Rozdział 2

672 58 20
                                    

~Oczami Nyi~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Stałam obok Senseia Wu za drzwiami bazy, trzymając dłoń na klamce. Byłam idealnie uczesana, ubrana, miałam perfekcyjny makijaż. Wyglądowo stanowiłam gotową do ślubu... Jednak emocje nie zgadzały się z przystrojeniem mojego ciała.
   ,,Jesteś pewna? Czy kochasz go aż tak bardzo, by iść z nim do ołtarza? Czy na prawdę chcesz tego związku?" - męczyły mnie pytania w głowie.
   ,,Tak. Tak. Tak." - odpowiadało serce.
   ,,Sama nie wiem. Chyba nie potrafię. Tak myślę..." - rozum nie mógł się zdecydować i kłócił się z uczuciami.
   ,,Naciśniesz wreszcie tę klamkę?" - myślałam i myślałam.
   ,,Kochasz Jaya." - pocieszałam się. Sensei Wu cierpliwie czekał na to, co mam zamiar zrobić. Nie obchodziło go, jak długo potrwa. W końcu zdecydowałam:
   - Nie ma odwrotu - szepnęłam, otwierając drzwi.
   Na ułamek sekundy oślepiło mnie zachodzące słońce, ale szybko przyzwyczaiłam się do tego światła. Lekko zmrużyłam oczy. Wszyscy wpatrywali się we mnie i moją falującą na delikatnym wietrze, długą, białą suknię. Sensei zakrył mi twarz welonem (oczywiście, w pośpiechu zapomniałam zrobić to wcześniej). Nieco rozproszył uwagę gapiów, którzy teraz spojrzeli na rozmarzonego pana młodego i wstali. Cicho zachichotałam i zerknęłam na swoje bielutkie baleriny (nie lubię butów na obcasie), które lekko zagłębiały się w lśniący, jasny piasek.
   Po chwili stąpaliśmy już po drewnianym molo. Wsłuchiwałam się w stukot butów i szum fal, a wzrok miałam utkwiony w jeden punkt - mojego ukochanego. Serce zabiło mi szybciej, a oddech przyspieszył. Znowu reakcja na zakochanie.
   ,,Widzisz mózgu? Myliłeś się. Kocham Jaya!" - zażartowałam w myślach. Jak zwykle szłam za głosem serca. Ponownie byłam dzięki temu szczęśliwa, ale tym razem bardziej niż kiedykolwiek przedtem.
   Dotarłam do końca molo. Mistrz Wu puścił moją rękę i stanął przy swoim siedzeniu. Obok ołtarza był Jay. Przez nawpółprzezroczystą płachtę materiału na mojej twarzy widziałam łzy szczęścia w jego oczach. Oczach pełnych miłości.
   Odświętnie ubrany ksiądz udał kaszlnięcie, by zwrócić na siebie uwagę. Mistrz Piorunów zdjął mi welon. Przygryzłam wargę ze wzruszenia i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
   Z chwilowego zamyślenia wytrącił mnie blask flesza.
P.I.X.A.L. robiła zdjęcia. Mrugnęła oczkiem i pokazała gestem, że trzyma za mnie kciuki. Odwróciłam wzrok na duchownego z drugiej strony ołtarza.
   - Zebraliśmy się tutaj, aby... - zaczął, ale nie skończył.
   Fale na oceanie powiększyły się, a deski molo trzeszczały. Przełknęłam ślinę. Co się dzieje?
   - Syreny... - usłyszałam szept Lilianne. Wytrzeszczyłam oczy i zakryłam usta dłonią. Strach mnie sparaliżował, więc nie uciekałam.
   ,,Dlaczego syreny? Dlaczego akurat teraz?!" - wściekałam się w myślach. Postanowiłam wziąć chociaż część sprawy w swoje ręce.
   Uspokoiłam fale. Lily mi trochę w tym pomagała. Spojrzałam na ocean. Nad wodą unosił się granatowy dym.
   Nasi ślubni goście zaczęli uciekać od spowijającego molo gazu. Chciałam biec za nimi, ale nie widziałam już nic w gęstych, ciemnych oparach. Wyciągałam przed siebie ręce w poszukiwaniu Mistrza Błyskawic:
   - Jay! Jay, gdzie jesteś?! - krzyczałam, a z moich oczu leciały łzy strumieniami, rozmywając cały makijaż.
   - Jay! - wołałam go dalej, ale dym najwyraźniej tłumił wszelkie dźwięki. Nie słyszałam nikogo oprócz samej siebie. Byłam zupełnie sama.
   Nagle poczułam silny ucisk. Ktoś mnie chwycił w pasie.
   - Jay? - zapytałam, ocierając łzy. Zerknęłam na silną rękę swojego wybawcy. Miała sino-szary kolor, jakby u trupa.
   Odchyliłam głowę jak najbardziej do tyłu, by zobaczyć twarz mężczyzny. Widziałam tylko pięść lecącą z impetem w moją stronę, a potem ciemność.

~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Gdy dym pokrył molo, rzuciłam się do wody, by zwalczyć syreni ród ich własną bronią.
   Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy odkryłam, że nikogo tam nie było!
   Pusto. Ani jednej syreny. Skąd wzięły się dym i sztorm? Nie wiem.
   Dym rzedniał, wypłynęłam na powierzchnię. Wszystko było na swoim miejscu. Tylko ludzie stali przerażeni na plaży.
   - Gdzie jest Nya?! Gdzie ona jest?! - krzyczał Jay przez łzy, wbiegając na pomost.
   - Nie wiem. Syren nie było pod wodą - odpowiadałam, jak najspokojniej się dało, choć wiedziałam, że i tak go tym nie zaspokoję.
   - Kto ją zabrał?! Kto?! - płakał, uderzając zaciśniętymi dłońmi w deski molo.
   - A skąd mam wiedzieć?! - buntowałam się przeciwko bezpodstawnym zarzutom.
   - Lily, spokojnie - powiedział Cole, wchodząc do wody i przytulając mnie od tyłu. Uspokoiłam się.
   - Cole... Muszę tam płynąć. Chociaż syreny nie brały udziału w tym zdarzeniu, to czuję, że miały z tym pośredni związek - tłumaczyłam. Duch wskoczył na pomost i przytulił wstrząśniętego Jaya.
   - Płynę z tobą - oznajmił mój chłopak.
   - Cole, nie możesz. Dostałam mentalną wiadomość od mamy. Syreny chcą mi odebrać wszystko, co kocham - wyjaśniałam, ale Mistrz Ziemi był nieustępliwy.
   - Będę na siebie uważać - zapewnił. Chwyciłam go za rękę i rzuciłam zaklęcie. Moja dłoń zamigotała na fioletowo, po czym przybrała naturalny kolor.
   - Wybacz, Cole. Musiałam. Nie chcę znowu cię stracić - rozpłakałam się i wskoczyłam do wody.

~Oczami Cole'a~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Spojrzałem na blask łusek znikającej pod powierzchnią Bezkresnego Oceanu Lilianne.
   Na pomost wbiegł Zane:
   - Wiem, co zrobiła Lily. Odsuń się od wody - powiedział.
   - Ja muszę po nią płynąć! - zdenerwowałem się i przygotowałem do skoku w morskie odmęty.
   - Cole, nie! - P.I.X.A.L. krzyczała jako kolejna.
   - O co wam chodzi?! - spytałem zaciskając z nerwów pięści.
   - Lilianne sprawiła, że znowu nie możesz dotykać wody - wyjaśnił nindroid. Oniemiałem. Uklęknąłem na pomoście i spuściłem jedną rękę z niepokojem.
   Musnęła ją delikatna fala. Poczułem pieczenie i koszmarny ból. Wciągnąłem dłoń na pomost i zacisnąłem zęby. Mieli rację. Znów można mnie zniszczyć wodą.
   To cierpienie było nie do zniesienia. Z moich oczu wypłynęły łzy. Twarz zaczęła niemiłosiernie piec.
   - Zane... Proszę, szukaj Lilianne. Jeśli jej się coś stanie, to sam skoczę do wody - wyznałem, podnosząc się z ziemi.
   Ninja Lodu wsiadł na swojego smoka i poleciał do miasta syren. Wiedziałem, że w razie potrzeby zanurkuje.
   - Dlaczego Lily to zrobiła? - sam nie wiedziałem czy mówiłem to do P.I.X.A.L., która szła obok mnie, czy bardziej do siebie.
   - Chciała cię chronić. Uwierz mi... Z obliczeń wynika, że w jej sytuacji zrobiłbyś to samo - odezwała się androidka, pocieszając mnie.
   Wszyscy poszli do bazy. Zebrali się w salonie. Jay i Kai siedzieli załamani na kanapie, a reszta przesiadywała przy ogromnym stole.
   - Co się stało? - spytał Sensei Wu, patrząc na mnie.
   - Lily sprawiła, że znowu nie mogę dotykać wody i odpłynęła - kolana się podemną ugięły, a łzy żłobiły kolejne rany.
   - Odpocznij - odparła troskliwie Misako i pomogła mi wstać z podłogi.
   - Pod wodą nie było syren. Nyę porwał ktoś z lądu, kto tylko posiadał moce morskich stworzeń - objaśniłem, idąc w stronę swojego pokoju. Mama Lloyda stanęła w zamyśleniu i zapytała:
   - A gdzie Zane?
   - Płynie za Lily. Nie pozwoli, żeby stała jej się krzywda - westchnąłem, ledwie tłumiąc kolejne łzy.
   Przeszedłem przez ścianę do mojego zakluczonego lokum i usiadłem na łóżku, kryjąc twarz w dłoniach.

   Przepraszamy, że rozdział taki koszmarnie smutny... Nie obiecujemy lepszego nastroju w kolejnym, który pojawi się jutro.
   Wiadomość dla tych, którzy czytają nasze opka sporo czasu po ich dodaniu: My zawsze czekamy na wasze opinie! Nawet, jeśli jesteście z 10 rozdziałów do tyłu, czy nawet całą część książki!
   A jak sądzicie? Dobrze napisany rozdział? Czekamy z niecierpliwością na opinie.

Zakazana Miłość 2 (Ninjago)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz