Rozdział 4

240 7 1
                                    

Nasze spojrzenia sie skrzyżowały i zauważyłam że Mehmet sie delikatnie uśmiechnął. Z rumieńcem szybko pochyliłam głowę.
-Jak się nazywa twoje dziecko,Ibrahimie?-zapytał.
-To jest Mihrisah -wskazał na starszą siostrę mój ojciec.
-nie ta druga.
-jestem Helena-szybko powiedziałam przed ojcem, po którego twarzy przebiegł grymas.
-Miło mi cie poznać.
-Dobrze zasiądźmy do kolacji bo jednak muszę przyznać jestem głodny-powiedział sułtan i wszyscy podeszli do swoich miejsc. Okazało się że siedzę obok Mehmeta i Cihangira.
Kolacja minęła na rozmowach o przyszłości Imperium i innych mniej ważnych sprawach. Cały czas podczas rozmowy z Cihangirem czułam na sobie wzrok Mehmeta. Nagle przed nami zaczęły tańczyć tancerki. Po chwili oglądania ich tańca wymknęło mi się:
-Ciekawe dlaczego sie nie starają.
-a co potrafiłabyś lepiej?-wtrącił się Mehmet.
-Oczywiście, książe.
-Uczynisz mi ten zaszczyt i obdarzysz tańcem?
-Tak.-powiedziałam i wstałam. Pokazałam którą muzykę mają grać i zaczęłam tańczyć. Poczułam jakby moje serce było rytmem tańca. Jakbym żyła tylko ja i muzyka. Po długim szybkim układzie przeszłam do wolniejszej części. Zaczęłam bawić się swoimi wdziękami. Czały czas patrzyłam w oczy Mehmeta i puściłam mu oczko. Naprawdę? Czy ja to zrobiłam. No nie zaczęłam podrywać księcia. Dlaczego? Nie uspokój się Heleno to KSIĄŻĘ!-pomyslałam. Jednak wiem że mi się podoba. Po długich okrążeniach opadłam wyczerpana.
-jestem pod wielkim wrażeniem, ślicznie tańczysz-powiedział Mehmet w którego oczach malował się zachwyt.
-wiem.
Po moim tanecznym popisie, usiedliśmy do stołu by zjeść deser. Podali moje ulubione rachatłukum.
Zajadałam się nim. Szybko skończyłam swoją porcie.
-masz-Mehmet podał mi swój talerz, mówiąc że nie jest głodny, a że jakbym odmówiła uznali by mnie za nie wychowaną przyjęłam jego porcje. Zauważyłam że pod talerzem posunął mi jakąś wiadomość. Wstałam od stołu i powiedziałam:
-idę do toalety, sultanym, sehzadem-pokłoniłam sie sułtanowi i jego synom, po czym wyszłam. Odnalazłam łazienkę w której rozwinęłam list:
,,Mój promyku, ja bez ciebie padam bez życia, odżywam gdy widzę twój uśmiech, mój hiacyncie, moja różo, hej mój zakazany owocu, ja gdy wreszcie jesteś przy mnie jestem szczęśliwy!
Heleno, pani serca mego proszę cie o jedno spotkanie, przybądź po południu jutro do myśliwskiego pałacu." Przytuliłam kartkę do piersi. Wiedziałam ze nie może spotkać sie z Mehmetem ale bardzo tego pragnęłam. Nie wróciłam już do stołu. Powiedziałam służącej że jestem senna i pójdę spać by ta przekazała to ucztującym. Weszłam do komnaty przekazanej dla mnie i po zamknięciu drzwi odrazu padłam na łóżko. Myślałam o wszystkim np. o tym czy sie z nim spotkać i czy to ma sens. Po długich rozmyślaniach wyszłam na mały balkonik i patrzyłam w gwiazdy. Pod czas tego myślenia przeleciała mi nad głową wiewiórka i już wiedziałam co mam zrobić bo w mojej wiosce wiewiórka była znakiem szczególnym. Weszłam do środka i przebrałam sie. Odrazu po tych czynnościach, weszłam do łóżka, gdzie długo sie męczyłam zanim otuliła mnie miękkość snu.

WS: Sułtanka HelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz