Rozdział 4."Dear Betty."

797 33 4
                                    

Po spotkaniu z Rose,zmęczona poszłam do domu.Była 18:28.Więc postanowiłam zadzwonić do mamy z którą nie rozmawiałam od ponad 2-tygodni.Strasznie się za nią stęskniłam,jak i za tatą i chyba w najbliższy piątek wybiorę się do moich rodziców.

Ale najpierw poszłam na górę i się przebrałam w swoje ulubione szare dresy i koszulkę Ashtona,która zostawił gdy tu nocował.Zeszłam na dół,zrobiłam sobie herbatę i usiadłam w kuchni,biorąc telefon i dzwoniąc do mamy,która odebrała po dwóch sygnałach.

-Cześć,mamo!-przywitałam się z nią wesoło.

-Część,córciu!Jak tam u ciebie?-i zaczęłam z nią rozmawiać.

HARRY
*w tym samym czasie*

Siedziałem w salonie i oglądałem powtórkę wczorajszego meczu,gdy nagle do mojego domu wszedł Louis.Nie pukając.

-Puka się.-powiedziałem,nie odrywając wzroku z nad telewizora i wziąłem łyk piwa.

-Nie przyzwyczaiłeś się?-zapytał,ja jedynie wzruszyłem ramionami,a on usiadł.Chciałem jedynie obejrzeć mecz.Nic innego mnie nie obchodzi.

-Zgadnij kogo dziś widziałem?-zapytał po kilki minutowej ciszy.Westchnąłem zirytowany.

-Boże,Lou,przestań bawić się w podchody tylko powiedz!-wziąłem któregoś tam łyka piwa,po czym wywróciłem oczami.

Powtarzam jeszcze raz.Chce jedynie obejrzeć mecz.Ale nie bo wielce możny Louis musi mi się do mnie z czymś przyczepić.

-Betty widziałem.-westchnął cicho,prawie go nie słyszalnie.Ale usłyszałem go i dopiero teraz pierwszy raz na niego spojrzałem,marszcząc brwi.Byłem wtedy zdziwiony ale też bardzo szczęśliwy.

Moja Bet,moja kochana Bet.

-Betty?-spytałem zdziwiony,choć słyszałem co powiedział.Lou pokiwał głową.-Jest tu w Londynie?-dopytałem jeszcze,tak dla pewności.

-Mieszka tu.-odpowiedział,uważnie na mnie patrząc.Westchnąłem.A tyle się ją na szukałem.-powiedziałem w myślach

- A tyle się ją na szukałem-powtórzyłem na głos.-A ona była cały czas tutaj!-podniosłem głos i wstałem.

-Racja.-powiedział Lou,też wstając i stanął za mną.

-Gdzie ją widziałeś?-odwróciłem się do niego przodem przegryzając nerwowo dolną wargę.Muszę z nią porozmawiać i sobie tego nie odpuszczę.

Bardzo się za nią stęskniłem i dopiero gdy znikneła zrozumiałem co tak naprawdę zrobiłem i jak bardzo ją zraniłem.I właśnie wtedy zrozumiałem,że kocham cały sercem tą zawsze wesoła i piękną Betty i nie wybaczę sobie tego,że nie porozmawiam z nią,choć z 5 minut lub chociaż jej nie zobaczę,gdy jest tutaj w Londynie.Ze mną,znaczy ona pewnie nie wie,że też jestem w tym samym mieście co ona.Z resztą dobrze,nie będzie mogła wyjechać do swoich rodziców i w ten sposób uniknąć ze mną spotkania.

-W cukierni Sweet.-odpowiedział wkładając ręce do kieszeni spodni.-Pracuje tam.-dodał.A ja uśmiechnąłem się minimalnie.Wiedziałem gdzie pracuje.Wiedziałem gdzie ją szukać. Wreszcie mogą ją zobaczyć i jestem z tego bardzo szczęśliwy i zadowolony.

Ale czy Betty będzie również taka jak ja wesoła,zadowolona i rzuci się w moje ramiona,mówiąc jak bardzo za mną tęskniła?Lub jak bardzo mnie kocha?

Czy będzie zupełnie inaczej,tak jak ja twierdze i kompletnie mnie oleję,mówiąc jeszcze,że nie chce mnie widzieć,co gorsza znać?

Rozważając na te pytanie odpowiedzi,byłem kompletnie bezradny i strasznie się bałem,jak Bet na mnie zareaguje,gdy wstąpię do cukierni.
***
Bardzo proszę o gwiazdki i komentarze,to dla ciebie jedna chwila a dla motywacja do dalszego pisania;)
Być może wieczorem wstawię 5 rozdział :>
Do zobaczenia!
KOCHAM XX

I can not || h.s (first book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz