Marinette:
Po moim patrolu, wskoczyłam przez okno do mojego pokoju i się przemieniłam.
Od razu włączyłam mój laptop i zajrzałam na biedrobloga.
Był tam.
Nowy film.
Zawahałam się czy go obejrzeć, ale ciekawość wygrała.
- Znowu ich znalazłam! Są na dachu - wskazała palcem.
*Kamera obróciła się*
- Jesteś śliczna, gdy się śmiejesz.
Dalej słyszałam coś niezrozumiałego, choć dobrze wiedziałam co mówiliśmy.
Wtedy zuważyłam Alye i skoczyliśmy na inny budynek.
- Co skrywają przed nami bohetarowie Paryża? Może są kimś więcej niż drużyną?
Zamknęłam laptopa.
- Jasne, kimś więcej - mruknęłam.
Rodziców jeszcze nie było, a ja nie miałam co robić.
Zadzwoniłam, więc do Alyi (nie wiem jak to się odmienia dop.aut)
Umówiłam się, że wpadne do niej o 18. Miałam jeszcze spokojnie 15 minut.
Byłam już gotowa, więc postanowiłam wyjść wcześniej.
Szłam uliczkami miasta, gdy w końcu znalazłam się przed domem przyjaciółki.
Zadzwoniłam dzwonkiem, a w progu ukazała się Alya.
- Wchodź Marinette! - powiedziała radośnie.
Dawno nie byłam u Alyi, ale raczej nie powinno się nic zmienić w jej pokoju.
No właśnie, raczej.
Na ścianach jej pomarańczowego pokoju były porozwieszane zdjęcia Czarnego kota, jak i Adriena.
Nad jej biurkiem była tablica korkowa, na której były zdjęcia wszystkich dziewczyn z klasy, w tym mnie.
Na samym środku było moje alter-ego, a wszystkie dziewczyny ją otaczały, znaczy mnie, to dziwnie brzmi.
- Wow - powiedziałam - znaczy, co tu się stało? - spytałam zaskoczona.
- To moje małe obserwatorium, mam tu wszystich podejrzanych. - odparła.
- I co już masz?
- No, więc...
I tak zaczęła się paplanina Alyi, która bredziła o moim alter-ego i Chacie.
Ja na każde jej "rozumiesz?" lub "czy ty mnie słuchasz?" przytakiwałam.I tak minęły 2 godziny.
Uratował mnie telefon od mamy, w którym kazała mi wracać do domu.
Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam z jej domu.
Było ciemno i zimno, ponieważ był listopad.
Szłam mroczną uliczką, gdy ktoś dotknął mojego ramienia.
Złapałam tego pedofila za rękę i wykręciłam mu ją.
- Ej! Aua! Spokojnie, ja pokojowo! - wrzasnął, a ja już wiedziałam, że to chłopak.
Puściłam jego rękę, a on upadł na ziemię. Nie mogłam dostrzec jego sylwetki, widocznie był ubrany na czarno. Jedyno co widziałam to jego zielone oczy.
Całe zielone.
- Chat? - spytałam.
- Tak, a kto inny?! - spytał.
- Pedofil? - odparłam podając mu rękę, żeby wstał - z resztą, co ty tu robisz? Śledzisz mnie? -skrzyżowałam ręce.
- Nie, przechodziłem obok, więc myślałem, że zagadam. - powiedział zmieszany.
- To nienajlepszy czas na pogawędki, muszę wrócić do domu - odparłam.
- A więc, uważaj na siebie, bo może prawdziwy pedofil cię chwyci za ramię, a jak to mówią każdy niechciany dotyk to gwałt - mrugnął do mnie i zniknął na dachu.
Minęło 10 sekund zanim dotarły do mnie jego słowa.
Czyli on mnie właśnie zgwałcił?!
------------------------------------------------------
Kolejny rozdział!
Dziękuję wam za 1k wyświetleń, jesteście niesamowici!
Dziś coś z MariChat, krótkie, ale jest.
Następny rozdział będzię związany z pewnym świętem klasowym.
Hehe, grudzień i te sprawy, a więc papa :D
CZYTASZ
Czerwono W Czarne Kropki
FanfictionMarinette. Nieśmiała dziewczyna, z normalnym życiem, a zarazem super bohaterka ratująca Paryż z Czarnym Kotem, który cały czas zabiega o jej względy.