7. OF PASSING OUT AND BLUE COLONEL

1.2K 86 36
                                    

- Unknown

- Ziva? – Zarya leniwie otworzyła oczy i spojrzała na siostrę, która się nad nią pochylała i patrzyła jakby była czegoś przerażona, co od razu ją zaalarmowało – Co się stało? – spytała i usiadła, przekrając oczy i spoglądając na nią zaniepokojona, kiedy zobaczyła, że dziewczyna siłą woli się przed czymś powstrzymuje.

- Koszmar – wyznała miękko ze szklanymi oczami.

Zarya zaniemówiła, po czym spojrzała na zegarek, który wskazywał pierwszą w nocy. Westchnęła i wstała, uśmiechając się do niej słabo, po czym chwyciła ją za dłoń.

- Chcesz o nim pogadać? – spytała, ale tamta tylko pokręciła szybko głową, po czym przełknęła ślinę.

- Sides żyje, prawda? Nic mu nie jest? – spytała nagle, a Zarya spoważniała i spojrzała na nią z sympatią w oczach, po czym uśmiechnęła się mocno, żeby ją o tym zapewnić.

- Oczywiście, w końcu to Autobot, nie? – powiedziała, po czym wstała i podeszła do włącznika światła i włączyła go i wróciła na swoje miejsce – Ziva, nic mu nie jest.

- Nie chcę go stracić – wyszeptała patrząc na nią i zaciskając usta – Pocałował mnie i ja nie chce go stracić.

- Hej, hej, hej – położyła dłonie na jej ramionach, kiedy dziewczyna zaczęła delikatnie płakać i potrząsnęła nią – Sideswipe cię nie zostawi, rozumiesz? – spytała, ale Ziva pokręciła głową jeszcze raz, niezdolna do spotkania jej wzorku.

- Widziałam jak umiera, Sunshine – wykrztusiła – Widziałam to i nie mogłam się ruszyć. A co jeśli...

- Ziva – przerwała jej łagodnie, chociaż stanowczo – Sides nie jest taki jak oni, okay? Jeśli to ci poprawi humor, to urządzimy sobie dzisiaj babski wieczór, co ty na to?

Ziva wyksztusiła zdławiony śmiech.

- Nie znasz się na takich rzeczach. Nienawidzisz ich.

- Dla ciebie wszystko, siostrzyczko – odezwała się z małym uśmiechem, widząc, że dziewczyna się rozchmurzyła. Kompletnie wszystko, pomyślała z westchnięciem.

*

Zarya razem z Zivą wyszły z pokoju, kiedy ich budzik zabrzmiał i oznajmił im, że jest ósma rano. Nie spały, co prawda, po tym, co się stało i obie były mocno zmęczone, ale Zarya postanowiła, że dla swojej siostry się poświęci i razem z nią odszuka jej strażnika, żeby mogła na własne oczy zobaczyć, że nic mu nie jest.

Kiedy weszły do hangaru, William i Epps posłali im uśmiechy, które szybko zniknęły, kiedy zobaczyli cienie pod oczami obu dziewczyn. Każda z nich jednak ich zignorowała, zwłaszcza Ziva, która ciągnęła swoją bliźniczkę za ramię, żeby szła szybciej. Zarya westchnęła i ziewnęła, ale spełniła jej niemą prośbę i pognała razem z nią do dwóch Lamborghini, które stały spokojnie koło siebie. Starsza Hale zerknęła na żółte auto, pamiętając ich ostatnią scenę, na którą musiała się delikatnie uśmiechnąć.

- Czołem... - Sideswipe pojawił się w swoim holoformie i uciął, kiedy Ziva wbiegła na niego i wtuliła się w jego klatkę piersiową -...dziewczyny. Ziva nic ci nie jest? – spytał zaniepokojony.

Oczywiście, był przyzwyczajony do tego, że dziewczyna lubiła być z nim blisko, ale jeszcze nigdy nie zachowała się tak gwałtownie, bez żadnego słowa. Do tego widok jej skóry, która była taka blada. Zerknął na jej bliźniaczkę, która wyglądała podobnie.

- Teraz już nic – wymamrotała, chowając głowę w jego bluzie.

- Balowałyście wczoraj, Insekcie? – spytał Sunstreaker, krzyżując ręce, jednak obie potrząsnęły głową, na co zmarszczył czoło – Więc...

The Lightning (Transformers fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz