2. Zapowiada się naprawdę obiecująco

559 74 34
                                    


21 lipca 2016r.

JUNE

Pierwszego dnia wakacji niewiele się działo. Prawie cały dzień jechaliśmy do Millarion, a kiedy wreszcie tam dotarliśmy, zjedliśmy obiadokolację i poszliśmy spać. Nawet nie przywitaliśmy się z naszymi tegorocznymi towarzyszami.

Dostaliśmy dokładnie te pokoje, co w zeszłym roku, tyle że teraz w pokoju Maluchów było o jedną osobę więcej. May i Auggie stoczyły coroczną batalię o górne łóżko i jak co roku wygrała starsza. Fangirl musiała zadowolić się posłaniem poniżej, a ja spałam na tym pod oknem.

Obudziłam się o szóstej - zapomniałam zasłonić rolety, więc słońce raziło mnie w oczy. Nie wstawałam, nie chciałam ich jeszcze obudzić. Wyjęłam telefon i sprawdziłam, czy Kayleigh jest dostępna.

Była.

Szybko wystukałam wiadomość.

June Young: Czy ty kiedykolwiek śpisz?

Kayleigh Jackson: nie. jestem wampirem.

Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy tylko zobaczyłam, jak szybko mi odpisała.

Kayleigh Jackson: jesteś już na miejscu? poznałaś już kogoś?

June Young: Tak i nie. Wczoraj wszyscy padliśmy, więc zapoznanie zostało na dzisiaj.

Kayleigh Jackson: kto ma być?

June Young: Podobno jakaś rodzina Marco, ale niespokrewniona z nami.

Kayleigh Jackson: to źle. bardzo źle.

June Young: Czemu? Nie lubisz Marco?

Kayleigh Jackson: nie, lubię go. złe jest to, że raczej są niespokrewnieni z tobą.

June Young: Dlaczego?

Kayleigh Jackson: a co, jak się zakochasz?

Roześmiałam się - niestety, nieco za głośno. Auggie przekręciła się na łóżku, uniosła głowę i spojrzała na mnie pytająco.

- Śpij, śpij. Nic się nie stało - powiedziałam szeptem, patrząc na moją siostrę i jej fryzurę. W tej chwili wyglądały jak dwa osobne organizmy.

Auggie westchnęła głośno i opadła na poduszkę.

June Young: Nie zakocham się, głuptasie.

Kayleigh Jackson: ledwo wyjechała, a już mnie wyzywa. skandal.

June Young: Wybacz.

Kayleigh Jackson: tylko pod warunkiem, że mi coś przywieziesz z tego całego millarion.

June Young: I tak bym ci przywiozła. Muszę kończyć, Auggie chyba się obudziła.

Kayleigh Jackson: okay. miłego dnia, ju xx

June Young: miłego dnia, Leigh xx

Z lekkim żalem zablokowałam telefon i podeszłam do piętrowego łóżka.

- Już nie zaśniesz, co?

- Wiesz, że nie.

Auggie ziewnęła donośnie. Jej zwykle falujące włosy w tej chwili układały się w coś na kształt legowiska jakiegoś dzikiego zwierzęcia. Zauważyłam, że nie muszę już stawać na palcach, by zobaczyć jej twarz na piętrowym łóżku - w zeszłym roku jeszcze musiałam.

Perypetie rodziny MaynardówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz