12. Kocham go i oddałbym za niego życie

355 45 8
                                    

- Jakie komplikacje? - zapytałem wchodząc za lekarzem do gabinetu. - Powie mi pan w końcu?

- Pański brat ma złamane żebra. Spowodowały one krwotok z tętnicy międzyżebrowej. Jest potrzebna jak najszybsza operacja. Niestety możemy ją wykonać dopiero za zgodą rodziców, ponieważ Twój brat jeszcze jest niepełnoletni.

- Ale oni nie przyjadą - zacząłem płakać - Nie mogę się z nimi w żaden sposób skontaktować.

- Czas gra na naszą niekorzyść - poklepał mnie po ramieniu i wyprowadził mnie na korytarz.

Byłem załamany.

Nie wiem, który raz z rzędu już to powtarzam. 

Dzwoniłem do rodziców już chyba z dwieście razy!

Ciągle automatyczna sekretarka.

Nagle drzwi jego sali otworzyły się z hukiem.

- Zabieramy go na blok! - krzyknął jeden z lekarzy.

- Co się dzieje? Co z nim? - poderwałem się i chciałem podbiec do nich, lecz nogi kolejny raz mi się zaplątały i poleciałem jak długi na podłogę. Pielęgniarka oraz mama Connora pomogły mi wstać. Byłem wdzięczny za to, że mama mojego chłopaka, a jednocześnie najlepszego przyjaciela jest tutaj. W sumie jasne jest to, że jest tutaj bo Connor tu jest, ale ona pomaga mnie. Opiekuje się mną. Jest dla mnie jak matka. W sumie tak na dobrą sprawę to ona mnie wychowała. 

Razem z Alison, bo tak nazywała się pielęgniarka zaprowadziły mnie na izbę przyjęć. Czasami plakietki z imionami są bardzo przydatne. 

Byłem bardzo osłabiony i powoli traciłem świadomość tego gdzie i dlaczego tutaj jestem. Do tego upadek zakończył się rozciętym łukiem brwiowym. 

Czułem, że już nie daję rady. Potrzebowałem odpoczynku, jednak nie mogłem odpoczywać. Nie kiedy najbliższe dla mnie osoby są w tak ciężkim stanie.

- Czy może mi pani powiedzieć co z moim bratem? - zapytałem kiedy młoda kobieta zakładała mi wenflon.

- Nie jest z nim najlepiej. Z tego co wiem muszą go jak najszybciej zoperować. Krwotok jest zbyt rozległy by mógł czekać. Wystąpiło bezpośrednie zagrożenie życia.

- A mnie po co wenflon? Ja muszę do niego iść! - chciałem wstać, jednak druga kobieta mnie przytrzymała.

- Dostaniesz kroplówkę nawadniającą oraz taką, która chociaż w pewnym stopniu zniweluje Twoje zmęczenie. 

- Alison na zewnątrz czeka kobieta, która pomogła Ci przyprowadzić chłopaka. Wpuścić ją - odezwał się niski, a wręcz grobowy głos ochroniarza.

- Niech wejdzie - poprosiłem. Pielęgniarka nie miała nic przeciwko, a w drzwiach sali pojawiła się mama Connora.

Powoli podeszła do mojego łóżka i usiadła na jego końcu. Nic nie mówiąc złapała mnie za rękę. Byłem jej wdzięczny. Tak na prawdę wsparcie miałem tylko w Mike'u i Connorze.

- Wie pani - zacząłem - Bardzo się boję. To są dwie najważniejsze dla mnie osoby - miałem łzy w oczach. Kobiecie było mnie cholernie żal. Widziałem to. Nienawidziłem tego uczucia, ale w tym momencie nie mogłem już zgrywać twardziela. Nie potrafiłem. 

Przytuliła mnie, a ja rozpłakałem się jak dziecko.

Tak też się czułem.

Mały i bezbronny na tak wielkim świecie. 

- Troye - powiedziała delikatnym głosem - Muszę Cię o coś zapytać.

- Tak? - podniosłem się i powycierałem oczy rękawem.

- Czy Ciebie i mojego syna łączy coś więcej niż przyjaźń?

Zamarłem. Jak miałem jej powiedzieć o tym wszystkim?

Nie ode mnie powinna dowiadywać się takich rzeczy.

Musiałem jednak stanąć na wysokości zadania.

Bałem się reakcji, jednak musiałem jej powiedzieć.

- Tak. Pani syn jest moim chłopakiem. Kocham go i  oddałbym za niego życie. 

- Całe szczęście, że nie jest to jakaś pusta, puszczalska dziewucha - odetchnęła z ulgą, a ja prawie spadłem z łóżka. 

- Nie jest pani zła?

- Nie dlaczego?

Tego się nie spodziewałem.

- I nie ma pani nic przeciwko? - pytałem z niedowierzaniem

- Nie - zaśmiała się - Trzeba iść z duchem czasu.

Nie myślałem, że doczekam dnia, w którym przyznam się do swojej orientacji i nie będę żałował tej decyzji.

Wtedy na salę gdzie czekałem, aż moja kroplówka się skończy wbiegł lekarz, który operował mojego brata.

- Doktorze i co z nim?

- Nie teraz -odepchnął mnie.

Wtedy wiedziałem, że coś jest nie tak.

Nawet bardzo nie tak...

*************************

Cześć i czołem moi drodzy!

lukemonx rozdział dla Ciebie + proszę nie zabijaj.

Do tego chciałabym zaprosić was do przeczytania mojego nowego opowiadania "Pierdolona niezależność" Mam nadzieję, że się komuś spodoba i ogólnie przyjmie.

Trzymajcie się ciepło i do następnego <3



But please don't bite|| Troye Sivan & Connor Franta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz