12

4.5K 285 10
                                    

Gdy się przebudziłem myśląc, że jest ranek wielkie było moje zdziwienie kiedy ujrzałem na zegarku godzinę 14:00.
Meg była w kuchni i przygotowywała obiad, którego  zapach roznosił się po całym domu.

Mógłbym tak leżeć w łóżku przez cały dzień gdyby nie niespodziewany gość pukający do drzwi.
Wygramoliłem się i otworzyłem. Straciłem już nadzieję, że kiedykolwiek się spotkamy... a jednak.

- Siema Charlie. - przybiłem mu żółwika i kazałem wejść do środka

Przechodząc przez kuchnię zauważył moją dziewczynę.

- Cześć Megan. Pamiętasz mnie? - uśmiechnął się

- Jak bym mogła nie pamiętać swojego pierwszego idola? - zachichotała i przytuliła go - Mogłeś przyjść z synkiem. Leondre chce posmakować bycia tatusiem, prawda? - spojrzeli na mnie

Zaśmiałem się i pokiwałem twierdząco głową.
Megan nałożyła nam wszystkim obiad i zaniosła do pokoju, po czym zajęła miejsce obok mnie.

- Jak ci się wiedzie przyjacielu? - spytałem

- Dobrze. Mam wspaniałego syna i kochaną dziewczynę. Ogólnie przyjechałem do miasta kilka dni temu, a dziś już wyjeżdżam. Wpadłem na pomysł by was odwiedzić, dawno się nie widzieliśmy. - westchnął

- Kilka dni i odwiedziłeś nas dopiero teraz?! - krzyknąłem, lecz po chwili zacząłem się śmiać.

- Wiesz jakoś wcześniej nie miałem okazji. - powiedział poważnie

- Lepiej późno niż wcale. - wtrąciła się Meg

Pożegnaliśmy się z przyjacielem dopiero wieczorem. Mieliśmy dużo czasu więc jeszcze zdążyliśmy go odprowadzić na samolot. Było nam smutno gdy musieliśmy się żegnać, w końcu to z nim spędziłem większość swojego życia.

- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - powiedziałem przytulając go tuż przed odlotem

_________
Kolejny rozdział na dziś :D

***
Słyszeliście o 143 deluxe? Macie zamiar kupić?

Hello, I'm Leo 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz