IX

202 11 3
                                    

*PoV Charlie*


Gdy rozmawiałem, a raczej kłóciłem się z jakąś dziewczyną która była z moją siostrzyczką na placu zabaw poczułem się bardzo dziwnie... Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć.. Czułem się bardzo szczęśliwie, ale zarazem bardzo źle.. Nie mam zielonego pojęcia co to mogło być... W dziewczynie było widać wielkie zakłopotanie i smutek. Po chwili już chyba nie wytrzymała i chciała odejść. Nie mogłem jej na to pozwolić, nie wiem kim jest i co tutaj robi. Złapałem ją za ramie i odwróciłem, zauważyłem w jej oczach łzy. Przez to poczułem się jak niewartościowy śmieć. Chciałem ją przeprosić ale ona tylko słabo zapytała czego chce.. Miałem ją na sumieniu więc ściągnąłem czapkę. Blond włosa dziewczyna, wydaje mi się, że troszkę młodsza ode mnie stanęła jak słup patrząc w moje oczy. Samotna łza spłynęła po jej policzku. Chciałem ją zetrzeć lecz dziewczyna dziwnie się zachwiała i prawie upadła na ziemię, jednak ja byłem szybszy i ją złapałem. Trzymałem ją w stylu panny młodej a po chwili zawołałem szybko Brooke aby zadzwoniła na pogotowie a ona jak w zegarku wykonała moje polecenie. Karetka przyjechała po niecałych 7 minutach i położyli ją na karetkowych noszach*.
Włożyli ją do pojazdu a ja chciałem wejść za nimi, jednak ktoś mnie przytrzymał.
-Pan jest kimś z rodziny? - zapytał pytająco lekarz.
-Jestem.. jej narzeczonym! - przełknąłem głośno ślinę.
Lekarz na pewno mi w to nie uwierzył, jednak pozwolił mi jechać z nimi.

(***)


Dojechaliśmy do szpitala. Siedzę na bardzo niewygodnym krześle w poczekalni. Moje dłonie zakrywają moją całą twarz lekko ją pocierając. A co jeśli jej coś się stało? Co jeśli się nie wybudzi?
Takie pytania błądziły po mojej głowie. Postanowiłem napisać do Victorii - LittleGirl. Chwyciłem ręką za mój telefon, nacisnąłem guzik odblokowania - ROZŁADOWANY... No nic.. Siedzę dalej gdy nagle zza białych drzwi wyłania się ten sam lekarz który pozwolił mi jechać z dziewczyną.
 Szybko podbiegłem do niego i zapytałem:
-Co z nią?
-Z Panią Victorią jest wszystko w porządku to tylko jednorazowe zemdlenie przez napływ wrażeń.
-O matko..  - od razu wypuściłem powietrze moich płuc. - Mógłbym do niej wejść? - zapytałem z nutką nadziei w głosie.
-Emm... - zawachał się lekarz. -No dobrze ale tylko na chwilkę, pacjentka musi odpoczywać.



**********************************************************************

Heeeejuś!
Kolejny rozdział! YAAAY :D
Krótki ale myślę, że fajny :)
Jak wam się podoba? Napiszcie w KOMENTARZU:)


Crush->Bars&MelodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz