Vicki. Normalna nastolatka która mieszka... No właśnie... Mieszkająca na walizkach. Raz w Polsce, raz w Anglii, raz w Irlandii a raz we Włoszech. To wszystko ze względu na pracę jej mamy - Ann. Jej rodzicielka jest projektantką strojów na koncerty p...
Patrick wziął nasze walizki i powędrował z nimi do domu. Razem z mamą stanęłyśmy przed bardzo skromnym domkiem jednorodzinnym, wpatrując się mu, po czym Ann zaczęła rozmowę.
-Skarbie... Jak się czujesz? .
-Nijak... Nowy dom... Nowa szkoła... Nowe wszystko... - westchnęłam
-Kochanie, wiesz jak jest.. Nie damy rady inaczej. - powiedziała z troską.
-Noo taak.. Ale mam już po dziurki w nosie tych ciągłych przeprowadzek...
-Rozumiem Vicki.. Ale myślę, że ta przeprowadzka na pewno Ci się podoba. - powiedziała tajemniczo.
-Mianowicie? - mruknęłam mało zainteresowana.
-Chodź do środka. - ukazała szereg białych zębów, po czym pociągnęła mnie za sobą.
Ruszyłyśmy w stronę drzwi gdy nagle otworzyła nam je krótko obcięta blondynka z szczerym uśmiechem. Przywitałyśmy się ze sobą. Kobieta nazywała się Karen. Bardzo mi kogoś przypominała, jednak byłam zbyt zmęczona podróżą żeby zagłębiać się w rozmyślanie kim ona może być. Zaprowadziła mnie do mojego pokoju w którym miałam już swoją walizkę. Gdy przekroczyłam próg mojego "królestwa" stałam jak wryta. Pokój był praktycznie cały błękitny z różowymi dodatkami. Na samym środku stało dwuosobowe łóżko z 6 poduszkami które dodawały uroku temu miejscu. Przy ścianie stało małe biureczko a na nim różne gadżety typu: wazon z kwiatkami czy małe pudełeczko z długopisami czy ołówkami którymi będę mogła szkicować, co kocham robić. Obok biurka stał krwisto różowy fotel który marzył mi się od jakiegoś czasu. Na ścianie wisiało kilka obrazów ze zwierzętami a na suficie wisiał kryształowy żyrandol.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pokój który mi przydzielono był przepiękny. Czułam się jak jakaś księżniczka z Disney'a. Pierwsze co zrobiłam będąc w tym pomieszczeniu to rzuciłam się na bardzo mięciutkie łóżko. Położyłam się na plecach patrząc w sufit. Przez chwilę rozmyślałam co ja tutaj robię i dla kogo będzie pracować Ann.. No tak.. Pewnie się zastanawiacie dlaczego nazywam swoją mamę Ann. Otóż nie jest ona moją biologiczną matką, jestem z domu dziecka. Moja prawdziwa i jakże zatroskana mną mamusia opuściła mnie w dzień porodu. Po porodzie nie chciała mnie nawet zobaczyć... Gdy miałam jakieś 7 miesięcy, Ann adoptowała mnie gdyż sama nie może mieć potomstwa. Jesteśmy małymi oczkami w swoich głowach. No ale mniejsza. Leżę już tak na łóżku dobre 10 minut. Wstałam z niego i podeszłam do walizki chcąc się rozpakować. Jednak moją uwagę przykuła charakterystyczna piosenka - Don't Look Back. Pewnie moja mama coś pokazuje Karen. Otworzyłam walizkę i zaczęłam wielkie rozpakowywanie. Po wypakowaniu większości moich rzeczy, bardzo szybkozasnęłam.