BETTY
-I co się patrzysz?-zapytałam,kiedy o trzeciej w nocy jadłam obraną marchewkę a zaspany Styles wszedł do kuchni przecierając oczy i patrząc na mnie zdziwiony.
-Nic,kochanie,jednak zachowuj się ciszej.Chcesz kakao?-zapytał podchodząc do mnie.Ułożył swoje ręce na moich biodrach i musnął mnie w usta.
-Nie,dziękuję.Mam marchewkę.-uśmiechnięta uniosłam go góry marchewką.Harry to wykorzystał i jeszcze bardziej się do mnie przysuwając ugryzł kawałek warzywa.-Ty świnio!-zaśmiał się i odsunął ode mnie.Podszedł do szafki i wyjął stamtąd dwa kubki,po czym z lodówki wyjął mleko,które wlał do wcześniej przygotowanego garnka i włączył gaz.Chwilę później wsypał tam kakao,zamieszał i po tym odwrócił się do mnie patrząc gdy obierałam drugą marchewkę,lecz nie szło mi to tak dobrze.Poprzednia marchewka była już obrana,więc mogłam ją bez problemowo zjeść.A tą już nie koniecznie.
-Daj mi to,bo jeszcze krzywdę sobie zrobisz.A ty pilnuj kakao.-odebrał ode mnie pomarańczowe warzywo i nóż i zaczął starannie obierać.Ja wstałam z krzesła pozwalając by loczek sobie usiadł i podeszłam do kuchenki.
Zamieszałam jeszcze kilka razy,po czym wlałam zawartość do kubków.Wzięłam oba w ręce i postawiłam jednego obok Harrego,który już skończył mi obierać marchewkę.-Masz niezdaro.-powiedział dając mi marchewkę,którą od niego wzięłam i ugryzłam kawałek uprzednio pokazując mu język.Zaśmiał się i upił łyk kakao.Po wypiciu kakao i zjedzeniu prze ze mnie marchewki wróciliśmy na górę i od razu położyliśmy się na miękkim i ciepłym łóżku.Styles przełożył swoją rękę prze ze mnie i położył ją na moim brzuchu masując go.Minimalnie uśmiechnęłam się wiedząc dlaczego to zrobił.
-Kocham Cię całym sercem,Betty,jak i nasze jeszcze nie narodzone dziecko.-usłyszałam gdy już zasypiałam.Ja Ciebie też kocham całym sercem,Harry.
Pomyślałam,po czym wtulając się w ciepłe ciało Harrego zasnęłam.
***
Następnego dnia obudziłam się już o normalnej porze,czyli o 10.Przewróciłam się na bok widząc śpiącego Harrego na brzuchu.Uśmiechnęłam się na ten widok i zaczęłam myśleć myśleć co będzie dalej.Gdy nasze maleństwo się urodzi będziemy musieli dać mu całą naszą miłość i poświęcić mu cały czas.Harry będzie musiał sobie znaleźć jakąś pracę,albo i nawet i teraz niech zaczyna coś szukać.Czas szybko mi minie,więc tym szybciej tym lepiej.
-O czym tak myślisz?-usłyszałam pytanie loczka.Odwróciłam do niego głowę uśmiechając się promiennie.Pocałował mnie powoli delikatnie w usta,po czym tak jak w nocy pożzył swoją dłoń na brzuchu masując go.
-O tym,że następnym razem nakleję ci prezerwatywę na kutasa z dopiskiem "pamiętaj bo będziesz zmieniał brudne pieluchy" albo narysuje ci na kutasie niezmywalnym markerem prezerwatywea z drugiej strony dziecki-burknełam,a ten zaśmiał się i złączył ponownie nasze usta.Gdy się ode mnie oderwał zmarszczył brwi przyglądając mi się uważnie.
-Nie cieszysz?-zapytał trochę drżącym głosem.
-Co?!Ciesze się,ciesze nawet bardzo,ale...nie dawno zostaliśmy parą i nie mamy do końca poukładanych nie których spraw.Na dziecko przyszedł by jeszcze czas.-wytłumaczyłam szybko lekko się uśmiechając w stronę loczka.
Zobaczyłam jak lekko wypuszcza powietrze.-Poradzimy sobie,Betty.Spokojnie.-chyba odetchnął z ulgą,bo już rozluźniony przytulił się do mnie.
-Wiem.-westchnęłam.Jak na kobietę przystało nie byłam pewna co do swoich słów,lecz nie chciałam tym martwić Harrego,który wszystko to by wyolbrzymił.
-Z resztą wyobraź sobie takiego drugiego zajebistego mnie i przystojnego,noi w ogóle takiego samego jak ja.To będzie po prostu niepowtarzalny cud.
-Albo tragedia,kto woli,ale i tak....Matko Chryste mam nadzieje,że debilizm nie jest dziedziny.
***
Po miłym spędzonym poranku w którym cały czas się całowaliśmy i wygłupialiśmy wstaliśmy i postanowiliśmy się w ogóle nie ubierać i zostać tak prawie cały dzień.Oczywiście Styles miał uczelnie,a że dziś była środa miała na uczelnie dopiero na 16,więc postanowiłam,że Harry mnie podwiezie do cukierni i wreszcie się pojawić w mojej pracy by oznajmić moim znajomych nową i szczęśliwą wiadomość.Nie wiem,czy będą szczęśliwi czy źli,nie wiem w ogóle jak na to zareagują,dlatego trochę się denerwuję.Harry próbował mnie uspokajać,lecz to i tak nic nie dało.A gdy już byłam przy cukierni to stres i zdrenowanie stało się jeszcze większe niż wtedy gdy miałam powiedzieć Harremu o ciąży.Drżącymi rękoma otworzyłam delikatnie drzwi od budynku i z małym zdenerwowanym uśmiechem weszłam do środka od razu się kierując od blatu,gdzie Ashton stał do mnie tyłem i robił coś przy ekspresie.Zobaczyłam też Luke,który siedział na krześle barowym przy blacie i już chciał wykrzyknąć moje imię i podejść do mnie by mnie przytulić,lecz zatrzymałam go gestem reki,drugą pokazując by był cicho.Pokiwał z wielki uśmiechem i wziął do buzi czekoladową babkę.
-Ja też mogę prosić taką samą babkę?-usiadłam obok Young'a i patrzyłam z wielkim uśmiechem jak zdezorientowany Ash odwraca się w moją stronę.
Patrzył na mnie przez chwilę cały uśmiechnięty,po czym obszedł blat i podszedł do mnie przytulając się do mnie z całych sił.
-Długo cię nie było.Gdzie się podziewałaś?-zapytał Ray tym razem już za blat i przygotowując herbatę dla klientki.
Długo blondynka chyba się spodobało Luke,widząc jak pożerał ją wzrokiem i co chwila oblizywał usta.Dziewczyna chyba to zauważyła bo zarumieniona zaśmiała się cicho i wzięła z blatu jakiś długopis i zapisała na jego ręku za pewnie swój numer.Po czym odeszła ze swoją herbatą do wyjścia.Young spojrzał nas z wielgaśnym uśmiechem.
-Widzicie?Dała mi swój numer to chyba jakiś pieprzony cud!-pisnął jak sześcioletnia dziewczynka,która dostała właśnie swoją ulubioną zabawkę i pokazał nam swoją rękę gdzie był ciąg cyfr.
-Albo żart.-dodałam i razem z Ashtonem wybuchnęliśmy śmiechem widząc oburzoną minę blondyna..-Ale dobra,teraz to tak na poważnie.
Musimy pogadać.-powiedziałam poważnie.Obydwoje na mnie spojrzeli przerywając swoje czynności.Luke który miał brać już ostatnią babkę do buzi,zatrzymał się w połowie,a Ashton przestał wydzierać blat.
-Chyba nie umierasz,co?-Luke próbował jakoś rozluźnić atmosferę,ale jedynie ją tylko pogłębił,a Ray trzepnął go ścierką po głowie.
-Mam wam coś bardzo ważnego do powiedzenia.-na końcu wypuściłam głośno powietrze.
***
Mam nadzieję że się spodoba
Do zobaczenia
Kocham xx
CZYTASZ
I can not || h.s (first book) ✔
Fanfiction-Nadal go kochasz? -Tak. -To przestań. -Oddychasz? -Tak. -To przestań... -NIE MOGĘ... -No właśnie, ja też. Minęły 2 lata. 2 lata odkąd go nie widziałam. A nadal go kocham. Pierwsza część! Druga pod tą samą nazwą. Okładkę zrobiła @dianaa_98. Wszelki...