10

4.5K 292 12
                                    

Godzina 22:30.

Megan upierała się bym ją wypuścił do sklepu mimo, że nalegałem by poszła ze mną. W końcu było ciemno a ona niedawno skończyła 18 lat.

Oczywiście nie odpuściłem jej i wiem, że może i to dziecinne, ale skradałem się za nią przez całą drogę.

Gdy wychodziła ze sklepu wraz ze swoimi zakupami zakradłem się do niej i jedną ręką zasłoniłem jej oczy a drugą zakryłem usta tak by nie mogła krzyczeć.
Po kilku sekundach odezwałem się:

- Mówiłem byś poszła ze mną. Co jeśli nie byłbym to ja tylko jakiś zboczeniec? - powiedziałem przytulając dziewczynę

- Leondreee, nie strasz mnie tak więcej. - wydyszała przestraszona całą sytuacją

- Kocham cię i martwię się o ciebie. - pocałowałem Megan w skroń i trzymając się za ręce wróciliśmy do domu

Tam wypakowałem zakupy jakie zrobiła Meg.

Czekolada, czekolada, czekolada i czekolada.

- Okres masz? - spytałem chichocząc

- Może... - westchnęła biorąc do ust kostkę czekolady

- Nie podzielisz się? - na te słowa ułamała kawałek słodkości i włożyła mi do ust a ja zajadałem ze smakiem

- Leo?

- Hmm? - jęknąłem dalej zajadając czekoladę

- Chciałabym iść na imprezę. - na te słowa dosłownie zakrztusiłem się

- Na imprezę? Wiesz co się tam dzieje?

- Oj, przestań. Nie jestem już dzieckiem. W końcu nie byłabym tam sama tylko z tobą. - mówiąc to przejechała palcem po mojej klatce piersiowej co było cholernie gorące

- Pójdę, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Nie będziesz piła. - rzekłem a na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek

- Impreza bez alkoholu?! Pff... - westchnęła

- Zależy ci tylko na jednym? Można się świetnie bawić bez alkoholu. Pokażę ci. - musnąłem jej usta idąc do szafy po jakieś ubrania.

Szykuje się długa noc...

____
Rozdział nieco dłuższy :D (260 słów) dla porównania rozdział 8 miał 134 słowa.

Hello, I'm Leo 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz