Marinette
Dziś była sobota, czyli brak szkoły, czyli spanie do południa, czyli robienie rzeczy, na które masz ochotę. Kogo ja oszukuję? Dziś nie miałam nic ciekawego do roboty. Nawet Tikki wyglądała na znudzoną.
- Dlaczego dziś nic się nie dzieje? - spytałam w końcu.
- Nie wiem, ale zło nigdy nie śpi - odparła.
- Powiedzmy, że wierzę ci na słowo. - mruknęłam.
- Skoro ci się nudzi, to może biedronka zobaczy, co dzieje się w Paryżu? - zaproponowała Tikki.
- Jasne, czemu nie? - powiedziałam, po czym krzyknęłam ,,Tikki kropkuj!" i wyskoczyłam przez okno.
Na dworze było ciepło i przyjemnie. Skakałam z budynku, na budynek i szukałam czegoś do zrobienia, gdy w końcu zatrzymałam się na jednym z dachów. Stąd idealnie było widać dom Adriena, ale to mi nie wystarczało. (wymagająca Marinette Dop.aut)
Chciałam zobaczyć Adriena, nie jego dom, ale blisko jego okna od pokoju, stał niewielki budynek z niskim dachem, a więc na niego wskoczyłam.
Wytężyłam wzrok, ale w pokoju nikogo nie znalazłam.- Chyba go nie ma. - pomyślałam.
Ale wolałam zaczekać, mógł w każdej chwili przyjść, a więc usiadłam na dachu i zaczęłam patrzeć się w okno.
- Ładnie tak kogoś odglądać My Lady? - powiedział głos za mną.
- Ahh! - aż podskoczyłam - A ładnie tak kogoś straszyć, Chat? - spytałam złośliwie.
- Przepraszam Biedronsiu, a tak na poważnie, kogoś chciałaś tam zobaczyć?
Zrobiłam się cała czerwona.
- J-ja... myślałam, że kogoś tam zobaczę, a teraz chodźmy stąd. - mruknęłam.
Zaczepiłam się moim yo-yo o latarnie i zgrabnie skoczyłam na drugi budynek.Adrien
A jeśli ona chciała zobaczyć tam Adriena, mnie, chłopaka, który zakochał się w niej na zabój. Siedziała akurat przed moim oknem i powiedziała, że chciała "kogoś" tam zobaczyć.
- Chat, idziesz?! - krzyknęła z daleka.
Zerwałem się z potoku myśli.
- Tak My Lady! - odkrzyknąłem, po czym odbiłem się kicikijem w jej stronę.
*
- To dobre miejsce na patrol - powiedziała - zostaniemy tutaj.
- Jasne. My we dwoje, nikt inny.
- Nie wyobrażaj sobie za wiele, dobra? - odparła.
- Ja i tak sądze, że to randka.
- Jak chcesz. - mruknęła.
- My Lady?
- Tak? - spytała.
- Dlaczego nie chcesz mnie pokochać, tak jak ja ciebie? - spytałem nieco zmieszany.
- Kocie... - westchnęła - jest ktoś inny...
,,Ktoś inny".
Te dwa słowa zmieniły wszystko.
Ktoś inny obejmuje moją Biedronkę.
Ktoś inny całuję ją, nie ja, ktoś inny.
Ktoś inny jest w jej życiu.
Ktoś inny.
Marinette
Widziałam, że nad czymś rozmyśla. Jego oczy zrobiły się szkliste. Czy on miał zamiar płakać?
- Chat? Wszystko wporządku? - spytałam.
- W porządku? Jak coś ma być w porządku? Jest ktoś inny. Moje życie bez ciebie nie miało sensu. Straciłem bliską mi osobę i myślałem, że nigdy się nie uśmiechne, ale gdy się pojawiłaś to wszystko się zmieniło. Tyle razy ratowaliśmy Paryż. Zawsze byliśmy blisko siebie. Nawet czasami chciałem, żeby jakaś akuma zaatakowała Paryż, byle tylko cię zobaczyć.
A teraz.. - jedna łza spłynęła po jego policzku. - jest ktoś inny. Ktoś kto otrze ci łzy, ktoś kto cię przytuli, ktoś kto.. - jego głos urwał się.Odwrócił się do mnie plecami.
- Ale pamiętaj. Zawsze mam do ciebie otwarte ręcę. I... - odwrócił do mnie głowę. - Kocham cię - szepnął, po czym odbił się kicikijem, gdzieś w głąb miasta.
Nie zdążyłam go zatrzymać. Stałam jak głupia i wpatrywałam się w Chata, który znikał za budynkami. Zraniłam go, choć tego nie chciałam.
I w tym momencie, nie wiedziałam już co czuje.------------------------------------------------------
Gwiazdka? Komentarz? :v
CZYTASZ
Czerwono W Czarne Kropki
FanfictionMarinette. Nieśmiała dziewczyna, z normalnym życiem, a zarazem super bohaterka ratująca Paryż z Czarnym Kotem, który cały czas zabiega o jej względy.