Jako, że jest już kwiecień i pogoda dopisuje, postanowiłam, że wyjdę na spacer do mojego ulubionego parku.
Po drodze oczywiście wpadłam do Starbucksa po herbatę hibiskusową, gdy nagle zobaczyłam, grupkę dziewczyn otaczających coś. A raczej kogoś. Nie chciałam zbytnio się pokazywać w otoczeniu tych "lepszych" z mojej szkoły, ale ciekawość dała za wygraną.
Podeszłam bliżej, a widok chłopaka wcale mnie nie zdziwił. No bo przecież co innego może wzbudzać zainteresowanie typowych Barbie, które mogą rozszarpać cię żywcem, kiedy nawet przez przypadek ryśniesz jedną z ich super drogich i markowych rzeczy?
Ale wracając do tematu... Chłopak, który jest głównym punktem zainteresowań dziewczyn chodzi ze mną do szkoły i nazywa się Shawn Mendes. Ma ułożone w artystycznym nieładzie, brązowe włosy i tego samego koloru oczy. W ręku trzyma gitarę, na której coś gra, co jakiś czas podśpiewując. Z twarzy nie schodzi mu szeroki uśmiech.
Da się słyszeć chichotanie i westchnienia ze strony tłumu fanek.
Zorientowałam się, że stoję już parę minut, a i tak nic tu po mnie, więc powoli zaczęłam odchodzić. Nagle chłopak spojrzał na mnie i obdarzył szczerym uśmiechem. Poczułam jak się rumienię. W jednym momencie obróciłam się i pobiegłam w stronę parku.***
Spaceruję już tak co najmniej pół godziny, jak zawsze pogrążona w swoich myślach o życiu.
Moi rodzice rozwiedli się kiedy miałam 13 lat. Teraz mieszkam z mamą i sześcioletnim bratem, który nazywa się Charlie. Kocham go bardzo, ale często mam też do niego żal. O co? O to, że mama całą swoją uwagę poświęca mu. Twierdzi, że jestem już duża i potrafię sobie radzić sama. No fakt, mam już 17 lat, ale błagam. Ona mówi mi tak od jej rozwodu z tatą! Z nim z kolei widzę się raz na dwa, trzy miesiące, ponieważ pracuje w innym mieście i rzadko przyjeżdża do Londynu.
W pewnym momencie przyzwyczaiłam się do tego, że nie mam życia jak z bajki. Normalnie chodziłam z przyjaciółkami na zakupy, zagadywałam do przystojnych chłopaków do mojej szkoły, byłam zwariowana i szczęśliwa. Do czasu kiedy w 15 urodziny umarła moja najukochańsza ciocia. Ona w pewnym sensie zastępowała mi mamę. Zawsze znalazła chwilę żeby pogadać, powygłupiać się. Ale po jej śmierci wszystko się zmieniło. Razem z nią odeszłam dawna ja i cała moja pewność siebie. Odsunęłam się od wszystkich. Teraz? Teraz jest tylko nudziara i kujonka Lodovica. Taką przynajmniej mam opinię w szkole. Tak naprawdę to to wszystko mnie przerosło. I nikt nie starał się mnie wesprzeć. Nawet mój najlepszy przyjaciel. Po prostu mnie zostawił. Więc zostałam sama. Dlatego też dzisiaj zareagowałam tak na tego chłopaka. To był pierwszy szczery uśmiech, który dostałam od bardzo dawna...Tak się zamyśliłam, że zapomniałam usunąć się z drogi jakiemuś chłopakowi jadącemu na deskorolce. Ten mnie potrącił, przez co upadłam i wylałam na siebie resztki zimnej już zresztą herbaty.
- Uważaj jak leziesz kretynko! - usłyszałam tylko krzyk Johna. Jednego z najprzystojniejszych i najpopularniejszych chłopaków w szkole. Ze łzami w oczach wstalam i ruszyłam w drogę powrotną do domu.Witamy w naszym pierwszym opowiadaniu ♡
~ SisKaropolin
CZYTASZ
Only Lodo
FanfictionZawsze była i jest szarą myszką zauważaną przez innych tylko w potrzebie przepisania pracy domowej. Czy po przyjściu nowego ucznia do szkoły wszystko się zmieni? A może to stare znajomości dadzą o sobie znać? Jak potoczą się losy Lodo, kiedy na jej...