3. Dzięki że mnie uratowałeś.

41 2 3
                                    

Sophe' pov

Wstałam rano wczesniej niż zadzwonił budzik. Podeszłam do mojej małej garderoby i wyciągnęłam koszulkę w kolorze morskim i jasno niebieskie spodenki. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz wodą. Następnie się ubrałam.  Rozmyślałam o wczorajszej sytuacji z (jak sie dowiedziałam) Brandonem.
Przez resztę lekcji zachowywał się dziwnie. Mam nadzieje że nie będzie się tak zachowywać przez cały czas.
Zeszłam na dół i uśmiech pojawił mi się na twarzy ponieważ widziałam moich rzodziców którzy chyba pierwszy raz w tym roku robią mi śniadanie.
-Hej- podeszłam i pocałowałam mamę i tatę w policzek.
-Hej jak tam sie spało- czy moja mama właśnie zapytała się mnie jak się spało. Normalnie jestem w szoku.
- Dobrze- powiedziałam.
Zjadlam śniadanie i rodzice podwieźli mnie do szkoly ( tym też byłam zszokowana)
- Hejka- powiedziała do mnie Talia przysyłając mnie.
- Hej, co mamy pierwsze?- zapytałam.
- Biologia.
- O nie jak ja nie nawidze biologii- jęknęłam. Na co się zaśmiałyśmy.
Podeszłyśmy pod salę i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Nagle spostrzegłam Brandona zbliżającego się do nas. Talia zaczeła się na niego gapić.

Co one w nim widzą, no dobra może jest przystojny ale pez przesady.

Chłopak spojrzał sie na mnie dziwnym wzrokiem. Ale odrazu się odwrócił. 

O co mu chodzi.

Lekcja się zaczeła usiadłam koło Talii.
Praktycznie całą lekcję przegadałam.
Reszta minęła z mnieniem oka.
Wychodząc ze szkoły zauważłam, że dostałam sms:

Od: Mamusia:
Kochanie jak coś to idź na piechotę bo samochód mi się zepsuł i nie mam jak przyjechać. Kocham.

Do: Mamusia:
Okey rozumiem. Kocham.

Założyłam słuchawki na uszy i szłam w stronę domu. Nagle zatrąbił samochód zorientowałam się że stoję na pasach, a auto jest coraz blożej. Nie mogłam się ruszyć z miejsca jakby coś mnie trzymało. Moje serce zaczeło szybciej bić i powiedziałam do siebie zamykając oczy:
-Sophe to koniec.
Nagle poczyłam jak ktoś łapie w tali i ciągnie w swoją stronę. Upadłam na chodnik i cały czas miałam zamknięte oczy do póki ktoś powiedział:
-Nie bój się możesz już otworzyć oczy. Już po wszystkim.
Otworzyłam oczy ujrzał mi się Brandon(?).
-Dzięki... zza to że...  mnie uratowałeś- powiedziałam jąkając się. 
-Nie ma sprawy- powiedzial uśmiechając się.

Czy on właśnie się do mnie uśmiechnął?

- To może ja już pójdę- powiedziałam wstając lecz nie udało mi się to, ponieważ z mojej ręki leciała krew i strasznie bolała- Aał- syknełam.
-Coś się stało? - podszedł do mnie chłopak.
Pokazałam mu rękę.
-----------------------------------------------------------
Hej macie kolejny rozdziałJest trochę krótki ale mam nadzieje, że się podoba.

Trudna Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz