Rozdział 8

85 7 1
                                    

Maraton #2 część

W poprzednim rozdziale :

- No jak to co ? Zime !!! - wleciałam w powietrze i zaczełam latać w różne strony . Zaczął padać lekki śnieżek . Zlondowałam na ocean i woda pod moimi stopami zaczeła zamarzać . Zaczełam biegać i robić różne wzorki .

Mina ludzi normalnie bezcenna ...

Śmialiśmy się z Sawą i Zębuszką do wieczora bo jak Księżyc się dowie to nas pozabija .

Perspektywa Wiktori

Miałam racje .

- Wiktoria ! Wiesz jakie mam przez tą zimę problemy ? - pytał zdenerwowany Księżyc .

- Spokojnie , wdech i wydech i wdech i wydech .- zaśmiałam się .

- Ogarnij sie Hold . - obranił mnie Sawa . - To tylko dla zabawy .

- Tak ale tam śnieg był jakieś 162 lata temu ...-

- Ok zmieńmy temat . Księżyc ty masz na imię Hold ?- chciałam rozluźnić trochę atmosferę .

- Tak to jest z języka węgierskiego ... (sprawdzałam ;p)

- A spoko . - i zaczęliśmy gadać o wszystkim i o niczym .

Perspektywa Jack'a

Nort zorganizował jakieś głupie spotkanie .

Weszłam do bazy na biegónie północnym . Gdy wchodziłem potknołem się o elfa .

- Jak łazisz ?- ten tylko się uśmiechnoł złośliwie i gdzieś pobiegl .

- Witaj Jack ! - usłyszałem i zostałem uwięziony w szczelnym uścisku Mikołaja .

- No cześć .- powiedziałem i poszliśmu do takiej jakby centrali . - Hej Tooth , Piasek no i kochany Kangurek !

- Nie mów tak do mnie Frost . - powiedział zdenerwowany zając .

- Nie kłućcie się ! - powiedziała Zębuszka . - A po co się tu zebraliśmy ?

- Powrócił Mrok ? - spytał Zająć Wielkanocny .

- No właśnie w tym jest problem , że nie wiem . Ale ostatnio jakaś dziwna pogoda . W Meksyku spadł śnieg... - wszyscy popatrzyli na Jack 'a .

- Co ? Ja nic nie robiłem . - broniłem się .

- Taaa , na pewno . - rzekł z kpiną Kangur .

- No naprawdę nie ja ! - powiedziałem trochę głośniej .

- A skąd mam nie wiedzieć że nie kłamiesz Frost ? A co było rok temu ? W Wielkanoc padał śnieg .- odkrzyknoł zając, na to wspomnienie uśmiechnołem się .

- Zając on nie kłamie ... - przerwał kłutnie Mikołaj .- Ale odczaruj to .

- Ok . Ja lecę . - nie chciało mi się gadać .

- Miejcie oczy szeroko otwarte , bo nie wiadomo czy Mrok nie powrócił . - ostrzegł nas Nord .

Poleciałem do Meksyku . Próbowałem jakoś sprawić by śnieg się rozpuścił ale to wszystko na nic . Zrezygnowany wróciłem na biegun . Wszędzie szukałem Nora okazało się że jest w swojej pracowni . Z hukiem otworzyłem drzwi coś rozwlajac .

- Aaaaaaaaaaa! Jack rozwaliłeś samolocik . - złapał się za głowę .Podniosłem resztki samolotu i mu go dałem .

- Prawie jest cały - zaśmiałem się , jednak wyglądało to inaczej .

- Trudno . A po co przyszłeś ? - spytał .

- Nie mogę tego śniegu roztopić . - powiedziałem .

-Powiadom innych strażników o tym . Trzeba być bardzo ostrożnym i przygotować się na najgorsze. Spytałbym księżyca ale pełnia jest dopiero za tydzień ! - rzekł . Trudno przeczeka się ten tydzień bo z księżycem możemy rozmawiać tylko o pełni .

***
Chcecie jeszcze jeden rozdział???

I don't like you! ✏[WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz