Rozdział 1

882 65 42
                                    

   Większa część tego rozdziału początkowo była pisana na papierze w miejscu z powyższego zdjęcia. Awww ^^

~Oczami Jaya~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   To ten dzień! Najcudowniejszy w moim życiu. Ślub z Nyą.
   Stanąłem przed lustrem i poprawiłem niebieski krawat, uśmiechając się do swojego odbicia. Do pokoju weszli pozostali ninja [Lloyd już wrócił].
   - I jak tam, panie młody?- zapytał mnie Kai, opierając się o Zane'a.
   - Jak w bajce... - powiedziałem i odetchnąłem.
   - Jay, ty chyba nigdy nie dorośniesz - zaśmiał się Cole i poklepał mnie lekko po ramieniu.
   - Gotowy do ołtarza? - upewniał się Lloyd. Zawahałem się chwilę i rozejrzałem po tych wszystkich uśmiechniętych twarzach.
   - Dobrze wyglądam? - spytałem, gdy ponownie poprawiałem krawat. Chyba za bardzo się denerwuję.
   - Cole! - usłyszeliśmy krzyk z zewnątrz. Wybiegliśmy, jakbyśmy zobaczyli ducha. Taa... Marne porównanie.
   Lilianne leżała zapłakana na plaży, ściskając piasek w dłoniach.
   - Lily! - krzyknął Mistrz Ziemi, podnosząc syrenę. Wbiegł do wody i położył ją tam. - Co się stało? - spytał. Widziałem, jak bardzo był przerażony tym, że jego dziewczyna praktycznie na własne życzenie ,,suszyła" się na brzegu oceanu.
   - Wizje... Znowu wizje - szlochała i jęczała.
   - Lily, wiem, że widzenia to dla ciebie szok, ale musisz nam powiedzieć, co przedstawiały - prosił Czarny Ninja.
   - Syreny..  Nadchodzą... Zemsta... Śmierć Ronina to dla nich za mało... Nya... Uważajcie na Nyę... - mówiła półprzytomnie i niezrozumiale, zakrywając twarz dłońmi. Spanikowaliśmy. Syreny nadchodzą i chcą zrobić krzywdę mojej (prawie) żonie! Nie mogę na to pozwolić!
   - Lilianne, a widziałaś, kiedy to się stanie? - spytał Zane roztrzęsioną syrenę. Nie słyszałem odpowiedzi, bo wróciłem biegiem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Potrzebowałem chwili spokoju.
   - Jay, otwórz! - rozległy się okrzyki Misako.
   - Dajcie mi spokój! - odpowiedziałem, siadając na łóżku i kryjąc twarz w poduszce.
   - Jeśli nie otworzysz, to zaraz sami wejdziemy do środka! - ogłosił Lloyd. Milczałem. Zachowywałem się jak mały, obrażony dzieciak.
   - Dobra, poczekajcie tutaj. Ja wejdę - głos Cole'a rozbrzmiał za drzwiami mojego pokoju.
   Po chwili zobaczyłem ducha przenikającego  przez drzwi. Szedł w moim kierunku.
    - Cole... Ty to zawsze znajdziesz sposób na dojście do mnie - powiedziałem z zażenowaniem.
   - Od tego są przyjaciele, co? - spytał mnie i stał się niewidzialny.
   - Serio? Musisz? Jakoś nie mam nastroju do żartów - założyłem na siebie ramiona, siadając na brzegu łóżka. Chyba po raz pierwszy jestem tak bardzo nie w humorze.
   - Martwisz się o Nyę... Wiem, co czujesz. Przed chwilą Lily wyskoczyła na suchy piach i prawie się zabiła. Trzeci raz to samo - westchnął, pojawiając się przede mną.
   - Taa... Więc jesteśmy kwita - zmarszczyłem brwi.
   - Ej, przecież to twój wspaniały dzień! Nie możesz się tak dołować! - pocieszał mnie Mistrz Ziemi.
   - W sumie... Masz rację - przyznałem. Wciąż jednak martwiły mnie przykre przepowiednie Lilianne.
   - Przecież wiesz, że wizje mogą się mylić! Inaczej nie stałbym tuż przy tobie - przypomniał mi ostatnie zdarzenia z Wyspy Ciemności. Teraz już się nie martwiłem. Byłem gotów na moją wielką chwilę.
   - Dobra, chodźmy - podeszliśmy do drzwi. Szedłem ze spuszczoną głową. Wiedziałem tylko, że Cole idzie przede mną. W pewnej chwili na coś wpadłem. Podnosząc się z ziemi spojrzałem tam. To były zamknięte drzwi.
   - Cole!!! - krzyknąłem zdenerwowany. - Czy ty kiedykolwiek wrócisz do otwierania drzwi?! - moja złość po chwili przerodziła się w śmiech. Serdeczny i szczery.
   - Wybacz - duch ponownie wszedł do środka przenikając przez zamknięte drzwi. - A gdzie jest klucz? - zapytał, rozglądając się po pomieszczeniu.
   - Nie ma go. Wyrzuciłem przez okno - powiedziałem, żeby sprowokować przyjaciela (tak na prawdę klucz schowałem pod poduszką).
   - I jak ja mam cię teraz uwolnić? - spytał, unosząc jedną brew do góry.
   - Stań się kluczem, Cole! Stań się kluczem! - powtórzyłem mój dawny cytat i spojrzałem na zażenowaną minę Czarnego Ninja.
    - No dobra... Ale wtedy od razu idziesz do ołtarza - postawił mi warunek. Skinąłem głową i cicho zachichotałem.
   Cole wniknął w zamek i po momencie drzwi były otwarte. Pojawił się ponownie przy mnie. Wyszliśmy z naszej nowej bazy.
   - Tak à propos Nyi... Gdzie ona jest? - zapytałem ducha.
   - Nya? P.I.X.A.L. i Skylor robią ją na bóstwo przed ślubem. Spokojnie, już kończą. Poczekaj tutaj. Muszę sprawdzić, czy wszystko gotowe - uchylił drzwi (Wow! Więc jednak pamięta, jak się je otwiera) i wszedł do pokoju Mistrzyni Wody. Rozmawiał z dziewczynami szeptem, żebym nic nie słyszał... Tylko te ciche szmery...
   Cole wyszedł znowu przez drzwi (wow).
   - Nya gotowa, pędź do ołtarza - powiedział i sam także poszedł na swoje miejsce.
   Spojrzałem na mój ślubny plac. Ołtarz był na końcu molo, a po jego bokach stały kszesła (dwa do połowy zanurzone w wodzie, żeby Cole i Lilianne mogli siedzieć obok siebie). Wszyscy goście już siedzieli, ale fakt faktem, że za wielu ich nie było. Tylko Ci najbliżsi i najważniejsi dla nas.
   Uśmiechali się. W moich oczach zamigotała łzy wzruszenia, które już po chwili spłynęły po moich policzkach.
   ,,Mięczak!" - pomyślałem, śmiejąc się z samego siebie w myślach. Oskarżenia były bezpodstawne. Każdy ma prawo do chwili wzruszenia i zadumy, więc czemu nie ja?
   Rozejrzałem się jeszcze kilkakrotnie wkoło. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a na niebie prawie wcale nie było chmur.
   Białe krzesła przewiązane błękitnymi i bordowymi wstęgami ustawiono obok siebie w równych rzędach. Sam ołtarz stał w pięknej, zdobionej altance. Wszystko było przemyślane i starannie przygotowane... Lepiej niż mogłem to sobie wyobrazić. Teraz tylko czekam na pannę młodą i Senseia, który ją tu wprowadzi (bo przecież nie ma ojca, a Wu takowego jej stanowił w trudnych chwilach).
   Na plażę wbiegły P. I. X. A. L. i Skylor. Zajęły swoje miejsca i skinęły głowami na znak tego, że zaraz wejdzie tu moja (jeszcze tylko chwilę) narzeczona.

   Och, my Polsaty xD Musieliśmy przerwać w takim momencie! Po prostu musieliśmy! Kolejny rozdział w przyszłym tygodniu. Oj, będzie się działo ;)
   I nie zapomnijcie wspomnieć o wrażeniach z tej części :D Z góry dziękujemy za wszystkie pozytywne komentarze :)

Zakazana Miłość 2 (Ninjago)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz