Osoba, która była mi "przyjacielem"

1.1K 77 6
                                    

AN: Nie pamiętam jak nazwałam Megumi wcześniej, ale zmieniam jej nazwisko na "Tenshi" po prostu Megumi Tenshi

None POV

Rumi przeszedł dreszcz. Orzechowe oczy lekko się rozszerzyły, nienawidziła tych dreszczy. Chwila... ale przecież... Zaklnęła pod nosem. Rzadko się to zdarzało, by się bała, a to dlatego, że jej życie od początku było bardzo... było pełne... przykrości. Rozejrzała się szybko - jakby niedbale, ale zauważyła, że nikogo nie ma w zasięgu wzroku - nie są to nowicjusze.

'To zając śnieżny... a teraz... mamy wiosnę... skąd ten kolor sierści?' Kakashi pomyślał, stał niby luźno, ale był jak najbardziej gotowy na atak 'To zając śnieżny, który był chowany w zamknięciu specjalnie do techniki podmiany ciała... czyli już tu są...'

'No tak... to nie jest poziom, z którym Diabelscy Bracia mogliby wygrać. Kopiujący Ninja z Konohagakure, właściciel Sharingana we własnej osobie. A to...' przez chwilę zatrzymał się czas. 'Megumi Yuki... dawno się nie widzieliśmy... No to może być problem, zna mój styl walki, w tym także technikę cichego zabijania. Ona, rzeczywiście jest problemem, z którym nie poradziliby sobie. Megumi, twoja słabość to defensywa. Nigdy nie potrafiłaś wytrzymać ofensywy, byłaś zbyt niecierpliwa.' Zabuza przeanalizował sytuację, chwile później usłyszał jak wymawiają zamiast "Megumi", "Rumi".

Pamiętał bardzo dobrze jak wyglądała, za dużo zmian nie zauważył. Co prawda nie rozpoznał jej przez chwilę. Nie miała tych krótkich zielonych jak wiosenna trawa włosów i zdecydowanie dorosła. 'Ciekawe... ale zaległości, nadrobi się później.' mężczyzna pomyślał chwytając za Kubikiribocho, rzucił swój ogromny miecz w stronę grupy ludzi.

"WSZYSCY PADNIJ!" Kakashi nakazał, a reszta zrobiła to co kazał. No może poza Rumi, która wyskoczyła w powietrze i jak pająk dzięki skupionej chakrze się przyczepiła stopami do drzewa. Miecz przeleciał nad Drużyną Siódmą i Tazuną i wbił się głęboko w drzewo. Moment później na ostrzu pojawił się Zabuza.

Rumi poczuła jak jej serce spada do żołądka. 'Tylko nie on. Czemu?!'

~Wspomnienie~

Drobna, chuda trzyletnia dziewczynka biegła wkoło swojego starszego brata, który miał dziewięć-dziesięć lat.

"Yoshimitsu! Jesteś w końcu w domu!" krótkie zielone włosy dziewczynki błyszczały w świetle dnia i tańczyły na wietrze. Był środek lata, jeden z nielicznych momentów w całym roku, gdy nie ma śniegu po kolana wszędzie w tym kraju, ale nie byłby to wtedy Kraj Śniegu, prawda?

"Tak, tak, jestem tutaj Megumi." zachichotał pod nosem. Całkowicie schował ból, który mu dokuczał. Był ubrany w ciemną koszulkę na długi rękaw i spodnie do połowy łydek, miał obecne ochraniacze na kolanach, klatce piersiowej, łokciach i ramionach. Yoshimitsu miał jasną cerę, ogólnie był bardzo blady... właściwie jak tu każdy. Za dużo tutaj słońca nigdy nie było.

Dziewczynka z krótkimi zielonymi jak wiosenna trawa włosami i orzechowymi oczami nie zauważyła, że zabandażowany bok jej starszego brata był przesiąkał krwią, a chłopak z złotymi oczami stawał się coraz bardziej blady.

"Chodźmy do domu!" Megumi wypowiadając te słowa chwyciła go za ramię i zaczęła ciągać, Yoshimitsu nie stawiał się, ale jego kroki były ciężkie. "Mama i tata się ucieszą! Mama pewnie z radości zrobi ciasto!"

Ty nazywasz to maską? (W Toku Poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz