W chwili kiedy wiedźminka omijała ostanie drzewa granicy lasu, na jej drodze nagle pojawił się ogromny konar, który idealnie wymierzył i ocenił jej prędkość. Obrócił jej pęd i siłę przeciwko dziewczynie. Potężne uderzenie sprawiło, iż Advara ze świstem powietrza przeleciała długość kilku łokci, na finiszu orząc plecami o leśną ściółkę. W locie zdołała jedynie skryć twarz i klatkę swymi ramionami. Garda jednak nie wytrzymała lądowania. Jej ciało zatrzymało się, a ręce opadły na ziemię. Leżała nawet nie drgając, jej klatka piersiowa nie unosiła się ani opadała choćby na milimetr. Konar w tym czasie nieśpiesznie wrócił do swojej kryjówki za drzewem. Wielki dąb okazał się być niemal tak samo szeroki jak troll, który wyłonił się zza niego powoli i niezgrabnie. Kłącze, będące sprawką niezbyt przyjemnego lotu Advary, okazało się być jego łapą. Była o tyle nieproporcjonalna, że druga, w porównaniu, kojarzyła się prędzej z wiotką, laurową gałązką. Ociężale i bez pośpiechu stwór ruszył w stronę leżącego nieruchomo ciała. Każdy krok potwora wprawiał ziemię w drżenie a powietrze kolorował w dudniący tupot. Przerwał on jednostajny pisk w głowie Advary i pomógł szybciej odzyskać pełną przytomność. Świadoma swojej pozycji przywróciła oddech i powoli otworzyła oczy, rozszerzając źrenice, które przez upadek zwęziły się niemal maksymalnie. Uniosła tułów by usiąść i ocenić ile to łokci miała okazję przelecieć. Dłonią odrzuciła roztrzepane kosmyki włosów z czoła. Koszula na wysokości łopatek została dotkliwie poszarpana i teraz trzymała się jedynie wiązanego pod brodą, kołnierzyka. Odsłonięte plecy obeszły się bez większych obrażeń, skóra dziewczyny w tym miejscu była niepodobna do, zwykle jedwabiście, gładkiej skóry elfa czy nieco mniej delikatnej ludzkiej. Była chropowata, zwłaszcza na kręgosłupie, przypominając gadzie łuski. Zaś skórzany gorset ochronił niższą część pleców i koszuli. Zadrapania więc pojawiły się głównie na ramionach i były to jedynie nieliczne rozdarcia.
- Niech zgadnę, to na ciebie skarżą się mieszkańcy? - Ku zdumieniu trolla, dziewczyna wstała bez większego problemu i jeszcze była w stanie złożyć zdanie wypowiadając je bez zająknięcia. Rozwścieczyło go to. Zaryczał chrapliwie i złamał jednym gestem pobliskie nadpróchniałe drzewo, a następnie ruszył rozpędzając się prosto na długowłosą. Tym razem to ona postanowiła zaskoczyć giganta i kiedy ten machnął wielką łapą ona odbiła sie od jego przedramienia i usiadła prosto na jego karku, będąc po za zasięgiem ramion.
- Złazi szybko! - Warknął jakby coś w nim zabulgotało, choć Advarze udało się rozpoznać zniekształcone słowa. Nie mogąc jej sięgnąć troll zaczął rzucać barkami na lewo i prawo oraz uderzać plecami o drzewa. Wyrastający z grzbietu garb znacząco ochraniał półelfkę przed uderzeniami. - No już! Złazi! - W końcu po wielu próbach uchwycenia i ciągłej szamotaninie stwór znieruchomiał.
- Zejdzie. Jak najpierw usłyszy imię drewna. - Nachyliła się by spojrzeć na jego twarz w oczekiwaniu na odpowiedź. Po chwili milczenia niezwykle szybkim gestem troll spróbował jeszcze złapać ją za gardło, uchyliła się w porę. Burknął coś pod nosem i ruszył przed siebie - Gadaj imię trollu! - Białowłosa zasłoniła dłońmi oczy stwora ale ten nie ustąpił i parł do przodu. Nagle zgiął się w pół. Na tyle gwałtownie, że Advara wpadła całym ciałem na jego kark przy tym zsuwając się nieco w jedną stronę. To wystarczyło by wiotkie ramie drzewca sięgnęło jej kostkę. Mocnym szarpnięciem ściągnął ją z siebie, biel jej włosów rozbłysła w świetle księżyca, by za chwilę w impecie zmieszać się z ciemną ziemią. W głowie znów zaszumiało, choć udało jej się zasłonić ramionami. Poczuła jak jej talię obejmuje silniejsza kończyna, zapierając tym samym dech i naginając żebra.
- Ja ten co zżera. - Mruknął, niemal pod nosem, mocno ściskając wijącą się zdobycz. Uderzył nią znów o ziemię, trzask kości rozniósł się pomiędzy pobliskimi pniami drzew. Gdy uniósł potężną dłoń przed swoje małe, ale wściekle żółte oczyska, ona wisiała w niej niczym jak luźna przędza. Spodobało mu się, gdy wiotkie ręce i lekkie włosy zdały się przelewać na rozkaz to w jedną, to w drugą stronę. kiedy po raz kolejny przechylił ją na lewo, ciało dziewczyny nagle zesztywniało i postawiło opór. Advara w dłoni trzymała sztylet, który zawsze miała w cholewie buta, udało jej się go wyjąć niepostrzeżenie kiedy to potwór uznał ją za swoją lalkę. Troll nie zdążył zareagować w żaden sposób - stal wtopiła się energicznie w jego pięść aż po rękojeść. Mimowolnie rozluźnił zacisk, wypuszczając białowłosą, która padła na ziemię. Czując jak jej połamane żebra trą o siebie odczołgała się kawałek dalej.
CZYTASZ
Szkarłat i szmaragd
FantasyOpowiadanie wypełniające lukę w świecie Geralta, syna A. Sapkowskiego. Aktualnie bazujące na podstawowych informacjach na temat uniwersum. Jest to historia o tej, o której nikt jeszcze nigdy nie mógł usłyszeć, z krainy, do której nigdy nikt nie dot...