować swoją wyprawę. Może był na tyle sprytny, że dogadał się z matką naturą? Chociaż nie. On nie posiadał aż tak dobrych znajomości.
Wracając. Promienie słońca wpadały do pokoju Taehyunga przez ogromne balkonowe okno, które oczywiście zapomniał wieczorem zasłonić. Zmarszczył lekko nosek, co musiało wyglądać bardzo słodko. Chociaż w jego wykonaniu nawet największa głupota może być słodka. Nie słodząc.
Chłopak zerwał się jak oparzony, gdy zaczęło robić mu się gorąco. Bądź, co bądź jego mama jest zapobiegawcza, dlatego przyniosła mu przed spaniem grubą kołdrę oraz piżamę. Tae nie chciał być nieuprzejmy, więc przyjął wszystko z uśmiechem. Jednak teraz dopiero odczuwał tego skutki. Spocił się, brzydko mówiąc jak świnia. Nie obrażając oczywiście żadnej świnki, bo przecież świnki są słodkie.
Przestraszony z niewiadomego powodu, ale kto by za nim nadążył. Stwarza pozory grzecznego i poukładanego, a w środku jego emocje szaleją. Jedna goni drugą i tak w kółko.
Sięgnął po telefon, ponieważ zauważył świecącą diodę, co zazwyczaj zwiastowało jakieś powiadomienie. Był taki szczęśliwy, kiedy zobaczył wiadomość od Hobiego, że o mało nie spadł z łóżka.
„Wiem, że jest jeszcze wcześnie, ale trudno. Najwyżej odczytasz jak wstaniesz. Mam nadzieję, że dzień u rodziców się udał. Myślę również, że miło spędziłeś czas z Yoongim. Jednak chyba czas wracać do naszej małej wycieczki. Mianowicie mam dla ciebie kolejną zagadkę chociaż nie to w sumie nie zagadka. Nie wyspałem się i nie myślę za bardzo, dlatego idź do Sugi weź bilet i jedź do Taebaek tam połazisz sobie po górach z moim kuzynkiem. Miłej podróży. Hobi"
Góry? Tae kochał góry, ale nie tak mocno jak Hoseoka. Hoseoka kochał najbardziej na świecie, pomijając oczywiście rodziców. Sam nie wiedział jak to się stało, że tak zbzikował na jego punkcie. Chodzić przez 4 lata na ten sam uniwersytet. Przez co, trzy poświęcić na obserwowanie go. Może nie do końca tajemne obserwowanie, bo przeważnie pojawiał się wszędzie tam gdzie Hobi. Nie oszukujmy się, marny z niego stalker.
Nie wierzył w te wszystkie przeznaczenia i inne duperele. Jednak jak inaczej wytłumaczyć ten niesamowity zbieg okoliczności, który wprost wepchał ich sobie w ramiona. Dopiero na rok po skończeniu studiów magicznym trafem zaczął z nim rozmawiać. Przecież to cud nad cudy. A czynniki sprzyjające tej sytuacji chyba pozostaną niewyjaśnione aż do zakończenia jego żywota, a nawet i dłużej.
Dobra, koniec tego biadolenia.
V w ekspresowym tempie zeskoczył z łóżka. Naciągał na nogi spodnie skacząc po całym pokoju. Gdyby ktoś teraz tu wszedł mógłby uznać go za małpę zbiegłą z zoo, ale on się śpieszył, więc proszę się nie wtrącać.
Jak na złość zostawił bluzę na dole, dlatego ubrany zaledwie w jeansy i koszulkę zbiegł do salonu.
Spotkał tam swoją mamę, która zasiadała na bujanym fotelu i przeglądała jakiś magazyn o modzie.
Stojąc w progu drzwi rozejrzał się po pomieszczeniu. Jeden raz, drugi. Nie ma.
- Mamo, nie widziałaś gdzieś mojej czerwonej bluzy?- zapytał podchodząc do kobiety.
- Pierze się.
Tae myślał, że zaraz trafi w niego piorun. Wiecie, takie nagłe wyładowania atmosferyczne. Nikt nic nie wie. Wystarczyłoby tylko, aby w niego uderzył i koniec.
Może i wyszłoby mu to na dobre? Nie musiałby szlajać się po całym kraju. Chociaż w sumie nie musi, bo nikt mu nie karze. Już nie jednokrotnie rozważał porzucenie tego całego szajsu. Jednak za każdym razem przypominał sobie uśmiech bruneta, za którym podążał i o którym marzył już tyle lat. I wtedy w jego brzuchu wylęgał się nagle cały rój motyli, który wprost rozrywał jego biedną skórę.
Nic nie powiedział swojej mamie, bo wychowano go na grzecznego i kulturalnego chłopca. A ubliżenie starszej osobie podchodziło pod zasadę, której nie można złamać. Jedynie westchnął i zajął miejsce na kanapie. Wyciągną telefon z kieszeni i wystukał dwie wiadomości. Jedną do Yoongiego, a drugą do swojego księcia.
Do Yongiego: Hej, mógłbyś przynieść mi bilet, który zostawił u ciebie Hoseok? Możliwie jak najszybciej.
Do Hoseoka: Chyba mam kolejny problem. Moja mama wyprała moją ulubioną bluzę, a bez niej nie ruszę się z domu. Wiesz, nie chcę dawać jej jakiegokolwiek pretekstu, który przyśpieszyłby ich odwiedziny u mnie. Dlatego wyjadę wieczorem. Mam nadzieję, że nie sprawi ci to większego problemu? Tae
CZYTASZ
Chasing You °vhope°✔
Fanfiction"Hobi nawet nie wiedział o istnieniu Tae, dopóki przypadkiem nie wpadł na niego przed wejściem na teren uniwersytetu. Jung wtedy nie przejął się zbytnio tym incydentem, bo kto z nas zwraca uwagę na coś takiego. Niestety ich spotkanie, jeśli można na...