Marinette:
*5 grudnia*
Wstałam, ubrałam się i poszłam do szkoły.
Jutro Mikołajki.
Mieliśmy co roku losowanie prezentu, a ja co roku losowałam Chloe.
Z resztą jak inne 5 osób z klasy.
Zdzira wrzucała jakimś cudem 5 karteczek do miski.
Jej dogodzić, to jak polizać łokieć.
Krótko mówiąc, nie da się.
To brzydkie, to małe, to nie świeci, to ma brzydkie kolory.
Choć wierzyłam co roku, że wylosuje Adriena i tak trafiała mi się Chloe.
Dziś musiało być inaczej.
Ostatnia lekcja, to lekcja wychowawcza.Również losowanie.
Siadłam obok Alyi.
- Hej mała - powiedziała przyjaciółka.
- Cześć - odparłam ponuro - dziś losowanie, pamiętasz? - mruknęłam.
- Taa, współczuje, pewnie znów wylosujesz Chloe. - odparła i poklepała mnie po ramieniu.
- Nie pocieszyłaś mnie - powiedziałam.
Do klasy weszła Pani.
- Dziś wyjątkowo zaczniemy od losowania. - powiedziała przyjaźnie.
Cała klasa jęknęła, oprócz Chloe i Sabriny.
- Podchodzimy ławkami, znacie zasady, prawda? - spytała.
Wszyscy pokiwali głowami.
*wiecie, losowanie z miski, nie dodawać karteczek, nie mówić jaką osobę się wylosowało dop.aut*
- Chloe, podejdź proszę. - powiedziała przyjaźnie Pani Bustier.
Dziewczyna wstała i podszedła do biurka nauczycielki.
Wsadziła rękę do miski i wyciągnąła karteczkę, prychnęła z pogardą, po czym usiadła w ławce.
Potem była Sabrina i tak dalej.
W końcu nadeszła moja chwila.
Podeszłam, sięgnęłam po karteczkę i wróciłam na miejsce.
Dalej była Alya, Nino i Adrien.
Jeszcze nie otworzyłam swojej karteczki, ale widząc po minie Alix, wyloswała Chloe, tak samo jak Ivan, no i nie licząc Sabriny.
Zadzwonił dzwonek.
- Pamiętajcie, że macie czas na kupno prezentu do jutra! - krzyknęła pani do osób, którzy wyszli już z klasy.
Pożegnałam się z Alyą i już miałam iść do domu, gdy nagle zaczepił mnie Adrien.
- Hej Marinette - przywitał mnie przyjaźnie.
- O, H hej Adrien - zająkałam się.
- Jaki jest twój ulubiony kolor? Jeśli mogę wiedzieć? - spytał.
- Mój? Ja dokładnie mam dwa ulubione kolory. - odparłam - czerwony i czarny.
- Yhym - pokiwał głową - dobra, dzięki Marinette - uśmiechnął się i odszedł.
Po co mu mój ulubiony kolor?
Adrien:
Już wiedziałem co jej kupić.
Lubiała te same kolory co ja.
Przypominały mi biedronkę.
Czerwona sukienka w czarne kropki.
Czerwone baleriny w czarne kropki.
Czerwona kokarda w czarne kropki.
Krótko mówiąc, ideał.
Marinette:
Wróciłam do domu, weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku.
Nawet nie otworzyłam swojej karteczki.
Znając życie wylosuje Chloe.
Wyciągnęłam karteczkę z kieszeni.
Powoli ją otworzyłam.
- I kogo masz? - spytała Tikki.
- Ehh, to tylko Adrien - mruknęłam i rzuciłam papier na podłogę. - Chwila, co?! - rzuciłam się kartkę.
Tam było wyraźnie napisane Adrien.
- O mój boże! - krzyknęłam - co ja mam kupić chłopakowi, który wszystko ma? - spytałam zestrsowana.
Liczyłam tylko na cud.
------------------------------------------------------
No, następny rozdział.
Jestem teraz w Toruniu, więc może was odwiedzę xDD
CZYTASZ
Czerwono W Czarne Kropki
FanfictionMarinette. Nieśmiała dziewczyna, z normalnym życiem, a zarazem super bohaterka ratująca Paryż z Czarnym Kotem, który cały czas zabiega o jej względy.