Rozdział 1

345 10 0
                                    

-nie chce -w haremie rozbrzmiewały te dwa słowa. To książe Mehmet.
-synu musisz-powiedziała z troską hurrem.
-a nie mogę wybrać sobie żony?
-nie twoją przyszłą małżonką jest księżniczka Polski Izabela Jagiellonka.
-mamo w moim haremie są piękniejsze dziewczyny a tej nie znam.
-jeśli bedzie tak jak mówię będziesz miał dużo wpływów.
-ale czy ty nie rozumiesz ze małżeństwo opiera sie na miłości! Nie może któryś z moich braci.
-nie, Mehmecie nie są na tyle dojrzali , przecież jakby wojowali i Izabela by to zobaczyła pomyślałaby jak ja złe wychowuje dziecko i Imperium Osmańskie straciłoby w oczach Polski.
-portrety zawsze złe przedstawiają-powiedziała hurrem widząc ze jej syn patrzy na obraz księżniczki.
~Nie chce, nie kocham jej, nigdy sie to nie zmieni a nie chce takiej miłości jak rustema i mihrimah. To by było straszne-pomyślał szatyn.
-Mehmecie, wiesz ze jeśli ją będziesz miał u boku zyskasz w oczach ojca i może zostaniesz wreszcie wysłany do prowincji.-powiedziawszy to hurrem mocno podkreśliła ostatnie trzy wyrazy.
-no ale uważam ze Selim jest lepszym kandydatem albo Mustafa.
-mehmecie znowu zaczynasz?
-odpowiedz na moje pytanie?
- prosze nie Mustafa może i jest, ale to nie mój syn, a to dało by mu przewagę, a Selim jest trochę głupi i mógłby powiedzieć coś nietaktownego a ty jestes najstarszy zaraz po mustafie...
-a Bajazyd? Przecież jest bardzo waleczny i odważny.
-tak ale nie zapominaj ze to wulkan emocji. Nie pamiętasz jak gdy nie pojechał na wojnę pobił sie z Selimem a następnie, dołączył do janczarów i wyjechal na nią?
Każdy to pamięta.Ale...-mehmet nie mógł dokończyć ponieważ hurrem gestem dłoni dała mu sygnał do zakończenia rozmowy. Książe był bardzo zły, jak mama mogła tak po prostu z dnia na dzień powiedzieć mu informacje ze za miesiąc jego żoną zostanie Izabella. No jak?
~gdybyś wiedziała co teraz czuje, gdybys mogła mnie zrozumieć ale nie ty przecież sama zostałaś żoną mężczyzny którego kochałaś-prawie sie mu wymknęło ale spostrzegł ze jego valide była juz bardzo zła mimo ze skutecznie to ukrywała nie chciał pozwolić na wulkan emocji, więc poprostu wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Wsiadł na swojego bułanego konia o imieniu Iskra i pogalopował w las. Nie wiedział gdzie jedzie,  gdzie sie kieruje. Wszystko pozostawił losu. W jego głowie toczyła sie zażarta walka o przyszłość mehmeta.
~Może lepiej, nieee napewno nie~tak to wyglądało.
Był daleko w puszczy gdy usłyszał jakieś krzyki.
-pomocy-usłyszał jakiś dziewczęcy głos o anielskiej barwie, który go zachwycił, czuł jakby czekał na niego od urodzenia. Popędził konia i ruszył w stronę z której dobiegały odgłosy. Zobaczył brunetkę która w pierwszej chwili wydała mu sie hurysą z raju na plecach jakiegoś mężczyzny.
~Jaka ona piękna te oczy, chwile nie nie muszę jej pomóc. Wziął łuk który zawsze miał pod ręką, naciągnął cięciwę i wypuścił strzale która trafiła dokładnie w to miejsce które chciał Mehmet, dziewczyna upadła, ale odrazu zaraz potem sie podniosła. Książe zsiadł z konia by pomóc panience.

WS: Sułtanka HelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz