Rozdział 12

372 47 25
                                    

~Oczami Nyi~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Jason znowu spał jak zabity. Zapadł kolejny zmrok. Byłam bardzo słaba. Bolał mnie brzuch z głodu, a w gardle czułam ogromną suchość. Nie mogłam już wytworzyć ani kropli wody. Nawet, gdy płakałam, nie ciekły łzy. Lekko zmieniłam pozycję na brudnej podłodze, z której nie potrafiłam się podnieść.  Wymagało to ode mnie nie lada wysiłku. Musnęłam podłoże palcami, jakby z tęsknoty za normalną glebą.
   Wszystko się posypało. Ślub nieudany, Jay prawdopodobnie nie żyje... Ja też wkrótce umrę. To już ostatnia noc... Jedną nogą jestem po drugiej stronie. Czuję to.
   Zaśmiałam się nerwowo.
   ,,I to tyle? To koniec?" - myślałam. Dążyłam całe życie do tego, by tutaj umrzeć z głodu i odwodnienia?
   Znowu się zaśmiałam. To więzienie sprawiało, że zaczynałam mieć szalone myśli.  Zastanawiałam się nawet nad szukaniem zalet mojej śmierci.
   ,,Jason się naje? Czy to źle? Przynajmniej on będzie szczęśliwy. A moi porywacze? Wrócą do siebie, do miasta syren. Tak, oni też będą szczęśliwi."
   ,,To dobrze, prawda?"
   ,,To dobrze... Prawda?"
   ,,To dobrze...?"
   ,,To źle" - zaczęłam szlochać, co było niewygodne przez brak śliny nawilżającej moje gardło i obolałe ciało, które wiło się, jak w konwulsjach, rzucane spazmatycznym płaczem.
   ,,Nya, płaczesz już ostatni raz, delektuj się tym uczuciem zanim odejdziesz" - mówił jakiś głos w mojej głowie.
   ,,Ale... Ja nie chcę odchodzić" - płakałam. Uchylając powieki, rozglądałam się w poszukiwaniu jakiejś pomocnej istoty. Przez chwilę nawet mignął mi gdzieś Jay, co po dłuższym zastanowieniu uznałam za wytwór mojej wyobraźni, którym oczywiście był.
   - Nya, jestem tutaj. Nie masz czego się bać, wracamy do domu - kolejne halucynacje odzywały się głosem mojego ukochanego.
   - Idź, zjawo! Wynoś się! Daj mi spokój! - krzyczałam słabo, zatykając sobie uszy, gdy fikcyjny Mistrz Błyskawic pochylał się nade mną.
   ,,To złudzenie. Zniknie" - pomyślałam, a wtedy uśmiechnięta twarz Niebieskiego Ninja opuściła mój wymęczony umysł.
   ,,Omamy. To z głodu. Umieram, czuję to. Rano będę już martwa" - uśmiechnęłam się:
   - Przynajmniej to już koniec cierpienia.

~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Ciemna noc. Nie mogę spać. Cole nade mną czuwa.
   - Lily, zaśnij. Musisz odpocząć. Rano wyruszamy po Nyę - szeptał, jednak ja byłam nieustępliwa. Podniosłam się do pozycji siedzącej i wychyliłam z łóżka, by sięgnąć na szafkę nocną, na której położyłam moją szczotkę do włosów.
   Zaczęłam rozczesywać moją poczochraną fryzurę, a Mistrz Ziemi patrzył na mnie z lekkim smutkiem, jakby chciał powiedzieć:
   ,,Lily, proszę, nie wymyślaj głupot. Powinnaś spać, a nie robić wszystko, by tego nie robić. Naprawdę się martwię."
   Mimo wszystko rozczesałam włosy (co trwało naprawdę długo, bo sięgają przecież niemal do ziemi).
   - Cole, proszę cię, nie patrz tak na mnie. Ja naprawdę nie chcę cię smucić. Po prostu czuję, że nie powinnam teraz spać - zerknęłam przepraszająco w jego oczy.
   - Cicho... - uciszał mnie.
   - Co jest? Dlaczego...? - dziwiłam się.
   - Cicho... Słyszę kroki... - szepnął. Byłam zaskoczona.  Myślałam, że wszyscy już dawno śpią.
   Kroki były coraz głośniejsze, zbliżały się do naszych drzwi.  Zaczęłam się bać, ale okazało się, że nie było czego.
   Drzwi uchyliły się z cichym skrzypnięciem. Do naszego pokoju wszedł Jay.
   - Nie śpicie? To dobrze. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić.  Nie potrafię czekać do rana.   Muszę iść po NIĄ teraz... - mówił, coraz bardziej otwierając drzwi i wchodząc do środka.
   - Ale nie możemy tak po prostu wyjść i zostawić reszty drużyny... - buntował się Czarny Ninja.
   - Czekaj, Cole. Tak właśnie miało być - zauważyłam.
   - Lily, Cole, możecie gadać ciszej? - do pokoju wszedł obudzony ze snu Kai, przecierając oczy. - Jay? Co ty tu robisz? Chwila... Co wy planujecie? - spytał po chwili zaspanym głosem.
   - Chcę iść po Nyę. Kai, proszę, kryj nas - Jay już zdecydował za wszystkich o rozpoczęciu nocnej wyprawy.
   - Zaraz... Co? Chcecie o tej porze wyruszyć na misję? Znowu? - zdenerwował się Mistrz Ognia.
   - Tak. Pomóż, kryj nas - powtórzył Niebieski Ninja gorączkowo.
   - Nie ma mowy, Nya jest przecież też moją siostrą, dlatego nie zamierzam siedzieć tu bezczynnie! - wściekał się Kai.
   - Ciszej, bo zaraz cały dom obudzisz - uciszył przyjaciela Cole.
   - To jak? Kto ze mną idzie? - zapytał Jay.
   - Wszyscy. Wszyscy z tego pomieszczenia. Na mojej wizji widziałam tylko nas. Reszty nie było. Poza tym w wizji była noc, a skoro mieliśmy w planach wyruszenie dopiero rano, to nie zgadzała się także pora dnia - tłumaczyłam.
   - Więc... Musimy wypełnić przeznaczenie i zostawić tu część drużyny... - zmartwił się Cole i chwycił delikatnie moją dłoń.
   - Musimy - potwierdziłam.
   - W takim razie... W drogę! - Jay nabrał lepszego humoru.  Pozostali zaczęli szykować broń i resztę ekwipunku na wyprawę. Udało nam się po cichu wydostać z bazy, nikogo nie budząc. Cole pomógł mi wejść na smoka, pozostali także stworzyli swoje.
   Gdy wtuliłam się w plecy ducha w trakcie lotu, rozejrzałam się po tych wszystkich twarzach pełnych nadziei.
   ,,Dlaczego jeden z nich będzie musiał śmiertelnie oberwać?" - dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam nikomu tej gorszej części wizji. Jednak było już na to za późno.
   ,,Dlaczego on musi umrzeć? Dlaczego?"

   Możemy zacząć świętowanie! Pierwsza część Zakazanej Miłości ma już ponad 2,5 tysiąca wyświetleń, a ta druga ponad tysiąc ^^ Trzeba to opić Colą XD
   A my znowu polsaty :') Zostawiamy was na dłuuugi czas z mózgobólem pod tytułem: ,,Który z nich ma umrzeć?" W następnym rozdziale znowu zbombardujemy was akcją i momentami niepewności.  Możliwe, że sis Czesieła trochę pomoże... Ale co do teraźniejszego rozdziału... Jak zawsze czekamy na długie i ogólnie zajebiste komentarze :*  To do nexta, który się sporo opóźni, ale cii... (Info na profilu)

Zakazana Miłość 2 (Ninjago)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz